Skip to main content

Niech nikogo nie zmyli tytuł. Barcelona nie została liderem La Liga. Jeśli taka sytuacja w ogóle będzie miała miejsce w tym sezonie, to raczej nieprędko. Duma Katalonii wciąż jest daleka od dyspozycji, której oczekują od niej kibice, ale i sam trener Ronald Koeman. Tymczasem dziś na Camp Nou przyjeżdża Real Sociedad, aktualny przodownik klasyfikacji w Primera Division.

Sociedad to jedno z oczarowań tego sezonu, choć już w zeszłym drużyna z Kraju Basków sygnalizowała wyższe aspiracje. Po restarcie ligi Real grał już jednak dużo słabiej i skończyło się brakiem awansu do Ligi Mistrzów. Baskowie wylądowali w Lidze Europy, ale dotarli też do finału Copa del Rey. Finału, którego do dziś nie udało się rozegrać, bowiem Athletic Bilbao i Real Sociedad uparły się, że taki finał musi odbyć się z kibicami na trybunach.

Wróćmy jednak do tego sezonu, bo wielu ekspertów nie widziało w ekipie z Sociedad kandydata do gry o czołowe lokaty, tym bardziej, że do Realu Madryt z wypożyczenia wrócił Martin Odegaard. Okazało się jednak, że można go znakomicie zastąpić – strzałem w dziesiątkę okazał się transfer Davida Silvy, który pokazuje, że na pewno nie ma zamiaru odcinać kuponów od pełnej sukcesów dekady w Manchesterze City.

Jednak lider ma ostatnio kłopoty. Trzy kolejne zremisowane mecze pokazują, że drużynę z Estadio Anoeta dopadła zadyszka. Trudno nie wiązać jej z problemami kadrowymi. Trener Imanol Alguacil miał ostatnio spory ból głowy. Urazy takich zawodników jak właśnie Silva czy Mikel Oyarzabal to  spory cios. Ich występ na Camp Nou stoi pod dużym znakiem zapytania. A to nie koniec! Trener Realu Sociedad nie może skorzystać z usług Artiza Elustondo, podstawowego stopera, który dochodzi do siebie po złamaniu żebra. Poza grą są także Jon Guridi i Luka Sangalli. Powoli do zdrowia wraca Asier Illarramendi, który po bardzo długim rozbracie z futbolem ma szanse znaleźć się w "18" meczowej, ale pewnie jeszcze nie zagra.

Za Realem Sociedad zdecydowanie nie przemawiają statystyki. Drużyna z Kraju Basków przegrała 24 kolejne mecze na Camp Nou! Ostatni raz punkt na tym stadionie zdobyła w 1995 roku, gdy Leo Messi miał… 8 lat. Ostatnie zwycięstwo? Minęło już prawie 30 lat,  bowiem miało to miejsce w maju 1991 roku. Czy ta mroczna seria zostanie przełamana dziś, gdy Real Sociedad przyjeżdża do stolicy Katalonii jako lider? Sam trener Algaucil podkreśla klasę przeciwnika i skalę trudności zadania. Stwierdził, że gdy Messi i Griezmann się odblokują na dobre, Barcelony nie zatrzyma nikt.

Na razie jednak Blaugranę zatrzymuje prawie każdy. Nawet ostatnie ligowe zwycięstwo z Levante było mocno wymęczone. Zwycięskiego gola zdobył Messi, ale wcześniej oddał mnóstwo strzałów i nie mógł wstrzelić się jak za dawnych czasów, gdy pakował po dwie, trzy bramki, niemal tydzień w tydzień. Oczywiście Messi nawet w gorszej formie wciąż pozostaje wiodącą postacią Barcelony, ale przecież problemów jest więcej niż tylko obniżka dyspozycji Argentyńczyka.

Wicemistrzowie Hiszpanii grają w kratkę. Zdarzają im się mecze dobre lub bardzo dobre. Tak było na inaugurację z Villarreal, tak było na wyjeździe z Juventusem, tak było z Betisem czy Osasuną. Jednak wciąż te lepsze występy mieszają się z całą masą gorszych. Drużynie o takich aspiracjach i możliwościach po prostu nie wypada mieć tak nędznego bilansu. Po 11 kolejkach podopieczni Koemana nie mogą się pochwalić nawet więcej niż połową zwycięstw. Wygrali 5 razy, zremisowali 2, a przegrali aż czterokrotnie! Jakby tego było mało – przegrali także najważniejszy mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów, przez co wylądowali na 2. miejscu, za plecami Juventusu. W efekcie nie mogli uniknąć najtrudniejszych rywali w losowaniu 1/8 finału i od poniedziałku wiemy, że na Camp Nou przyjedzie PSG.

Koeman oczywiście także ma swoje problemy kadrowe – Gerard Pique, Ousmane Dembele, Ansu Fati i Sergi Roberto to zawodnicy, którzy na razie grę Barcelony mogą oglądać jedynie z wysokości pustych trybun.

Notabene mecz Barcelony z Realem Sociedad w marcu był ostatnim, który kibice mogli obejrzeć na trybunach Camp Nou. Barca wygrała wtedy 1:0 po golu Messiego z rzutu karnego. A jak będzie dziś wieczorem? 

Related Articles