Na początku czerwca pisaliśmy na łamach naszego blogu "po co komu te licencje". Minęło pół roku i nic się nie zmieniło. W Polsce nadal cyrk goni cyrk, a im niżej, tym gorzej. Na strzał wystawili się na północy Polski – w rolach głównych Gdynia i Suwałki.
Granie w grudniu do najprzyjemniejszych nie należy. To znaczy dla piłkarzy może źle nie jest, ale dla kibiców było gorzej. Było, bo teraz ich nie ma. Mogą sobie jedynie obejrzeć przez szybę, ale przynajmniej w cieple. Gorzej, jeśli tracą taką możliwość przez czyjąś nieudolność.
Wczoraj miało odbyć się wiele meczów w I i II lidze. Sporo z nich zostało odwołanych przez zmrożone murawy. Mamy grudzień, więc nie jest niespodzianką, że takie rzeczy mogą się wydarzyć. Zwłaszcza w miejscach, gdzie nie ma podgrzewanej murawy, jak w Opolu czy Nowym Sączu. Tyle że były dwa stadiony, na których podgrzewana murawa jest i… mimo tego niewielki mróz uniemożliwił granie!
Do Suwałk wybrał się Górnik Polkowice na hitowy mecz II ligi. Do przejechania było ponad 750 kilometrów, co przy podróży samochodem trwa około ośmiu godzin, a autokarem czas wydłuży się pewnie do dwucyfrowej liczby godzin… Na taką podróż potrzebny jest autokar, paliwo, dwóch kierowców. Nikt takich meczów nie gra z marszu, więc polkowiczanie pojechali z noclegiem, a przez te dwa dni trzeba zorganizować kilka posiłków dla zespołu. Na miejscu dowiadują się o odwołanym meczu. Koszty poniesione, czas stracony, a mentalnie po takim cyrku drużyna pewnie też nie jest w najlepszej dyspozycji.
Korona Kielce do Gdyni na mecz z Arką miała nieco mniej, bo "ledwie" 500 kilometrów. Znaleźli się w podobnej sytuacji, gdyż ich mecz także został odwołany. Paradoks tej sytuacji jest taki, że w ciągu dnia murawa stadionu była… podlewana! Wielkie musiało być zdziwienie, gdy woda wylana w trakcie dnia, pod wieczór zamarzła i uniemożliwiła rozegranie meczu.
Decyzja powinna być jedna – walkower!
W obu przypadkach, jeśli gospodarz ma podgrzewaną murawę, a mają w obu tych miastach, decyzja powinna być jedna. WALKOWER! Niestety już wiemy, że to się nie uda. Mecz Arki z Koroną przełożono na czwartek na 12 i Arka ten mecz wygrała… Krótko mówiąc nie dość, że utrudniono życie kielczanom, to jeszcze za swoje czyny klub nie dostał żadnej odczuwalnej kary.
Górnik Polkowice również powinien domagać się walkowera i wygranej bez wychodzenia na boisko. W czasach, gdy PZPN chciał, żeby rozegrać całą rundę, mimo koronawirusa, na takie cyrki nie powinno być przyzwolenia. Z drugiej strony, skoro najpierw Sandecja Nowy Sącz gra cały sezon w Niecieczy, a prezes Boniek mówi, że drugi raz na to nie pozwala i wchodzi Raków Częstochowa, to na co my liczymy?… Raków gra już drugi sezon w Bełchatowie i nikomu to nie przeszkadza.
Takich przypadków jest zresztą więcej. Resovia rozpoczyna od jedenastu wyjazdowych meczów, gdyż ich stadion nie spełnia wymogów I-ligowych, a stadion zastępczy – miejski – trzeba dostosować do tych wymogów.
Grożenie palcem i wlepianie śmiesznych kar w zawieszeniu to maks, co robi PZPN. Najpierw wszyscy się oburzają, później śmieją, a za moment wybuchają kolejne pożary. A to wszystko na oczach telewizyjnych kamer, bo przecież mecze w Gdyni i Suwałkach miały być transmitowane w Polsacie Sport i TVP Sport.