Transferowe sagi z udziałem Cristiano Ronaldo czy Roberta Lewandowskiego trwają w najlepsze, a na rynku dzieje się naprawdę dużo ciekawego. Pora na kolejne notowanie giełdy transferowej.
No to zaczynamy od naszego Robercika, który wciąż nie przeniósł się do Barcelony. Ba, wczoraj musiał się pojawić w Monachium, bo Bayern rozpoczął przygotowania do nowego sezonu. Lewandowski przechodził badania i nie wziął udziału w treningi, a w stolicy Bawarii panuje powszechne przekonanie, że było to jego pożegnanie z Bayernem, a nie początek przygotowań do sezonu 22/23. Problem w tym, że między mistrzem Niemiec a wicemistrzem Hiszpanii wciąż nie ma porozumienia. Bayern ostro negocjuje, a Barcelona musi oglądać każdego eurocenta dwa razy, szczególnie, że udało się sfinalizować drogi transfer Raphinhi z Leeds. Czy Lewy w najbliższych dniach również będzie mógł o sobie mówić jako o piłkarzu Dumy Katalonii? Niby jest to wciąż najbardziej realny scenariusz, ale chyba nikt nie jest tego pewny.
Czy znajdzie się chętny na Cristiano Ronaldo? Portugalczyk chce odejść z Manchesteru United, by grać w Lidze Mistrzów i śrubować swój rekord goli w tych rozgrywkach. Problem w tym, że 37-letni gwiazdor jest drogi w utrzymaniu i ciężko budować drużynę w oparciu o niego. Nawet jeśli zagwarantuje kilkanaście goli w sezonie (co najmniej), to niekoniecznie bilans zysków i strat się wyrówna. Drużyna musi być ustawiona pod CR7, a rozbuchane ego zawodnika na pewno nie pomoże w budowaniu zdrowych relacji w szatni. Inna sprawa, że tak regularnych strzelców na rynku nie ma zbyt wielu. Na dziś najbardziej prawdopodobny scenariusz to pozostanie Ronaldo na Old Trafford, ale wśród potencjalnych chętnych nadal najwięcej mówi się o Bayernie i Chelsea – jedni zapewne stracą Lewandowskiego, drudzy już stracili Romelu Lukaku. Miejsce dla klasycznej „dziewiątki” jest.
To jeszcze trochę o Bayernie, bo podobno na celowniku Bawarczyków znalazł się Matthijs de Ligt. Stoper Juventusu to wciąż jeden z najbardziej utalentowanych graczy na tej pozycji. Julian Nagelsmann chce wzmocnić linię obrony, która w zeszłym sezonie przeciekała. Nic zatem dziwnego, że czynione są starania o holenderskiego defensora. Rozmowy mocno zaawansowane, choć nie brak opinii, że w transakcji na linii Turyn – Monachium przeszkodzić zechce Chelsea. The Blues także potrzebują zastrzyku jakości w środku obrony po odejściu Antonio Rudigera. Najwięcej pisze się o Julesie Kounde z Sevilli, ale i de Ligt to ciekawa opcja dla londyńczyków.
Jeśli Lewandowski odejdzie z Bayernu, a bawarski gigant nie zdecyduje się na zaoferowanie kontraktu Ronaldo, to być może zagnie parol na Victora Osimhena z Napoli. Nigeryjczyk dał się już poznać jako niezły snajper. Trudno mówić, że blisko mu do klasy Lewandowskiego, ale jest 10 lat młodszy i na pewno przed nim bogata kariera. Wyciągnięcie go z Neapolu wydaje się absolutnie w zasięgu Bayernu.
Dużo dzieje się w Barcelonie. Raphinha to nie jedyny gracz, którego udało się już pozyskać, bo z Milanu za darmo sprowadzono Francka Kessiego, a z Chelsea, również bez odstępnego, Andreasa Christensena. Być może to nie jedyny zawodnik, który wybierze Camp Nou zamiast Stamford Bridge, bo od wielu tygodni mówi się o przejściu Marcosa Alonso do Blaugrany. Po dekadzie gry w The Blues odejść miał także Cesar Azpilicueta i w jego przypadku również faworytem do pozyskania była Barcelona, dla której darmowe transfery są jak zbawienie. Temat jednak ucichł. Zresztą, aż się wierzyć nie chce, że w jednym okienku Duma Katalonii pozyska aż trzy „spady” z Chelsea.
Na koniec zaglądamy do Polski, gdzie sporo dzieje się w Legii. Stołeczny klub pozyskał już dobrze znanych w Ekstraklasie zawodników, takich jak Robert Pich i Makana Baku. Wzmocnieniem ma być także Blaz Kramer z Zurichu. Ostatnio jednak najgłośniej było wokół Pawła Wszołka i jego powrotu do Legii. Bundesligi nie zawojował, rozwiązał więc kontrakt z Unionem i związał się umową z drużyną Kosty Runjaicia.