Skip to main content

Villarreal, Hapoel Beer Szewa i Austria Wiedeń. To grupowi rywale Lecha Poznań w Lidze Konferencji. Mistrz Polski trafił do grupy C. Hiszpanie wydają się być poza zasięgiem. To według współczynnika UEFA najmocniejszy zespół spośród wszystkich uczestników fazy grupowej.

Nie trzeba nawet mówić, że absolutnym faworytem jest hiszpański Villarreal. To klub bardziej pasujący do rozgrywek Ligi Mistrzów, a nie Ligi Konferencji. Dwa ostatnie sezony w europejskich pucharach miał absolutnie rewelacyjne. To najbardziej sensacyjny półfinalista poprzedniej edycji Champions League, który wyeliminował po drodze Juventus, Bayern i postraszył Liverpool, odrabiając stratę dwóch bramek z pierwszego spotkania w 45 minut na Estadio de la Cerámica. Przez chwilę wydawało się, że są nawet bliscy finału Champions League, ale w drugiej połowie Liverpool mocno i konkretnie odpowiedział. To też zwycięzca Ligi Europy sprzed dwóch sezonów po niesamowitej serii jedenastek, w której pomylił się dopiero David de Gea. To była fenomenalna przygoda Żółtej Łodzi Podwodnej. Począwszy od fazy grupowej wygrali 12 spotkań i trzy zremisowali. Nikomu nie dali się pokonać, a w półfinale wyrzucili z rozgrywek Arsenal. Dzięki temu ich współczynnik UEFA wynosi 78.000. Dla porównania, drugie FC Basel ma 55.000.

Hapoel Beer Szewa to już przeciwnik, o którym wiemy zdecydowanie mniej. W składzie od razu rzuca się w oczy dobrze znany polskim kibicom Andre Martins, który jednak ostatnio nie łapie się do podstawowej jedenastki. Można też kojarzyć Tomera Hemeda, doświadczonego już, 35-letniego napastnika, który ładnych kilka lat temu zdobywał bramki dla Brighton & Hove Albion. Hemed posiada polski paszport, ponieważ jego mama jest Polką. Hapoel to drużyna z drugiego koszyka i nie oszukujmy się, można było trafić gorzej. Mniejsza szansa byłaby z Fiorentiną czy FC Koeln. Najlepszy moment Hapoelu Beer Szewa w europejskich pucharach to faza grupowa Ligi Europy z sezonu 2016/17. Dwa razy sensacyjnie ograli tam Inter i to popisując się świetną jakością gry w ofensywie, a Nerrazzuri nie wystawili byle kogo – po boisku biegał wtedy Palacio, Brozović, Felipe Melo, Medel, a bronił nieśmiertelny Handanović. Z ławki na San Siro próbowali pomóc Banega i Icardi. Ostatnie lata nie są jednak już tak spektakularne. Dwa sezony temu potrafili ograć w grupie Ligi Europy Slavię Praga i Niceę, ale zajęli tam 3. miejsce i odpadli. Rok temu w III rundzie el. LKE ośmieszyli Śląsk Wrocław, wygrywając u siebie 4:0.

Trzecim rywalem jest Austria Wiedeń i tu od razu pojawiają się przyjemne wspomnienia związane z Lechem w europejskich pucharach. Oczyma wyobraźni widzimy bramkę Rafała Murawskiego w dogrywce, która dała wówczas awans do fazy grupowej jeszcze wtedy Pucharu UEFA. To był Lech Franciszka Smudy, który grał bezkompromisowo, narzucał swój styl gry i toczył zacięte boje z AS Nancy, Deportivo La Coruna, Feyenoordem i CSKA Moskwa. Austria Wiedeń to 24-krotny zwycięzca ligi austriackiej. W ostatnich latach musiała oddać pole Red Bullowi i Rapidowi, który zwykle kończy w tabeli wyżej. Austria, jako kraj, zajmuje bardzo wysokie 8. miejsce w krajowym rankingu UEFA, dzięki czemu ich kluby mogą zaczynać przygodę z pucharami od dalszych faz. Austria Wiedeń, która zajęła 3. pozycję w lidze, zagrała w tej edycji zaledwie jeden dwumecz. Zaczynała od III rundy Ligi Europy, ale została zmiażdżona przez Fenerbahce. Zatem w ramach spadochronu wylądowała od razu w fazie grupowej Ligi Konferencji.

Zespół, który zajmie pierwsze miejsce, od razu trafia do 1/8 finału, a ten, który będzie drugi, zmierzy się jeszcze w 1/16 finału. Tak, jak w poprzedniej edycji, zwycięzcy grup są promowani pominięciem jednej z faz play-off. Wyobraźmy sobie, że na ławce trenerskiej jest nadal Maciej Skorża i znajdujemy się w sezonie 2021/22. Lech, mimo losowania z czwartego koszyka, śmiało mógłby myśleć o wyjściu z drugiego miejsca, bo był silny mentalnie i jakościowo. Nastroje w Poznaniu się jednak zmieniły i teraz trzeba myśleć przede wszystkim o poprawie własnej gry, a nie snuć plany o awansie. Tak przeciętny poziom, jak dotychczas, czyli przepychanie awansu z mistrzem Islandii, remisy w Gruzji czy Luksemburgu i stracone punkty do współczynnika, nie wróżą Lechowi niczego dobrego.

Related Articles