Skip to main content

Wszystko już jasne. Lech może hucznie świętować 100-lecie istnienia. Była wielka mobilizacja właśnie na ten konkretny sezon, a jeszcze chwilę temu wydawało się, że Kolejorz może skończyć z niczym… Presji nie udźwignął Raków, który dwa razy z rzędu stracił punkty.

To Maciej Skorża był tym, który jako ostatni zapewnił Lechowi mistrzostwo w sezonie 2014/15. Wtedy uwielbiany w Poznaniu był jeszcze Kasper Hämäläinen. Wspólnymi mianownikami obu tych sukcesów byli także Dawid Kownacki oraz Barry Douglas. Szkot wrócił do Lecha latem, ale teraz na lewej stronie obrony był raczej zmiennikiem Pedro Rebocho. Podobną rolę w ofensywnej formacji miał wypożyczony zimą Dawid Kownacki. Był ważnym uzupełnieniem dla Ishaka, Amarala czy Kamińskiego. Trzecim piłkarzem, który pamięta tamten sukces jest Tomasz Kędziora, wypożyczony na specjalnych warunkach z Dynama Kijów. Ma swój wkład w tytuł mistrzowski, choć Skorża wolał raczej stawiać na Joela Pereirę, który nie jest w zespole tylko przejazdem. Douglas, Kownacki i Kędziora byli za to jednymi z najważniejszych zawodników sezonu 2014/15. Był wtedy jeszcze Darko Jevtić, Marcin Kamiński, Szymon Pawłowski czy Łukasz Trałka.

I Maciej Skorża to mistrzostwo Lechowi przywrócił w bardzo ważnym, historycznym sezonie. Przecież już do końca życia będzie się wspominać, że Lech odzyskał tytuł właśnie w swoje okrągłe, jubileuszowe i ważne setne urodziny. Jeszcze w poprzedniej kolejce wszystko było po stronie Rakowa. Wystarczyło wygrać z Cracovią, Zabłębiem Lubin i Lechią Gdańsk. Nie był to terminarz najłatwiejszy, ale to w końcu tylko trzy kroki. Dodatkowo Raków w finale Pucharu Polski bardzo pewnie i zasłużenie pokonał Lecha, co mogło dać psychologiczną przewagę. Lech miał kiepską sytuację, bo nie dość, że przegrał właśnie jeden puchar, to jeszcze wcześniej mógł rozpamietywać, że sam podłączył Rakowowi tlen w walce o tytuł, przegrywając z nimi u siebie. I musiał czekać na rozkładzie mając Piasta Gliwice, Wartę Poznań i Zagłębie Lubin. Także nie aż tak banalny zestaw, ale nic nie zależało bezpośrednio od nich, mogli tylko trzymać kciuki za przeciwników Rakowa.

Raków Częstochowa potknął się dwa razy z rzędu, najpierw na Cracovii, a teraz na Zagłębiu Lubin. Pozostała jeszcze ostatnia kolejka, która nie ma już znaczenia. Lech ma pięć punktów przewagi, a na ulicach Poznania można było już świętować. Najważniejsza była poprzednia kolejka. Lechici wyszarpali w końcówce wygraną z silnym Piastem Gliwice, kandydatem do gry w europejskich pucharach. Wiedzieli, że dwie godziny wcześniej świetnie spisali się ich przyjaciele z Krakowa. Raków prowadził 1:0, stworzył dużo więcej okazji, ale Jacek Zieliński i jego banda zmienili całą sytuację w czołówce. Jeden celny strzał, który oddał Sergiu Hanca wystarczył. Wtedy pojawił się też temat nagrody finansowej, jaką miał Cracovii zapłacić Lech. Chodziło o tzw. premię motywacyjną za urwanie punktów, która miała wynosić milion złotych. Informacji oficjalnie nie potwierdzono, ale były głośne dyskusje, czy coś takiego jest w zgodzie z etyką. Trener Zieliński nazwał te doniesienia kompletną bzdurą.

Fakty były takie, że na dwie kolejki przed końcem to Lech miał karty po swojej stronie. Trzeba było pokonać Wartę Poznań i Zagłębie Lubin. Okazało się jednak, że wystarczył tylko pierwszy mecz. Najpierw ładnie pożegnano Łukasza Trałkę, który przecież sporo grał w Lechu. Trałka opuścił boisko w pierwszej minucie i mocno się wzruszył szpalerem i owacjami. W ogóle był to taki mecz zgody, gdzie w większości na trybunach w Grodzisku Wielkopolskim siedzieli sobie na przemian fani Lecha i Warty, a często nawet tacy, mający barwy obu klubów jednocześnie. Warta niespodziewanie objęła prowadzenie, ale znów to Ishak przesądził o wyniku. Lech wygrał 2:1 i czekał na to, co zrobi Raków. A częstochowianie… wywalili się w Lubinie. Kacper Chodyna w 94. minucie pogrzebał Raków z rzutu karnego, a jednocześnie zdobył niezwykle cenne punkty dla Zagłębia w kontekście utrzymania.

Ishak powalczy jeszcze w ostatniej kolejce o tytuł króla strzelców. Zarówno on, jak i Ivi Lopez mają w tym momencie po 18 trafień, ale chyba najważniejszym piłkarzem Lecha był w tym sezonie Joao Amaral, który ciągnął wiele razy grę ofensywną i jest wielkim kandydatem do wszelkich nagród na gracza sezonu 2021/22.

Related Articles