Skip to main content

Sobotni mecz Barcelony z Atletico Madryt może być ostatnim Ronalda Koemana w roli szkoleniowca Dumy Katalonii. Hiszpańskie media donoszą, że dni Holendra są policzone. Trudno się dziwić…

O tym, że Koeman robi wszystko, by w końcu otrzymać wymówienie z pracy, pisaliśmy już na blogu w zeszłym tygodniu. Joan Laporta wie jednak doskonale, że klubowa kasa świeci pustkami, a klub tonie w długach. Wypłata odszkodowania Koemanowi i zatrudnienie nowego trenera to spore wydatki. Coraz więcej wskazuje jednak na to, że Laporta zdecyduje się wziąć na kark i ten ciężar. Barca gra beznadziejnie, a Koeman nie gryzie się w język. Miarka przebrała się po środowej porażce z Benficą w Champions League. Katalończycy nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę (tak jak w meczu z Bayernem), a trener stwierdził, że widzi spore szanse na awans z grupy.

Po meczu miało się odbyć wielogodzinne posiedzenie zarządu, na którym debatowano na temat przyszłości Koemana. Gdyby nie aspekt finansowy, pewnie dyskusji w ogóle by nie było. Media spekulują, że Laporta podjął już decyzję i mecz z Atletico będzie pożegnaniem obecnego trenera. Wśród jego następców wymienia się nazwiska Xaviego i Andrei Pirlo. Notabene Koeman w sobotę i tak nie zasiądzie na ławce rezerwowych, bo jest zawieszony. Co najwyżej pokieruje drużyną z trybun, korzystając z dobrodziejstw technologii. Formalnie pożegnaniem mogła być więc już środowa klęska na Estadio da Luz.

Sobotni szlagier La Liga to oczywiście mecz wielu smaczków. Transakcje między obydwoma klubami stały się w ostatnim czasie symbolem kiepskich interesów Barcelony. Ściągnięcie Griezmanna za ponad 100 mln euro okazało się klapą. Potem Katalończycy za bezcen oddali Los Colchoneros Luisa Suareza, a ten pomógł nowej drużynie zdobyć mistrzostwo. Teraz, by ratować klubowe finanse Barcelona oddała do Madrytu… Griezmanna. Została bez dwóch czołowych napastników, bez mistrzostwa i z ujemnym bilansem finansowym tych transferów.

Suarez pytany, czy jego bramka może przesądzić o zwolnieniu Koemana, odpowiedział, że w końcu los będzie taki, jak być powinien. Urugwajczyk ma żal do Holendra o to, że podziękował mu za grę, w dodatku robiąc to przez telefon. Już w zeszłym sezonie odegrał się, przyczyniając się do tytułu dla Atletico. Teraz w symboliczny sposób może zamknąć pełną upokorzeń erę Koemana w Barcelonie.

Nie ma dwóch zdań, że to gospodarze będą faworytem tego meczu. Atletico nie gra może wybitnie, ale z bilansem 4-2-1 jest w czołówce La Liga. Cieniem kładzie się ostatnia porażka 0:1 z Alaves. Gdyby nie ona, Atletico byłoby współliderem, razem z Realem. W Champions League podopieczni Diego Simeone zaczęli od remisu 0:0 z Porto, ale przed kilkoma dniami wygrali trudny mecz na San Siro. Milan prowadził 1:0, ale grając w dziesiątkę w końcówce meczu stracił dwa gole. Strzeliły je „spady” z Barcelony, czyli Griezmann i Suarez.

Podczas gdy Simeone dysponuje w ataku Griezmannem, Suarezem, Joao Felixem czy Angelem Correą, w Barcelonie rolę snajpera przejął Luuk de Jong. Dla kibiców Blaugrany to niesamowity cios i jakościowy zjazd w dół niczym z Mount Everestu. Patrząc na to, wyniki Barcy w lidze nie są jeszcze tak tragiczne. Z bilansem 3-3-0 ekipa Koemana zajmuje 6. miejsce, ale gdyby doliczyć zwycięstwo w zaległym meczu, Katalończycy byliby w kontakcie z liderem. Nie zmienia to faktu, że na grę zespołu patrzy się ciężko.

W ubiegłym sezonie ekipa Koemana w dwóch meczach z Los Colchoneros nie strzeliła gola. Na Wanda Metropolitano gospodarze wygrali 1:0 i była to pierwsza ligowa wygrana Simeone z Barceloną w karierze trenerskiej. W rewanżu na Camp Nou padł bezbramkowy remis.

Sobotni przebój La Liga rozpocznie się o 21:00. Niewiele w tym meczu przemawia za drużyną Barcelony, ale i tak jest to pozycja warta obejrzenia.

Related Articles