Barcelona zaprezentowała się fatalnie w pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów, dostając srogie lanie od PSG. Drużyna ze stolicy Francji wygrała aż 4:1, a piłkę do domu po strzelonym hat-tricku zabrał Kylian Mbappe.
I wszystko by się pewnie udało Barcelonie, gdyby nie ten wścibski dzieciak… Mecz rozkręcił się tak naprawdę po golu Leo Messiego z rzutu karnego. Trochę pechowy faul popełnił Kurzawa, zahaczając delikatnie De Jonga. To jednak wystarczyło, żeby wytrącić go z równowagi. Do jedenastki podszedł Messi i załadował pod samą ladę. Wcześniej dobrą okazję miał jeszcze Icardi, ale stojąc sam przed Ter Stegenem strzelił tak fatalnie, że piłka nawet nie doleciała do bramki. Przy stanie 1:0 Barca miała świetną okazję na podwyższenie prowadzenia, ale Dembele postanowił skopiować starą historię z meczu z Liverpoolem…
To PSG narzuciło swoje tempo. Kylian Mbappe oddał 6 strzałów i wszystkie z nich były groźne. Wygrał 9 na 10 dryblingów i zagrał na Camp Nou mecz godny zapamiętania, powtarzając wyczyn Andrija Szewczenki. 18-letni wówczas Szewa też załadował "Dumie Katalonii" hat-tricka na Camp Nou. Mbappe napoczął rywala jeszcze w pierwszej połowie. Doskonale podał mu Marco Verratti, a Francuz szybkim zwodem zmylił Lengleta i efektownym, silnym strzałem wbił piłkę do siatki. Po 45 minutach wynik mógł być kilkubramkowy. Kapitalnie po strzale Kurzawy interweniował Ter Stegen (sytuację wypracował oczywiście Mbappe), minimalnie nie trafił także Griezmann, gola z główki mógł też strzelić Icardi.
Paryżanie cały czas w tym meczu przeważali, jeszcze bardziej widoczne było to w drugiej połowie. Mbappe się bawił, dryblował, czarował, a w środku pola niewidoczną na pierwszy szut oka robotę wykonywał Paredes. W sytuacji na 2:1 Pique wybił piłkę po groźnym dośrodkowaniu, jednak na tyle pechowo i nieporadnie, że posłał idealne podanie do Mbappe, a ten nie mógł nie przyjąć takiego prezentu. Dwie minuty później znów strzelał Mbappe, tym razem w Ter Stegena. Niemiec wpuścił cztery gole, a był jednym z najlepszych zawodników Barcelony…
W 70. minucie Kean wykorzystał dośrodkowanie Paredesa i było 3:1, a ostatni gol to już podsumowanie całego występu Kyliana Mbappe. PSG wyprowadziło kontrę, Draxler podał do Francuza, a ten załadował po winklu i dopełnił zniszczenia Barcelony. Jednocześnie zrobił minę, która wyrażała wszystko. Całe cwaniactwo i świadomość, jak kozacki mecz właśnie rozegrał. Była to pierwsza w historii wygrana PSG na stadionie Camp Nou. Pierwsza, ale za to jak efektowna. W Champions League oglądaliśmy sporo come backów, ale tak grająca Barca po prostu nie ma szans tego odrobić.