Na tytułowe pytanie odpowiedź poznamy w sobotni wieczór, choć kibice Wisły i tak powiedzą, że Biała Gwiazda, a ich adwersarze z drugiej strony Błoń będą podkreślali przewodnią rolę Cracovii. Niezależnie od wszystkiego te derby są jednym z ważniejszych wydarzeń 27. kolejki. Ta startuje już dziś.
W piątek Raków Częstochowa zagra ze Śląskiem Wrocław. Drużyna Marka Papszuna wygrała trzy ostatnie ligowe mecze, a licząc Puchar Polski – cztery. Ostatniej porażki Raków doznał 13 lutego, gdy przegrał w Bełchatowie z Lechią Gdańsk. Śląsk ma jednak, o co grać. Wrocławianie zajmują 5. miejsce i podobnie jak kilka innych zespołów, mają na koncie 38 oczek. Oznacza to wciąż realną szansę na europejskie puchary, a konkretnie eliminacje Ligi Konferencji.
Szans na puchary nie ma już praktycznie Lech Poznań. Kolejorz będzie chciał jednak w dobrym stylu zakończyć sezon. Maciej Skorża w swoim kolejnym debiucie w Lechu przegrał z Rakowem, ale kilka dni później zbił w Poznaniu Lechię 3:0. Które oblicze poznańskiej lokomotywy zobaczymy w piątkowy wieczór? Lech jedzie do Bielska-Białej, gdzie Podbeskidzie walczy o życie. Każdy punkt jest cenny i na wagę złota, tym bardziej, że ostatnio Górale pechowo przegrali ze Śląskiem, a dzień później ich rywal, Stal Mielec, szczęśliwie punkt wywalczył.
Sobotę zaczynamy o 15:00 w Zabrzu. Górnik dogrywa już sobie sezon, ani nie licząc na puchary, ani nie oglądając się za siebie. Na Śląsk przyjeżdża jednak Wisła Płock, która spisuje się ostatnio tak kiepsko, że nie może być pewna utrzymania. Wprawdzie ma 5 punktów przewagi nad Podbeskidziem i Stalą, ale to i taką przewagę można roztrwonić. Maciej Bartoszek miał tchnąć w zespół nowego ducha, ale na razie w dwóch spotkaniach wywalczył bardzo szczęśliwy punkt, po golu Alana Urygi w 96. minucie meczu z Jagiellonią.
Zagłębie Lubin w środę wygrało trzeci mecz z rzędu po raz pierwszy od Wiosny Ludów ponad 4 lat. Dzięki temu Miedziowi doszlusowali do grona drużyn, które walczą jeszcze o europejskie puchary. W tym gronie jest także sobotni rywal Zagłębia – Piast Gliwice. Obie drużyny mają po 38 punktów. Zwycięzca przybliży się do meczów na arenie międzynarodowej, a przegrany najprawdopodobniej straci szansę. Trzeba pamiętać, że do końca już tylko cztery kolejki.
Sobotę zakończą anonsowane już wcześniej derby Krakowa. O podłożu tej rywalizacji, wzajemnych animozjach, a także historycznych sukcesach obu klubów, można by napisać książkę. Nie zmieni to jednak faktu, że obecną formą krakowskich zespołów trudno kogokolwiek zachęcić do obejrzenia tych derbów. Cracovia wygrała ostatnio drugi mecz w tej rundzie, pokonując równie beznadziejną Wisłą Płock. Biała Gwiazda od kilku tygodni trwoni niezły początek rundy. Spaść już nie spadnie, ale jak tak dalej pójdzie to Peter Hyballa będzie musiał się rejestrować w pośredniaku, jako szukający pracy. Prestiżowy triumf w derbach może go uratować. Dla losów tego sezonu wynik derbów jest jednak z grubsza bez znaczenia.
Trzy mecze czekają na nas także w niedzielę. O 12:30 w Grodzisku Wielkopolskim Warta Poznań podejmie Jagiellonię. Beniaminek ma 36 punktów i także należy zaliczyć go do grona zainteresowanych europejskimi pucharami. Ostatnio Warta miała mnóstwo pecha w meczu z Rakowem, marnując m.in. dwa rzuty karne! Jagiellonia od początku sezonu jest średniakiem, który chce po prostu dograć sezon do końca. Ambicji pucharowych brak, szans na spadek także. To każe widzieć faworyta tego meczu w drużynie Piotra Tworka, która cechami wolicjonalnymi, ale także rzetelnie wykonywaną boiskową robotą, zaskoczyła już niejednego.
W drugim meczu niedzieli Stal Mielec zmierzy się z Pogonią Szczecin. Włodzimierz Gąsior w swoim drugim meczu w roli trenera mielczan wywalczył punkt i opuścił ostatnie miejsce w tabeli. O podreperowanie tego bilansu w meczu z Portowcami będzie ciężko. Pogoń idzie po wicemistrzostwo kraju. Z ostatnich sześciu meczów szczecinianie wygrali pięć, a przegrali tylko na Legii.
Kolejkę kończymy właśnie meczem Legii, która w Gdańsku sprawdzi formę Lechii. Zespół Piotra Stokowca ostatnio złapał zadyszkę. Tylko dwa punkty w trzech meczach zepchnęły gdańszczan z 4. pozycji. Lechia jest jednak w gronie „38”, czyli zespołów z takim dorobkiem punktowym. Liga Konferencji wciąż jest w zasięgu ręki. Z Legią przydałoby się jednak zapunktować, co oczywiście nie jest prostym zadaniem. Podopieczni Czesława Michniewicza potrzebują sześciu punktów, by świętować mistrzostwo. Z całą pewnością będą chcieli to zrobić już 1 maja, przy Łazienkowskiej, w meczu z Wisłą Kraków.