Skip to main content

2 maja, godzina 16:00, Stadion Narodowy. To jak zawsze termin finału Pucharu Polski. Jednak jeszcze nigdy w finale na naszym reprezentacyjnym stadionie nie zagrała ani Wisła Kraków, ani Pogoń Szczecin. W czwartkowy wczesny wieczór jedna z tych ekip spełni swoje marzenia, podnosząc w Warszawie trofeum i zapewniając sobie udział w europejskich pucharach.

W przypadku Portowców nie byłoby to nic nadzwyczajnego, bo Pogoń w ostatnich sezonach dość regularnie reprezentowała nasz kraj na arenie międzynarodowej. Bez większych sukcesów, ale do obecności szczecinian w rundach kwalifikacyjnych zdążyliśmy już przywyknąć. W przypadku klubu ze stolicy Zachodniopomorskiego gra toczy się o coś dużo ważniejszego – o pierwsze w historii Pogoni trofeum! Może wydawać się to zaskakujące, ale takie są fakty – Portowcy nigdy nie byli mistrzem Polski i nigdy nie sięgnęli po Puchar Polski. Dwa wicemistrzostwa i trzy brązowe medale to dorobek ligowy Pogoni. W PP były za to trzy przegrane finały, trzykrotnie wynikiem 0:1. Po raz ostatni 14 lat temu. Wówczas finał rozgrywano w Bydgoszczy.

Wisła do finału Pucharu Polski wraca 16 latach, a swój ostatni rozgrywała – tu jeszcze większa egzotyka – w Bełchatowie. W 2008 roku w finale na stadionie miejscowego GKS-u lepsza od Białej Gwiazdy okazała się Legia Warszawa, która wygrała po rzutach karnych. W meczu padł bezbramkowy remis. Wisła zna jednak smak wygrywania Pucharu Polski – udało się jej to czterokrotnie, ale po raz ostatni już 21 lat temu. Wtedy w finale rozgrywany był dwumecz. Wisła mierzyła się z imienniczką z Płocka. W Krakowie przegrała 0:1, ale rewanż na terenie Nafciarzy wygrała aż 3:0.

Wisła oczywiście ma w swojej kolekcji całkiem pokaźną kolekcję trofeów i nie musi walczyć o swój dziewiczy triumf. Może jednak wrócić do europejskich pucharów po ponad 10-letniej przerwie, a na dodatek dokonać tego jako pierwszoligowiec. Biała Gwiazda walczy zacięcie o powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej, ale wszystko wskazuje na to, że w najlepszym razie będzie musiała przeciskać się przez baraże. Awans trójmiejskiego duetu Lechia – Arka jest już raczej przesądzony. Niewykluczone, że za kilka miesięcy Polskę w Europie reprezentować będzie klub z drugiego poziomu rozgrywkowego.

Ekipa trenera Alberta Rude w drodze do finału eliminowała kolejno: Lechię Gdańsk (2:1 po dogrywce), Polonię Warszawa (3:0), Stal Rzeszów (4:1), Widzew Łódź (2:1 po dogrywce) i Piasta Gliwice (2:1). Nie była to przesadnie trudna drabinka, zwłaszcza że Wiślacy wszystkie mecze rozgrywali na swoim stadionie przy Reymonta w Krakowie! Dla porównania Portowcy mierzyli się z Podbeskidziem Bielsko-Biała (1:0), Górnikiem Zabrze (2:1 po dogrywce), Lechem Poznań (1:0 po dogrywce) i Jagiellonią Białystok (2:1 po dogrywce). Ekipa Jensa Gustafssona wyspecjalizowała się więc w dogrywkach. Czy zatem i w czwartek na Stadionie Narodowym kibice obejrzą ponad 120 minut rywalizacji?

Zwycięzca, poza trofeum i przepustką do Europy, otrzyma również 5 mln złotych. Jest więc o co grać, szczególnie, gdy klub ma problemy finansowe, a w przypadku Wisły Kraków nie jest to żadną tajemnicą. Jednak oczywistym faworytem czwartkowego finału jest Pogoń. W końcu siódmy zespół Ekstraklasy mierzy się z piątą ekipą I ligi. Szczecinianie mogą żałować dwóch ostatnich meczów ligowych – gdyby nie straty punktów z Piastem i Jagiellonią, dziś byliby nie na siódmym, lecz na… drugim miejscu. Z bardzo realnymi szansami na mistrzostwo. Teraz są one czysto iluzoryczne.

Wisła z Pogonią po raz ostatni mierzyły się ze sobą w sezonie 21/22, zakończonym spadkiem Białej Gwiazdy z ligi. W obu meczach górą byli szczecinianie, którzy w Krakowie wygrali 1:0, a u siebie aż 4:1. W ostatnich latach rzadkością w rywalizacji tych dwóch drużyn były remisy – raptem jeden na 14 poprzednich pojedynków.

Przy okazji finału Pucharu Polski niemal obowiązkowe są przepychanki i afery związane z kibicami. Tradycji stało się zadość. Kibice Pogoni zapowiedzieli, że nie wejdą na stadion, jeśli w strefie kontroli przy wejściu pojawią się funkcjonariusze Policji, a tak ma się właśnie stać. Poparli ich sympatycy Wisły Kraków, którzy również grożą bojkotem finału. Wcześniej dyskutowano jeszcze o tym, czy fani Białej Gwiazdy dostaną w ogóle zgodę na udział w tym meczu, bo obowiązuje ich zakaz wyjazdowy w Pucharze Polski jeszcze za incydenty z sezonu 22/23. Rzecz w tym, że w bieżącym sezonie Wisła grała pucharowe mecze wyłącznie u siebie, a pierwszy wyjazd wypadł na finał. Tutaj jednak PZPN poszedł na rękę Wiśle i zawiesił wykonanie tej kary.

Nie wiadomo, jakie „atrakcje” przygotowali na czwartek kibice obu drużyn i przy jakiej frekwencji rozegrany zostanie finał. Faktem jest, że wszystkie 48 tysięcy wejściówek rozeszło się w okamgnieniu, a od wielu tygodni bilety dostępne są wyłącznie w drugim obiegu.

Spotkanie finałowe rozpocznie się o 16:00, a poprowadzi je sędzia Tomasz Kwiatkowski.

Related Articles