Kotwica Kołobrzeg swoim “profesjonalizmem” przenosi nas do futbolu z lat 90. Adam Dzik nie ma zamiaru płacić piłkarzom na czas, dlatego też najlepszy zawodnik klubu Jonathan Junior rozwiązał kontrakt. Kotwica przegrała właśnie z Bruk-Bet Termaliką 0:5 i była to jej siódma porażka z rzędu. Jest coraz gorzej.
Piłkarze tracą motywację do gry, a cudotwórca Ryszard Tarasiewicz też powoli ma tego wszystkiego dość. Kotwica Kołobrzeg jeszcze nie znajduje się w strefie spadkowej, bo zaliczyła fantastyczny start sezonu, ale niepokojące są ostatnie miesiące – to aż siedem porażek z rzędu (sześć w lidze i jedna w Pucharze Polski). Ostatnie zwycięstwo? 20 sierpnia z Polonią Warszawa. Od tego czasu minęły już trzy miesiące. Kotwica znajduje się na 14. miejscu, ale ma już tylko dwa oczka przewagi nad strefą spadkową. Ratuje ją świetny początek – w sierpniu bowiem wygrała trzy mecze. Jeśli policzylibyśmy serię ligowych spotkań bez zwycięstwa, to wynosi ona już 11. Kotwica zbliża się do dna.
Awans do 1. ligi był w takich okolicznościach cudem. Piłkarze nie otrzymywali pensji na czas, a mimo to byli na tyle zdeterminowani, by walczyć. Mieli także obiecaną premię za awans, tylko że później jej już nie obejrzeli. Kotwica ciągnęła ten wózek w ten sam sposób – Ryszard Tarasiewicz wydobywał z graczy jakieś pokłady dodatkowej motywacji przez co beniaminek latem był jedną z ligowych sensacji. Jednocześnie klub też szukał na przykład stewardów do pracy… ale za darmo, jako wolontariusz. W nagrodę można było brać udział w niezwykle emocjonujących i prestiżowych meczach piłkarskich oraz rozwinąć się w pracy zespołowej, a także otrzymać specjalny certyfikat wolontariatu. To nie żart. Naprawdę takie było ogłoszenie pierwszoligowego klubu.
Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu Kotwica miała w planach, żeby… nie wyjść na sparing z Pogonią Szczecin. Miało to na celu nagłośnienie sytuacji panującej w klubie. Finalnie jednak zawodnicy nie rozczarowali ośmiu tysięcy kibiców na stadionie w Szczecinie i wyszli na boisko. „Portowcy” wygrali z zaprzyjaźnionym pierwszoligowcem 3:0. Kotwica funkcjonowała w ten sposób od kilku lat, ale na niższych szczeblach była bardziej lokalną ciekawostką, natomiast pierwsza liga to już poważna sprawa, większe zainteresowanie mediów, nagłośnione przypadki codziennej patologii. Kotwica nie była przygotowana na awans. Pod względem klubowych mediów i liczby pracowników wygląda bardziej na jakiegoś średniaka III ligi, a nie poważnego przedstawiciela zaplecza Ekstraklasy.
To nie koniec kłopotów. Najlepszym piłkarzem tego klubu jest… a właściwie był Jonathan Junior. Gdyby nie jego bramki, to żadnego awansu by nie było. Brazylijczyk strzelił aż 23 gole w sezonie 2023/24 i został królem strzelców w rozgrywkach II ligi. W tym sezonie już nie błyszczał tak skutecznością, ale pomagał, na ile mógł i miał na koncie pięć trafień we wszystkich rozgrywkach. To i tak najwięcej w drużynie. W końcu Jonathan Junior się zdenerwował. Bo jednak chciały go lepsze kluby, a on kopał się po czole w Kotwicy, która nie płaciła. Najpierw złożył wezwanie do zapłaty, lecz nie otrzymał pieniędzy, więc po dwóch miesiącach zaległości mógł po prostu odejść. Kotwica straciła więc najlepszego napastnika. Ani za niego nie zarobi, ani nie pomoże jej w zdobywaniu bramek.
To wciąż nie wszystko. Adam Dzik w pewnym momencie postanowił, że pozwie sobie Jakuba Rzeźniczaka oraz Jakuba Żubrowskiego – każdego na kwotę miliona euro. Za co? Za narażenie klubu na straty wizerunkowe. Umowa z Rzeźniczakiem została zerwana po jego wywiadzie w “Dzień Dobry TVN”, w którym wyznał, że nie ma z córką z poprzedniego małżeństwa kontaktu i nie chce go mieć. De facto chodziło o to, że był gracz Legii miał po prostu za duży kontrakt i w ten sposób klub się go pozbył. Kotwica przegrała z Rzeźniczakiem i musi mu wypłacić zaległą wypłatę razem z odsetkami. Wszystko to zbiegło się w jednym czasie, bo właśnie przegrała też 0:5 z Termaliką między innymi po czterech golach, które strzelił Kacper Karasek. Za chwilę w Kołobrzegu nie będzie miał kto grać i kto trenować.