Polski futbol nie ma w tym roku długich wakacji. Piłkarze Lecha Poznań rozpoczynają właśnie swoją walkę o awans do Ligi Mistrzów. Niestety, droga do piłkarskiego raju jest bardzo daleka i kręta. Już pierwszy rywal może sprawić spore kłopoty, bo jest nim dobrze nam znany Karabach.
Ten sam Karabach eliminował w przeszłości Wisłę Kraków (sezon 10/11), Piasta Gliwice (sezon 13/14) i Legię Warszawa (sezon 20/21). Czy czwarty polski klub trafi na rozkład Azerów? Zdaniem ekspertów szanse w tym dwumeczu są wyrównane, być może z lekkim wskazaniem na mistrzów Polski. Pierwszy mecz dziś przy Bułgarskiej, więc dobrze byłoby wypracować sobie jakąkolwiek zaliczkę przed rewanżem w Baku.
Lech ma za sobą trudne tygodnie. Jak grom z jasnego nieba na fanów, ale i działaczy Kolejorza spadła informacja o tym, że z pracy rezygnuje trener Maciej Skorża. Szkoleniowiec, który poprowadził Lecha do zdobycia mistrzostwa kraju odszedł z powodów osobistych. Zapanowała atmosfera powszechnego poszanowania tej decyzji, ale nie zmieniło to faktu, że Lechici zostali bez trenera, a czasu na znalezienie nowego było niewiele. Finalnie poszukiwania zakończyły się podpisaniem kontraktu z Holendrem, Johnem van der Bromem. To szkoleniowiec o bogatym CV, który prowadził już drużyny grające w europejskich pucharach. Na pewno jak na polskie realia jest to ruch bardzo obiecujący. Problem w tym, że czasu na poznanie się z zespołem i wprowadzenie swojej wizji praktycznie nie miał. Za Lechem ledwie trzy sparingi i trzeba stawać do arcyważnego boju.
Póki co mieszane uczucia budzą także dokonania transferowe Lechitów. Z klubem pożegnali się Jakub Kamiński, Tomasz Kędziora, Mickey van der Hart czy Pedro Tiba, a póki co udało się sprowadzić przede wszystkim Alfonso Sousę z Belenenses oraz Heorhija Citaiszwilego z Wisły Kraków. Wydaje się, że na poważniejsze zakupy prezes Rutkowski uda się dopiero wówczas, gdy Lech przejdzie choćby pierwszą przeszkodę w pucharach. Nie będzie to jeszcze gwarancja gry w fazie grupowej żadnych rozgrywek, ale bardzo poważny krok w tym kierunku. Jeśli Lech ogra Karabach to w II rundzie zmierzy się ze szwajcarskim Zurichem. Przejście tego etapu gwarantuje już minimum grupę w Lidze Konferencji. By awansować do Champions League trzeba przejść czterech rywali, a mający słabiutki ranking Lech nie może liczyć na rozstawienie.
O tym, że w żadnym wypadku nie wolno lekceważyć Karabachu najlepiej niech świadczy fakt, że mistrzowie Azerbejdżanu od ośmiu lat regularnie grają w fazie grupowej europejskich pucharów. Na ogół jest to Liga Europy, ale był też epizod w Champions League i ostatnio sezon w Lidze Konferencji. Aż wstyd porównywać to z „osiągnięciami” polskich klubów. Ostatnio Legia wróciła do fazy grupowej po pięciu latach przerwy. Rok wcześniej w Lidze Europy pograł Lech – także po dłuższej przerwie.
Karabach to przede wszystkim regularność. W kaukaskim klubie trenera nie zmieniono od 14 lat. Gurban Gurbanow objął stery w klubie 1 lipca 2008 roku i nieprzerwanie pracuje z Karabachem. Początki wcale nie były łatwe, bo pierwsze mistrzostwo Karabach zdobył dopiero w sezonie 13/14. Jednak od tego czas oddał już tylko jeden tytuł – w sezonie 20/21 po mistrzostwo Azerbejdżanu sięgnęło Neftci Baku.