Skip to main content

Hiszpania od razu postanowiła przejąć inicjatywę i sunęła z atakami na bramkę Gruzinów od pierwszej minuty. Ci byli zamknięci w szesnastce, ale sensacyjnie już po pierwszej kontrze objęli prowadzenie. Potem jednak do głosu doszli Hiszpanie i trafili do siatki cztery razy, wygrywając finalnie 4:1.

Mimo że statystyki z tego spotkania są wręcz druzgocące i przerażające dla reprezentacji Gruzji, to… wcale nie było to takie starcie gołej dupy z batem. Przynajmniej do momentu bramki Fabiana Ruiza na początku drugiej połowy. Gruzini bronili się jak lwy, rzucali ciałem na piłkę, żeby wytrwać jak najdłużej, a wtedy wydarzyło się to, czego sami się nawet nie spodziewali. Wyprowadzili jedną kontrę, dośrodkował wahadłowy Cracovii – Otar Kakabadze, piłka skozłowała tuż przed Robinem Le Normandem, a ten wpakował ją sobie do siatki. Nie potrzeba było żadnego celnego strzału, a Gruzja od 18. minuty prowadziła 1:0, gwarantując emocje nie tylko swoim kibicom, ale też i tym neutralnym, którzy w większości ściskali kciuki za kopciuszka.

Hiszpania jest jednak zbyt mocna, a Gruzja zbyt przeciętna, żeby bajka o murowaniu się we własnej szesnastce zakończyła się happy endem, choć trzeba przyznać, że podopieczni Willy’ego Sagnola prowadzili w Gelsenkirchen przez 20 minut. Dużą robotę wykonywał – jak zawsze zresztą – Giorgi Mamardaszwili. Trzymał swoją reprezentację przy życiu, jednak w 39. minucie skapitulował. Bramka ta wywołała dyskusję. Wszystko przez pozycję Alvaro Moraty, który był ustawiony na linii strzału. Tym bardziej, że podobne trafienie zostało odebrane Holendrom w spotkaniu grupowym z Francją. Stopklatka pokazuje, że nie przeszkadzał Morata golkiperowi, natomiast to przez niego musiał on zrobić krok, by zobaczyć piłkę i finalnie mu tych centymetrów zabrakło. Kwestia interpretacji. Rodri to człowiek od ważnych goli nie tylko w klubie. To właśnie ten uznawany za najlepszego defensywnego pomocnika świata wyrównał.

Dalej trwał już niesamowity napór na bramkę Gruzinów. Kiedy Fabian Ruiz strzelił gola na 2:1, to chyba każdy zdał sobie sprawę, że to koniec walki, jaką może podjąć ta malutka reprezentacja Gruzji. Mamardaszwili dwoił się i troił, ale i tak przepuścił cztery strzały. Zanotował w sumie dziewięć udanych interwencji (licząc same uderzenia). Jeżeli zsumujemy ze sobą trzy mecze z fazy grupowej i ten z Hiszpanią, to obronił 29 strzałów. To klasyfikuje go na drugim miejscu w historii, licząc XXI wiek. Tylko Igor Akinfiejew obronił więcej w 2008 roku (35). Mamardaszwili to ogromny wygrany tego EURO. Podobnie jak Georges Mikautadze, który ma przenieść się do AS Monaco. Gruzini napisali piękną historię dla rodzimej piłki.

Prawda jest jednak bolesna. W 1/8 finału zostali rozwalcowani. Dzielnie się trzymali, ale w okolicach 70. minuty było po nich widać przeciętność. Popełniali już błędy, które nie przystoją nawet w Ekstraklasie. Mogło się to skończyć jeszcze większym pogromem, ale Lamine Yamal miał kompletnie rozregulowany celownik. Swoje zrobił, pięknie asystując do Fabiana Ruiza. Hiszpania oddała aż 35 strzałów, z czego 13 było celnych, 11 niecelnych i 11 zablokowanych. Oprócz tego celność podań na poziomie 94% świadczy o tym, że Gruzini nie pressowali, lecz ustawili się wszystkimi zawodnikami za linią gry. Sam Rodri miał 129 kontaktów z piłką. Żeby osiągnąć taką liczbę po drugiej stronie, potrzeba ze czterech lub pięciu Gruzinów. I tak jednak kończą EURO z podniesionym czołem. W końcu prowadzili z wielką Hiszpanią przez 20 minut.

Wielki i wspaniały mecz rozegrał Nico Williams z Athletiku Bilbao. To, co wyprawiał na lewym skrzydle, niesamowite… ręce same składały się do oklasków. Sam zdobył efektowną bramkę na 3:1, kiedy minął obrońcę z łatwością i zapakował pod ladę nie do obrony. Zwieńczył tym samym bardzo efektowny występ, w którym robił mnóstwo szumu na stronie. Kolejnym zasługującym na wyróżnienie jest Marc Cucurella. Przemiana tego zawodnika z totalnego pierdoły na podstawowego defensora klubu i reprezentacji jest wręcz niewyobrażalna. Kreuje, odbiera, walczy. Wygrał z Gruzinami mnóstwo pojedynków. Aż sześciokrotnie odzyskał piłkę. Najlepszy lewy obrońca tegorocznego EURO? Poważna kandydatura. Czas teraz na wielki hit ćwierćfinałowy. Niemcy zmierzą się z Hiszpanami. Czy w tej parze kryje się mistrz Europy?

Related Articles