Skip to main content

Kiedy Lech Poznań odpadł w III rundzie kwalifikacyjnej Ligi Konferencji, to wydawało się, że teraz będzie miał w Ekstraklasie dużo łatwiej. “Kolejorz” prezentował się jednak źle. Raków i Legia tracą do niego tylko jeden punkt (przy meczu rozegranym mniej), a przecież oba kluby musiały łączyć grę w europejskich pucharach z ligą. John van den Brom został więc zwolniony.

Ostatnie osiem spotkań Lecha w Ekstraklasie to dwie wygrane, cztery remisy i dwie porażki. Szczególnie bolała przegrana z Widzewem, gdy po bramce Kalstroema na 1:1 w 88. minucie stadion w Poznaniu uwierzył, że to jest do wygrania. Zawodnicy szybko wrócili na własną połowę, żeby mieć jak najwięcej minut na kolejne trafienie. Rzeczywiście skończyło się to wygraną, ale… Widzewa – 3:1. Łodzianie wpakowali dwa gole w doliczonym czasie – Klimek w 93. minucie i Pawłowski w 96. minucie. Lech przyjechał też na Łazienkowską i nic nie pokazał. Hit Ekstraklasy okazał się kitem. Nudne 0:0. Dokładnie w tym czasie Chelsea grała z Man City i padło tam szalone 4:4. “Kolejorz” nie przekonywał. Inny przykład to spotkanie z Jagiellonią Białystok, gdy po 51 minutach prowadził 3:0. Jagiellonia zdołała to jeszcze zremisować 3:3.

Lech Poznań w swoim ostatnim meczu w 2023 roku zremisował 2:2 z Radomiakiem w Ekstraklasie, chociaż prowadził już 2:0. Gospodarze zdobyli bramkę na remis w 95. minucie. Największy paradoks jest taki, że John van den Brom mierzył się z… byłym asystentem. Dopiero dwa tygodnie temu Maciek Kędziorek został bowiem pierwszym szkoleniowcem Radomiaka, a od początku poprzedniego sezonu pomagał w Poznaniu van den Bromowi. To jednak nie Kędziorek zwolnił bezpośrednio Holendra. W mieście były takie “głosy”, że już po porażce z Piastem Gliwice było wiadomo, że odchodzi ze stanowiska. Remis z Radomiakiem nie miał znaczenia, skoro wszyscy wiedzieli, że misja van den Broma w Poznaniu się kończy. Coś się tam ewidentnie wypalało i wypaliło do końca. Kilku dziennikarzy uchyliło rąbka tajemnicy o tym, jak wyglądało to za kulisami.

Piotr Koźmiński z portalu “WP Sportowe Fakty” donosił, że po spotkaniu z Pogonią Szczecin, które zakończyło się upokarzającym 0:5, do szatni wparował wściekły Piotr Rutkowski. Van den Brom tracił zaufanie piłkarzy i zarządu. Dziennikarz napisał, że już wtedy straciłby pracę, gdyby na radarze był jakiś uznany następca. Góra zarzucała naiwność taktyczną, brak planu B i to, że grę Lecha bardzo łatwo można było rozczytać. Według informacji Koźmińskiego Holender został wezwany na “dywanik” w niedzielę, ale rozmowa trwała raptem kilka minut. Trenerowi zarzucano brak postępów i przede wszystkim brak pomysłu na to, jak zaradzić kryzysowi. Tak jakby van den Brom liczył na to, że coś się magicznie odmieni samo. Wreszcie cierpliwość się skończyła i szkoleniowcem tymczasowym został dobrze znany w Poznaniu Mariusz Rumak.

Cierpliwość tracił też san van den Brom, który na jednej z konferencji starł się z dziennikarzem “goal.pl”, Damianem Smykiem. – Słuchaj, ja tego nie potrzebuję. Mamy swojego analityka. Daj spokój, nie będę z tobą dyskutował – rzucił zdenerwowany trener. Van den Brom zarzucił Smykowi to, że zajmuje się tylko negatywnymi rzeczami i to nie pyta, a on jest z natury człowiekiem pozytywnym, więc się wkurzył. Dziennikarz “goal.pl” z kolei podzielił się zakulisową informacją, że piłkarzom też nie odpowiadały pomysły van den Broma, więc w jednym ze spotkań dogadali się… po swojemu, a to zakończyło się jednym z najlepszych meczów Lecha w sezonie. Czy Rumak zostanie na dłużej? Raczej mało prawdopodobne. To po prostu danie sobie czasu na to, by dobrze się zorientować i zatrudnić jakiegoś obcokrajowca.

 

 

Related Articles