Skip to main content

Coraz więcej klubów dołącza w tym sezonie do zacnego grona, które gościły na swoim stadionie komplet przy okazji ekstraklasowego meczu. Kolejnym jest Śląsk Wrocław, tuż przed hitowym spotkaniem z Legią Warszawa. Jeden z największych polskich stadionów przyjmie niemal 40 tysięcy widzów na ligowej potyczce!

Raków nie ma kłopotów, by wypełnić swój kameralny obiekt przy Limanowskiego. Większym wyzwaniem jest to w przypadku wielu innych klubów. Swoje “soldouty” miały już w tym sezonie takie kluby, jak: Widzew, Ruch, Legia(najwięcej razy), Górnik Zabrze, Zagłębie Lubin, Radomiak, Pogoń Szczecin. Teraz do tego grona dołączy Śląsk Wrocław, a przecież w kolejce czekają jeszcze takie kluby, jak Lech Poznań czy Korona Kielce, gdzie także nie trzeba się wstydzić swojej frekwencji.

Stadion Tarczyński Arena to w tym momencie ścisła czołówka pod względem wielkości w naszym kraju. Przez wiele lat jednak mocno wyśmiewany przez wzgląd na frekwencje podczas domowych meczów Śląska. Gdy przychodziło tam ponad 10 tysięcy widzów, to w skali kraju był to naprawdę dobry wynik. Tyle że niecałe 1/4 zapełnienia takiego molocha i tak źle wyglądało na żywo czy telewizyjnym obrazku. Teraz jednak zielono-biało-czerwoni nie mają kłopotów z frekwencją, a to zasługa świetnie grającej drużyny. Już dwukrotnie udawało się przekroczyć granicę 20 tysięcy widzów, a w pozostałych przypadkach najsłabszym wynikiem okazało się 16928 kibiców podczas… derbów z Zagłębiem Lubin. Paradoksalnie derbowy mecz z Miedziowymi był najsłabszy, ale i tak pozostający poza zasięgiem większości klubów Ekstraklasy.

Komplet na meczu z Legią nie może dziwić. W TOP10 najwyższych frekwencji na meczach Śląska od przeprowadzki z Oporowskiej, aż trzy mecze dotyczą właśnie pojedynków z Legią. 38 tysięcy było na finałowym spotkaniu o Puchar Polski w 2013 roku, 32196 kibiców i 31819 na ligowych potyczkach w 2012 i 2019 roku. Teraz już wiadomo, że kibiców powinno jeszcze więcej, niż za tym pierwszym wymienionym przypadkiem. Mimo sporych stref buforowych, klub mógł sprzedać około 39 tysięcy wejściówek, w tym cały sektor gości. Dokładną frekwencje poznamy zapewne przy okazji samego spotkania, ale już teraz wiadomo, że zrobi wrażenie i to będzie dotychczasowy rekord tego sezonu Ekstraklasy.

Ponadto jest duża szansa na rekord danej kolejki. Dotychczas najlepszym wynikiem było 128693 kibiców, którzy przyszli w 11. kolejce na wszystkie obiekty Ekstraklasy. Tylko we Wrocławiu przyjdzie niemal 1/3 tego wyniku. Dodajmy do tego fakt, że w ten weekend domowe mecze rozegrają Górnik, Widzew, Lech oraz Jagiellonia, co daje kolejnych kilkadziesiąt tysięcy widzów na naszych stadionach!

Pierwsza seria w sezonie
Legia Warszawa od porażki u siebie z Austrią Wiedeń na początku sierpnia, później zanotowała bardzo mocną serię dziesięciu kolejnych gier bez przegranej. Większość z nich wygrała, w tym spotkanie z Aston Villą, a wcześniej chociażby będąc lepszym w rzutach karnych od FC Midtjylland, co pozwoliło na wejście do fazy grupowej Ligi Europy. Tyle że ostatni okres, tuż przed przerwą reprezentacyjną doszło do niezbyt chlubnej serii. W ciągu tygodnia legioniści zanotowali trzy kolejne porażki. Takiej serii nie mieli od ponad półtorej roku. Wówczas na przestrzeni kolejek 29-31 przegrali kolejno z Piastem, Pogonią oraz Stalą Mielec. Teraz jednak terminarz im nie pomaga w przerwaniu takiej serii. Przegrali przecież przed chwilą dwa inne hitowe mecze – Raków jest drugi, Jagiellonia trzecia, pomiędzy tym było słynne spotkanie w Alkmaar, a przed nimi lider z Wrocławia. Dodatkowo legioniści w tym sezonie nie najlepiej spisują się poza swoim stadionem w Ekstraklasie. Mowa jedynie o efektownej wygranej w Szczecinie(4:3 i długo grali w osłabieniu), a także porażce w Białymstoku oraz remisach w Gliwicach i Krakowie(Puszcza).

Siedem wygranych i STOP
Śląsk Wrocław miał chyba jeszcze przyjemniejszą serię. Wygrał przecież 7 kolejnych ligowych gier! Lech, Widzew, Pogoń, Jagiellonia, Puszcza, Piast oraz Warta – to lista ekip, które wrocławianie pokonali. Nie robiło im różnicy czy trzeba było zwyciężyć u siebie, czy na wyjeździe. Jednak zatrzymali się na Górniku Zabrze, tuż przed przerwą reprezentacyjną. Tutaj mieli czego żałować, bowiem gola na 1:1 KSG strzeliło w… 94. minucie za sprawą Szymona Czyża. Wcześniej kolejną niesamowitą akcje przeprowadził Erik Exposito. Po drodze jeszcze była pucharowa porażka w Białymstoku, lecz w tym przypadku kibice nie mogli mieć pretensji, bowiem chodziło o najtrudniejszego z możliwych przeciwników na tym etapie Pucharu Polski.

Exposito vs Josue – najlepsi z najlepszych
Wobec kontuzji Iviego Lopeza, w tym momencie pojedynek o miano najlepszego zawodnika ligi toczą dwaj inni zawodnicy z półwyspu Iberyjskiego. Josue jest w tym gronie od dawna, a Erik Exposito to gracz, który gra seriami. Albo zachwyca, albo potrafi drażnić własnych kibiców. Gdy jest w formie, można śmiało mówić, że to najlepszy napastnik Ekstraklasy. W tym momencie na jego koncie 9 goli i 3 asysty, czyli udział przy 12 z 18 goli WKS-u! To gigantyczny wpływ na swój zespół, a nawet można powiedzieć, że totalne uzależnienie zespołu od największej gwiazdy. Mimo że pozostali gracze wrocławskiego zespołu robią duże wrażenie – Matias Nahuel czy Burak Ince, głównie w roli jokera – to jednak Exposito jest numerem jeden, dwa i trzy w talii Jacka Magiery. Zarówno pod względem strzelania, jak i samej gry. Często cofa się po piłkę i bierze duży udział w kreowaniu akcji, a nie tylko finalizacji. Zawodnik kompletny? Jak na warunki naszej ligi i będąc w formie, można tak powiedzieć. Najlepszym przykładem jest fakt, że zgarnął miesiąc po miesiącu nagrodę najlepszego piłkarza Ekstraklasy – sierpień oraz wrzesień. Poprzedni raz taka sztuka udała się Jakubowi Świerczokowi w kwietniu i maju 2021 roku!

Niestety bezpośredniego pojedynku Hiszpana z Portugalczykiem nie zobaczymy w sobotni wieczór. Wszystko przez kartki tego drugiego. Josue w teorii mógłby pauzować już w meczu z Rakowem. Jednak komisja dyscyplinarna anulowała drugą jego żółtą kartkę z meczu z Piastem(słusznie). Zatem mógł grać w jednym hicie, w którym dostał żółtą kartkę i nie zagra w kolejnym meczu na szczycie. Wielka szkoda, ale trzeba pamiętać także, że Josue w ostatnim czasie ma prawo być w nieco słabszej dyspozycji, ze względów mentalnych. Mało, który piłkarz mógł przeżyć takie sprawy, jak on, czytaj: pobyt w holenderskim areszcie. W rozmowie z Piotrem Koźmińskim podkreślał, że to zdarzenie mocno pozostało w jego głowie i traktuje to jako swego rodzaju traumę. Krótko mówiąc legioniści będą musieli nauczyć się zagrać w najbliższy weekend bez swojej gwiazdy, a także brać pod uwagę, że ten nie musi być w najwyższej dyspozycji piłkarskiej. A wszyscy wiemy, jakie oddziaływanie na boisku – i nie tylko – ma kapitan na Legię.

***

Początek sobotniego hitu we Wrocławiu o godzinie 17:30.

Related Articles