Źródła z Arabii Saudyjskiej donoszą, że Fernando Santos jest już wstępnie dogadany z Al-Shabab (były klub Krychowiaka). PZPN poinformował, że szkoleniowiec obecnie przebywa na urlopie, a rzecznik kadry, że próbują się z nim skontaktować, ale jego telefon milczy. Czyżby miało dojść do kolejnej portugalskiej dezercji?
Kiedy Arnold Boczek przychodził zziajany do Ferdynanda Kiepskiego, to często zagadywał go w ten sposób: “Panie Ferdku, afera jest”. Ricardo Santos lub Joao Costa, znajdujący się w sztabie reprezentacji Polski, mogli praktycznie co kilka dni zagadywać podobnie selekcjonera. “Panie Fernandku, afera jest”. I tak afera za aferą… nie ma nudy, cały czas coś się dzieje, jest o czym pisać, rozmawiać w robocie. W tej chwili Mirosław Stasiak poszedł już w odstawkę, bo tematem numer jeden jest możliwe odejście Fernando Santosa, którego arabskie media łączą z pracą w Al-Shabab. W dezercję Paulo Sousy, który tak pięknie wypowiadał się o planach przyszłościowych, też nikt początkowo nie chciał uwierzyć. Mamy więc doświadczenie.
W Arabii Saudyjskiej jest już Steven Gerrard, Slaven Bilić, Nuno Espirito Santo czy też Jorge Jesus. Kontrakty trenerskie nie są tak wysokie jak te, które oferuje się gwiazdom – Benzemie, Kante, Brozoviciowi i wszystkim tym, którzy będą grać w tym kraju. Dlatego też po znanych trenerów sięgają nie tylko cztery rządowe kluby – Al-Nassr, Al-Ahli, Al-Ittihad oraz Al-Hilal. Swoją drogą, nazwę tych czterech największych firm, które pojawiają się w kolejnych plotkach transferowych, powinniśmy potrafić wyrecytować o 2:00 w nocy i to w stanie upojenia alkoholowego. Z racji tego, że kontrakty menedżerów są mniejsze, to sięgają po tych znanych nawet kluby z drugiego szeregu. Steven Gerrard został szkoleniowcem Al-Ettifaq, a Slaven Bilić Al-Fateh. Jeden z tych gorszych klubów poprowadzi też Czesław Michniewicz. Podczas gdy taki Benzema skasuje 100 mln euro za jeden sezon, to Gerrard ma mieć około 5,5.
PZPN wydał taki komunikat: “Selekcjoner przebywa aktualnie na urlopie. Tydzień temu był w Polsce na meczu Superpucharu Raków – Legia i nie było z jego strony żadnych sygnałów odnośnie zmiany jego planów zawodowych”. Jakub Kwiatkowski, czyli rzeczniik reprezentacji, informował też, że mimo tego próbują się z Santosem skontaktować i wyjaśnić, czy coś z tymi plotkami jest na rzeczy. Wygląda na to, że po Superpucharze Portugalczyk udał się na urlop i nie ma zamiaru odbierać telefonu. Na pewno Al-Shabab jest zainteresowane usługami Santosa. Zwłaszcza, że sondują kolejnych trenerów, bo rozpoczynają budowę klubu od nowa, włącznie z całym zarządem i prezydentem. Trenera także nie ma. Potrzebne są wzmocnienia. Saudyjski klub musiałby oczywiście zapłacić także karę polskiemu związkowi za zerwanie umowy.
Jeżeli Fernando Santos rzeczywiście otrzyma ofertę na stole, a Al-Shabab zgodzi się na pokrycie kosztów zerwania kontraktu, to na pewno poważnie się zastanowi nad nowym pracodawcą. W końcu w Arabii Saudyjskiej najbardziej ceni się właśnie portugalskich fachowców. Jego praca z reprezentacją Polski to bolesne zderzenie z rzeczywistością i niekompetencją związku. Może mieć dosyć wysłuchiwania ciągłego: “Panie Ferdku, afera jest” . Na razie nikt nic nie wie. Jeśli Santos włączy telefon, to głowa rozboli go od powiadomień dotyczących połączeń.