23. kolejka Ekstraklasy przynosi dwa szlagierowe mecze. W piątek Legia Warszawa zagra z Wisłą Kraków, dzień później Pogoń Szczecin zmierzy się z Lechem Poznań. Walka o utrzymanie i mistrzostwo nabiera rumieńców.
Kolejka startuje w piątek o 18:00 meczem Rakowa z Wisłą Płock. Częstochowianie stracili ostatnio pierwsze punkty w tej rundzie, remisując z Górnikiem Zabrze. Nie oznacza to oczywiście, że wypisali się z gry o mistrzostwo. Teraz muszą jednak pokonać Wisłę Płock, która najprawdopodobniej nie będzie zaangażowana w grę o żaden poważny cel.
Mecz pod Jasną Górą będzie jedynie przystawką do pojedynku Legii Warszawa z Wisłą Kraków. Klasyk z udziałem dwóch wielkich firm tym razem ma stawkę, jakiej nie miał od dawna. Jedni i drudzy muszą drżeć o ligowy byt. Więcej o tym meczu piszemy w oddzielnym tekście.
Przy całym szacunku dla dokonań Legii i Wisły, to jednak meczem kolejki trzeba określać pojedynek lidera z wiceliderem. Pogoń Szczecin wskoczyła na pozycję przodownika tabeli, wykorzystując potknięcie Lecha w meczu z Lechią. Więcej o szczecińskim klubie pisaliśmy wczoraj w sporym tekście – KLIKNIJ. Jeśli Portowcy pokonają na swoim terenie Lecha, zwiększą przewagę do czterech oczek. To wciąż o niczym nie przesądza, ale byłaby to spora zaliczka i duża przewaga psychologiczna.
Nie da się ukryć, że to Lech był głównym faworytem do mistrzostwa przed startem rundy. Ba, wielu widziało Kolejorza na tronie, przedwcześnie dzieląc skórę na niedźwiedziu i dyskutując o potencjalnych szansach na awans do Ligi Mistrzów. W ostatnim czasie w klubie ze stolicy Wielkopolski wszystko zaczęło się zgadzać. Gdy trzeba walczyć o tytuł, sprzedany Jakub Kamiński został jeszcze na pół roku w klubie, a na dodatek sprowadzono Dawida Kownackiego, któremu nie wyszły zagraniczne wojaże. W tym samym czasie Pogoń sprzedała innego utalentowanego młodzieńca – Kacpra Kozłowskiego. Portowcy muszą jednak radzić sobie bez niego już wiosną. I pewnie szybko zapomną o Kozłowskim, jeśli formę utrzyma Wahan Biczachczjan. Armeńczyk strzelał gola w każdym ligowym meczu tej rundy, w każdym wchodząc z ławki. Wprawdzie ostatnie trafienie ze Stalą Mielec finalnie zapisane zostało jako samobójcze bramkarza, Rafała Strączka, to jednak zasług Biczachczjanowi w żaden sposób to nie odbiera. Kibice w Szczecinie zadają sobie pytanie, czy ich nowy ulubieniec zagra w sobotę od pierwszej minuty, czy znów będzie jokerem w talii Kosty Runjaicia.
Lech mimo udanej zimy i wielkiego optymizmu, związanego ze 100-leciem klubu, po zimowej przerwie zdobył tylko 4 punkty w trzech meczach, czyli tyle samo co wyśmiewana zewsząd Legia. Kolejorz zremisował 3:3 w dramatycznym meczu z Cracovią, rozgromił 5:0 Bruk-Bet Termalicę Nieciecza, a ostatnio uległ Lechii Gdańsk. Drużyna Macieja Skorży jest chwalona za grę, ale w parze z tym nie idą wyniki. Pogoń w tym czasie pokonała 2:0 Piasta Gliwice, 2:1 Zagłębie Lubin i 1:0 Stal Mielec. Skromnie, ale do przodu. To zresztą charakterystyczne dla pracy Runjaicia. Jego Pogoń nie gra piłki z fajerwerkami, ale jest skuteczna i z sezonu na sezon robi progres. Apogeum tej drogi ma być bieżący sezon – pojawiła się ogromna szansa na pierwszy w historii tytuł mistrzowski.
W kontekście sobotniego szlagieru Runjaiciowi sen z powiek spędza na pewno sytuacja stoperów. Konstandinos Triandafilopulos dopiero wraca do treningów z drużyną i raczej trudno się spodziewać, by szkoleniowiec Portowców posłał go do boju w wyjściowym składzie. Z kolei Benedikt Zech nabawił się urazu w meczu ze Stalą. To drobna kontuzja mięśniowa, ale i w jego wypadku nie można być pewnym występu z Lechem. Poznaniacy dysponują ogromną siłą rażenia w ofensywie, więc solidna postawa obrony Pogoni może być kluczem.
Jesienne spotkanie w Poznaniu zakończyło się remisem 1:1. Obie bramki padły w końcówce. Luka Zahović dał Pogoni prowadzenie w 85. minucie. Pedro Tiba wyrównał już w doliczonym czasie gry.
Tym razem najciekawszy mecz soboty rozegrany zostanie na początek. W dwóch kolejnych grach Górnik Łęczna zmierzy się ze Stalą Mielec, a Piast Gliwice w śląskich derbach z Górnikiem Zabrze.
Niedziela to trzy kolejne spotkania – Jagiellonia Białystok podejmie rozpędzającą się Wartę Poznań. Radomiak zmierzy się z Lechią Gdańsk w meczu ekip, które mają największe szanse na 4. miejsce w lidze – być może pucharowe. Na koniec kolejne derby – tym razem Dolnego Śląska. Śląsk Wrocław podejmie Zagłębie Lubin. Dla jednych i drugich to ważny mecz, bo widmo spadku nie jest tak odległe.
Kolejkę zakończy poniedziałkowy mecz dwóch byłych pracodawców Michała Probierza. W Cracovii ten szkoleniowiec pracował przez lata, a w Bruk-Becie zimą tego roku dosłownie przez kilkadziesiąt godzin.