Skip to main content

Czy dni Ronalda Koemana w Barcelonie są policzone? Czy to już kwestia dni? Coraz więcej na to wskazuje, a zachowanie Holendra może sugerować, że on sam robi dużo właśnie w tym kierunku.

Na linii Koeman – Joan Laporta iskrzy od jakiegoś czasu. Obaj panowie wypowiadają się w mediach, stając w opozycji jeden wobec drugiego. Kibice Barcelony mogą czuć się zdezorientowani całą sytuacją. Koeman raczej nie jest ulubieńcem prezesa Dumy Katalonii, ale ten musi oglądać dwa razy każdego eurocenta, a zwolnienie trenera, wypłacenie mu odprawy i zatrudnienie nowego szkoleniowca to spore obciążenie.

Ale niewykluczone, że to obciążenie, na które mimo wszystko Laporta się zdecyduje. Do kuriozalnej sytuacji doszło dziś, na przedmeczowej konferencji prasowej przed jutrzejszą potyczką Barcelony z Cadiz. Koeman poinformował, że nie będzie odpowiadał na żadne pytania, po czym odczytał oświadczenie. Co powiedział? Sporo komunałów.

– Klub ze mną jako trenerem pracuje nad obudową. Sytuacja finansowa klubu jest związana z aktywnością sportową i odwrotnie. Oznacza to, że jako zespół musimy odbudować się bez konieczności dokonywania dużych inwestycji finansowych. To wymaga czasu. Dzisiejsze młode talenty mogą stać się kolejnymi wielkimi światowymi gwiazdami już za kilka lat. Aby odbudować ten zespół, młodzi zawodnicy muszą mieć takie możliwości, jakie mieli w swoim czasie Xavi i Andres Iniesta. Ale musimy prosić o cierpliwość. Z uwagi na okres, w którym się teraz znajdujemy, personel i zespół zasługują na bezwarunkowe wsparcie słowem i czynem. Wiem, że prasa rozumie ten proces. To nie pierwszy raz w historii FC Barcelony, kiedy klub ma problemy. Liczymy na wasze wsparcie w tym trudnym czasie. My, jako sztab i gracze, jesteśmy bardzo zadowoleni z wielkiego wsparcia ze strony fanów, jakie mieliśmy w meczu z Granadą – mówił szkoleniowiec Blaugrany, po czym po prostu opuścił salę. Cała sytuacja nie była konsultowana z władzami klubu.

Najciekawszy dysonans widać w słowach o wsparciu słowem i czynem. Koeman oczekuje wsparcia, ale sam kilka dni wcześniej mówił, że nie ma co się spodziewać cudów po drużynie w obecnym składzie. – Spójrzcie na listę powołanych. Co można zrobić z takimi piłkarzami? – pytał retorycznie. Trzeba przyznać, że to sporego kalibru hipokryzja. Ostatnie wypowiedzi Holendra to zresztą cały ciąg zrzucania winy za słabą grę i rezultaty na innych i zdejmowania odpowiedzialności z siebie.

Źródła zbliżone do klubowych informują, że samowolka Koemana na konferencji i liczne wypowiedzi w holenderskich mediach irytują klubowych włodarzy. Padły ponoć słowa, jakoby trener miał nie dotrwać na swoim stanowisku do piątku. Czyżby czwartkowy mecz z ekipą z Kadyksu miał być pożegnalnym dla Koemana?

Za wcześnie na podsumowania, ale na pewno nie będzie to złoty wiek w historii Barcelony. I w głównej mierze nie z jego winy, bo klub znajduje się w organizacyjnej zapaści, a ostatnie perypetie z trenerem to tylko mały wycinek całej patologii. Zresztą, nie potrzeba tu wielkich elaboratów. Mówimy o klubie, który stracił Leo Messiego na własne życzenie, choć ten chciał dalej grać w Katalonii.

Related Articles