Gianni Infantino ma sporego kalibru problem. Pod koniec obecnego sezonu odbędą się Klubowe Mistrzostwa Świata. Na razie jest to tylko piękna teoria, bo nic innego się nie zgadza. Nie chcą w nim grać główni aktorzy, nie chce turnieju transmitować żadna telewizja, a i sponsorów trudno pozyskać, bo… nie zagra np. gwarantująca ogromne zyski Barcelona.
Gianni Infantino miał pomysł zorganizowania mundialu klubowego. Problem w tym, że nie zostało to z nikim ustalone. FIFA swoje, a krajowe ligi oraz kluby swoje. Przedsezonowe rozgrywki to dla największych firm futbolowych wizyty po najdalszych zakątkach świata w poszukiwaniu nowych rynków, gdzie mogą sprzedać produkt. Przed sezonem 2024/25 wiele ekip grało swoje sparingi w USA: Manchester City, FC Barcelona, Real Madryt, Liverpool, Arsenal, AC Milan. Bayern zagrał z Tottenhamem mecz w Seulu – to oczywiste, że z uwagi na Sona, ale też i Harry’ego Kane’a, który jest w Korei Południowej popularny, bo wielu kibiców z tego kraju kibicowało “Kogutom”, gdy tworzył zabójczy duet z Sonem. Kluby nie chcą z tego rezygnować. Oczekują planu i odpowiedzi – czy bardziej im się opłaci wziąć udział w KMŚ, czy samemu zorganizować sobie tournee? Raczej szala bardziej przechyla się w stronę tej drugiej opcji. Kluby są zaniepokojone, bo nie dostały czarno na białym, że zarobią tyle i tyle.
Prezydent FIFA na razie jeszcze nie panikuje, choć ewidentnie pali mu się siedzenie. Piłkarze otwarcie wypowiadają się o napiętym kalendarzu. Ligę Narodów jeszcze jakoś zaakceptowali, ale w jednym momencie zbiegł się nowy format Champions League (dwa lub nawet cztery mecze więcej) oraz powiększone Klubowe Mistrzostwa Świata w momencie, gdy zawodnicy powinni rozjechać się już na wakacje i odpocząć. Skruszyć tę skałę może kontuzja Rodriego. Zapytany o przeładowany kalendarz i potencjalny strajk zawodników odpowiedział: – Myślę, że jesteśmy blisko tego, łatwo to zrozumieć. To coś ogólnego. Jeśli zapytasz dowolnego zawodnika, powie to samo, to nie jest opinia Rodriego. Myślę, że to ogólna opinia graczy. I jeśli tak pozostanie, nadejdzie moment, w którym nie będziemy mieli innego wyjścia. Naprawdę tak myślę, ale zobaczmy. Nie wiem, co się stanie, ale to coś, co nas martwi, ponieważ to my cierpimy.
Licząc kadrę, mistrzostwa Europy i wszystkie klubowe rozgrywki, to spędził on na boisku ponad 4320 minut w sezonie 2023/24, a gdyby nie zawieszenie za czerwoną kartkę, to byłoby pewnie coś koło 4500. Rodri nabawił się kontuzji w finale EURO 2024. Nie grał w sparingach, nie grał na przez kilka spotkań początku rundy. Spotkanie z Interem było dla niego dopiero pierwszym, w którym wyszedł w podstawowym składzie (mowa o klubie, bo grał w Lidze Narodów). Zagrał z Interem, ale już po 20 minutach kolejnego meczu – hitu z Arsenalem – musiał opuścić murawę. Diagnoza jest brutalna – zerwanie więzadeł i koniec sezonu jednego z najlepszych piłkarzy świata, najważniejszego gracza Manchesteru City. To najbardziej łopatologiczny argument dla wielu innych zawodników – spójrzcie na Rodriego, gramy za dużo, nie chcemy zrywać więzadeł, nabawiać się mięśniówek, wypadać na miesiąc albo i dłużej, sam o tym mówił, a teraz po nim.
Niechęć zawodników to jednak tylko jeden z kilku problemów Gianniego Infantino. Kolejnym jest brak chętnych na transmisję tego turnieju. Jeszcze tak bardzo głośno się o tym nie mówi, ale nie wygląda to za dobrze. Prezydent FIFA zwołał nawet specjalne spotkanie z przedstawicielami największych stacji telewizyjnych, lecz było to 10 dni temu – 20 września. Można przypuszczać, że gdyby tam znalazł się chętny, to FIFA lub taka telewizja błyskawicznie by się taką nowiną pochwaliła. A tymczasem na razie cisza. Infantino żąda zbyt wiele, a telewizje pytają – okej, dlaczego mamy tyle wykładać, skoro nie zagrają FC Barcelona, Manchester United, Liverpool, Arsenal, AC Milan? Owszem, zasady kwalifikacji były jasne, ale ważnych ludzi interesują nie zasady, a prestiż i marka pokazywanego klubu. Tym bardziej, że wielkim ryzykiem jest nowa formuła i nowy turniej. Telewizje są niechętne.
“The Athletic” napisał nawet, że patrząc na te wszystkie skomplikowane pytania, jedna z telewizji wyceniła prawa transmisyjne na… 30 milionów euro. FIFA prowadziła także rozmowy z Apple, ale zakończyły się fiaskiem. Nie jest znany też żaden duży partner, który zgodził się na firmowanie logiem Klubowych Mistrzostw Świata. Coraz więcej firm boi się, że może się pokazać przy organizacyjnej klapie, dlatego koło się zamyka. Infantino chce pokazać, że to “super projekt”, ale jak może być super, skoro sami zainteresowani nie chcą w nim brać udziału i nikt ich nawet nie zapytał? Powoli kończy się cierpliwość zawodników i stacje telewizyjne to zauważyły. Klubowe Mistrzostwa Świata to bardzo śliski grunt. Na razie FIFA wybrała sobie stadiony w USA, stworzyła formułę rozgrywek, ogłosiła na razie 30 uczestników, tylko problem w tym, że nie ma kto za to zapłacić, kto tego pokazać i kto w tym grać.