W ostatnich latach wiele osób narzekało, że mecze Legii z Wisłą to wyblakły klasyk. Bo Legia jest w czołówce, a Biała Gwiazda to już nie taka potęga, jak kiedyś. Teraz to jednak klasyk, który za parę miesięcy możemy oglądać na boiskach… I ligi. Jedni i drudzy są mocno zagrożeni spadkiem i być może doczekamy się gigantycznej sensacji w polskim futbolu, jakim byłaby relegacja tych ekip.
Za nami 22. kolejki, a Legia Warszawa jest przedostatnia, zaś Wisła Kraków zaledwie oczko nad strefą spadkową. Osoba, która to przewidziała może uchodzić za jasnowidza. O ile kłopoty wiślaków w ostatnich latach były widoczne, o tyle postawa Legii to jest absurd nad absurdami. Zwłaszcza w sezonie, w którym warszawianie ponownie – po kilku latach – zameldowali się w fazie grupowej Ligi Europy. Cudów nie było, ale 6 punktów w grupie z Leicester, Napoli i Spartakiem to wynik nie dający powodów do wstydu. Tego jednak najedli się kibice na stadionach ligowych.
Niemal, co tydzień kompromitacje z przeróżnymi rywalami. W zasadzie tylko Zagłębie Lubin okazało się dla nich przyjaznym rywalem. Niemal 1/3 punktów – 6 z 19 – zgarnięta w dwumeczu z Miedziowymi. Trudno jednak nadal uwierzyć, że Legia zdobywa 0,9pkt/mecz i strzela 1,05 gola na każde 90 minut. Statystyki absoludnie kompromitujące jakikolwiek inny zespół, niż kandydata do spadku.
Przespana zima
Trudno zrozumieć ruchy transferowe Legionistów w zimie. Paweł Wszołek wypełnił lukę na prawym wahadle i to można uznać za plus. Dalej jednak jest gorzej. Patryk Sokołowski biega, walczy i jest wychowankiem Legii, ale umiejętności kreowania gry w środku pola praktycznie brak. Andre Martinsa na pewno nie zastąpi. Teraz jeszcze do tego grona przychodzi Richard Strebinger, czyli austriacki bramkarz. To dziwny ruch, skoro w klubie są Artur Boruc, Cezary Miszta czy Kacper Tobiasz. Czwarty golkiper w tym momencie jest najmniej potrzebnym "wzmocnieniem". Brakuje kreatywnych graczy na "10" czy napastników. W końcu Luquinhasa puszczon bez kłopotów, kontrakt rozwiązał Mahir Emreli i z przodu nie ma kim straszyć.
Wieża Babel
W Krakowie postawiono z kolei na opcje zagraniczną. W meczu z Górnikiem Łęczna wyszło, co prawda trzech młodzieżowców na boisko, ale to był komplet Polaków tego dnia po stronie krakowian od początku. Po przerwie zresztą lepiej nie było i łącznie Jerzy Brzęczek skorzystał z 13 obcokrajowców i trzech biało-czerwonych. Zresztą to i tak lepszy wynik niż w starciu ze Stalą Mielec, gdy było tylko dwóch Polaków od pierwszej minuty na boisku…
Słaby start
Po obu stronach słabo wygląda wejście w 2022 rok. Wisła Kraków jeszcze nie strzeliła gola. 0:2 z Rakowem, 0:1 ze Stalą Mielec i teraz 0:0 z Górnikiem Łęczna. Początek ostatniego spotkania był już lepszy, ale dominacji było 20 minut i tyle. To jednak był pierwszy mecz pod wodzą Jerzego Brzęczka. Były selekcjoner zamienił na stanowisku Adriana Gulę i ma odmienić Białą Gwiazdę. Na tyle, by nie spadła z ligi.
Legioniści niby 4 pkt zgarnęli, ale nadal jest daaaaleko od tego, by można było powiedzieć jakieś pozytywy na ich temat. 3:1 w Lubinie, potem kompromitacja u siebie z Wartą i teraz 0:0 w Niecieczy. Zresztą po meczu z Termaliką więcej mówiło się o chęci bronienia wyniku, niż atakowania. Trudno się dziwić, skoro Rafael Lopes wchodzi na boisko w drugiej połowie i… szybko dostaje czerwoną kartkę. Nieodpowiedzialna katastrofa. Zresztą już nie pierwsza, w wykonaniu doświadczonego zawodnika. Przowodnikiem został Artur Boruc w spotkaniu przeciwko Warcie. Warto dodać, że tego duetu, a także Bartosza Slisza i Mattiasa Johanssona wieczorem nie zobaczymy na bisku z powodu kartek i zawieszeń. To spore straty dla Legii.
Na czym się skupić?
Legia w strefie spadkowej, Wisła zaraz może do niej dołączyć. Tymczasem lada moment wraca Puchar Polski. Na losowanie 1/4 finału nie mogą narzekać ani jedni, ani drudzy. Krakowianie zagrają we wtorek z III-ligową Olimpią Grudziądz, zaś Legia z Górnikiem Łęczna w domu. Szansa na półfinał duża, ale może się okazać, że mocne zaangażowanie w puchar jeszcze mocniej osłabi ich postawę w rozgrywkach ligowych. W końcu wiadomo, jak polskie kluby reagują na grę na dwóch frontach.
***
Początek piątkowego "hitu" o godzinie 20:30 przy ul. Łazienkowskiej w Warszawie. Gospodarze w przypadku wygranej, przynajmniej do soboty opuszczą strefę spadkową. Wisła Kraków, jeśli przegra na pewno do niej wpadnie na koniec 23. kolejki. Jednak nawet remis może to sprawić. Stanie się tak, gdy swój mecz w sobotę wygra Górnik Łęczna.