Skip to main content

Real i Barcelonę w tabeli La Liga dzieli 15 punktów. To przepaść. A mimo to przed niedzielnym El Clasico poruszenie jest spore. Chyba największe od lat. Wszystko przez Xaviego Hernandeza, który zmienił zasady gry.

Barcelona w ostatnich miesiącach znajdowała się na równi pochyłej – zarówno na płaszczyźnie organizacyjnej, jak i sportowej. Zresztą, ta druga wynikała w prostej linii z pierwszej. Apogeum było odejście Leo Messiego, które stemplować musiał już nowy prezes, Joan Laporta, ale którego „ojcem chrzestnym” był jego poprzednik, Josep Maria Bartomeu. W Katalonii to nazwisko to synonim nieudacznika lub wręcz hochsztaplera. Niewiele lepsze notowania ma Ronald Koeman, który zapisał naprawdę marny rozdział swojej trenerskiej kariery. Był klubową legendą, ale dziś dla wielu fanów Barcy Holender jest postacią negatywną. Wszystkie niedostatni jego kadencji obnażył Xavi.

No właśnie – hiszpański środkowy pomocnik był legendą klubu i jedną z legend całej dyscypliny. Gdy po zakończeniu piłkarskiej kariery zabrał się za trenerkę, z miejsca jasne było, że któregoś dnia obejmie Barcelonę. Ten dzień nadszedł 6 listopada zeszłego roku. Laporta od wielu tygodni wił się jak piskorz, szukając opcji, by wyrzucić Koemana, ale nie płacić mu wysokiego odszkodowania, które w sytuacji finansowej klubu byłoby kolejnymi milionami wyrzuconymi w błoto. Ale w końcu Laporta pękł i uznał, że aspekt sportowy jest ważniejszy. Xavi niczego nie gwarantował – młody trener na dorobku, z doświadczeniem z ligi katarskiej. Ryzyko się jednak opłaca.

Barcelona pod wodzą Xaviego zdobyła 35 punktów. W La Liga przegrała w tym czasie tylko raz – z Betisem, już dawno temu, bo 4 grudnia. W tym samym czasie tylko Real punktował w lidze lepiej. Dum Katalonii nie tylko poprawiła wyniki, ale również styl gry. Strzela sporo bramek, a nowi zawodnicy świetnie wpasowują się w taktykę Xaviego. Powoli na gwiazdę wyrasta Ferran Torres, nie zawodzą Adama Traore czy Pierre-Emerick Aubameyang. W ataku zrobiło się bardzo ciasno, bo przecież w kadrze są jeszcze choćby Ousmane Dembele, Memphis Depay czy Martin Braithwaite, a gdy do zdrowia wróci Ansu Fati, jego pozycja będzie najpewniej niepodważalna, bo to jeden z diamentów La Masii.

Xavi wyciągnął Barcę za uszy do czołówki ligowej tabeli. Za moment Blaugrana może przeskoczyć Sevillę i zająć 2. miejsce. O ściganiu Realu na tym etapie nie ma już mowy. Z perspektywy kibica Barcy można tylko żałować, że tak późno pożegnano Koemana. Barcelona w poszukiwaniu trofeum z apetytem spoglądać może na Ligę Europy. Tam dotarła już do ćwierćfinału i będzie faworytem dwumeczu z Eintrachtem Frankfurt.

Ale właśnie Liga Europy może być też przeszkodą dla Barcelony w kontekście niedzielnego klasyku na Santiago Bernabeu. Barcelona swój ostatni mecz rozegrała w czwartek w Stambule, podczas gdy Real odpoczywał od poniedziałku, kiedy to w La Liga ograł Mallorcę 3:0. Te kilka dni to sporo, a Barcelonie doszła do tego podróż do Turcji.

Tym co mocno przemawia na korzyść Realu jest nie tylko atut własnego boiska, większe wypoczęcie zawodników czy ligowa tabela. To także bilans ostatnich meczów. Pięć ostatnich El Clasico to za każdym razem zwycięstwa Królewskich! Kolejno: 2:0, 3:1, 2:1 – jeszcze w epoce Messiego, oraz 2:1 i 3:2 w tym sezonie. To 2:1 to jeszcze październikowy klasyk na Camp Nou, kiedy Barceloną prowadził Koeman, a honorowego gola strzelił Sergio Aguero. Dziś wydaje się to być prehistoria. Dwaj odwieczni rywale zmierzyli się ze sobą także 12 stycznia w półfinale Superpucharu Hiszpanii. Po 90 minutach było 2:2, ale to Los Blancos zadali w dogrywce cios kończący. Zwycięską bramkę strzelił Fede Valverde.

Wiele przemawia na korzyść madrytczyków, ale tak naprawdę od kilku dni w stolicy Hiszpanii panuje wielki niepokój. Chodzi o zdrowie Karima Benzemy, piłkarza absolutnie kluczowego dla Realu. Francuz doznał urazu po trzecim golu Królewskich w meczu z Mallorcą. Poczuł ukłucie w łydce i od razu zszedł z boiska. Z początku sądzono, że to raczej drobnostka, ale kolejne doniesienia z obozu Carlo Ancelottiego są mało optymistyczne. Ostatnie godziny będą decydujące. Póki co występ Benzemy stoi pod znakiem zapytania. A jeśli nie zagra, to na pewno szansę Barcy na przerwanie serii porażek w klasykach wzrosną.

Nie jest to na pewno El Clasico jak za najlepszych lat Messiego i Ronaldo. Nie jest to także mecz, który zdecyduje o losach mistrzostwa. Ale fanom Realu może dać potwierdzenie dominacji nad Barcą, a kibicom Barcelony wręcz przeciwnie – poczucie, że wraz z przyjściem Xaviego nastąpiło tąpnięcie. Że właśnie rodzi się nowy porządek. Porządek, w którym Barcelona znów może wygrywać z Realem. Choćby z tego powodu warto w niedzielny wieczór zasiąść przed telewizorem lub ekranem komputera czy urządzenia mobilnego i obejrzeć hiszpański klasyk. Transmisję oferuje również Unibet TV.

Related Articles