Skip to main content

Nie ma wątpliwości, że wartość marketingowa El Clasico w ostatnich latach dramatycznie spadła. Najpierw z Realu Madryt odszedł Cristiano Ronaldo, a tego lata Barcelona straciła Leo Messiego. Dwa konie pociągowe grają już gdzie indziej, a klasyk wchodzi w nową erę. To jednak wciąż rywalizacja dwóch gigantów, więc nie wypada lekceważyć faktu, że w niedzielę obejrzymy kolejny kastylijsko-kataloński pojedynek.

Nie ma też wątpliwości, że faworytem jest Real. Carlo Ancelotti nie ma zbyt wielu powodów do zmartwień. Jego drużyna zgromadziła 17 punktów w 8 meczach. Nie jest to bilans idealny, ale najpewniej Królewscy będą walczyli o mistrzostwo Hiszpanii, co w przypadku Barcelony nie jest już takie oczywiste. Duma Katalonii targana wewnętrznymi problemami organizacyjno-finansowymi cierpi także sportowo, a Ronald Koeman pozostaje na swoim stanowisku tylko dlatego, że jego zwolnienie kosztowałoby kasę klubową za drogo.

Ostatnio Barcelona odniosła cenne zwycięstwo nad Valencią po dobrym meczu. Kibice z Camp Nou mogli poczuć odrobinę optymizmu, ale już wygrany 1:0 mecz z Dynamem Kijów raczej pozytywnego myślenia nie spotęgował. Było to raczej wymęczone zwycięstwo po bardzo przeciętnej grze. Awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów wciąż wydaje się mało prawdopodobny.

Naprawdę niewiele wskazuje na to, by Barcelona mogła w niedzielę odnieść zwycięstwo. Wprawdzie spotkanie rozegrane zostanie na Camp Nou, ale to jeden z niewielu atutów ekipy Koemana. W La Liga Barca jest na 7. miejscu, choć akurat raptem dwa punkty straty do Realu to jeszcze żadna przepaść. Najbardziej w oczy kłuje jednak nieporadność zespołu. Odejście Leo Messiego było ogromnym ciosem, który odbija swoje piętno na poczynaniach zespołu. Zresztą sam Koeman w jednym z wywiadów powiedział, że dzień, w którym dowiedział się o odejściu Argentyńczyka, był jego najgorszym dniem w Barcelonie. To znamienne.

Kto przejmie pałeczkę po Messim? Naturalnym kandydatem wydaje się Ansu Fati, który na dodatek przedłużył kontrakt z Barceloną. To akurat sukces Joana Laporty, a tych w ostatnim czasie prezes Blaugrany potrzebuje jak powietrza. Młody Fati wrócił po długiej kontuzji i pokazuje przebłyski swojego ogromnego talentu. W ofensywie towarzyszyć mu będzie zapewne Memphis Depay i być może Sergio Aguero. Na papierze nie wygląda to źle, ale pamiętajmy, że jeszcze niedawno fani z Camp Nou oklaskiwali Messiego, Griezmanna, wcześniej Suareza czy Neymara.

Po drugiej stronie dość stabilnie. Real do dobrych wyników prowadzi przede wszystkim Karim Benzema, który przeżywa drugą młodość. Jego giermkiem stał się Vinicius Jr. Brazylijczyk wykręca liczby, których nie zanotował do tej pory nigdy w swojej krótkiej karierze. Ten sezon to eksplozja jego talentu. Nic dziwnego, że niektórzy niedzielny klasyk zapowiadają jako pojedynek przyszłości – Fati vs Vinicius. Kto wie, czy w przyszłości ich rywalizacja nie będzie czymś, co przypomni nam erę Messiego i CR7. Do tego droga daleka, ale talentu obu panom na pewno nie brakuje.

Real wydaje się stabilniejszy w obronie, ruchliwszy w drugiej linii i bardziej konkretny w ofensywie. Prawdopodobnie ma także lepszego trenera. Oczywiście – Barcelona ma kilku naprawdę dobrych graczy, którzy mogą odmienić losy meczu, ale rozum podpowiada, że po raz czwarty z rzędu w El Clasico zatriumfuje drużyna Los Blancos. W ubiegłym sezonie Real wygrywał 2:1 u siebie oraz 3:1 na Camp Nou. Ostatnia wygrana Barcy to sezon 2018/19. W marcu na Santiago Bernabeu Blaugrana wygrała 1:0 po bramce Ivana Rakiticia.

Related Articles