Starcia Milanu z Juventusem to jeden z klasyków Serie A. Oba kluby mają na koncie łącznie aż 55 tytułów mistrza Włoch. Ich sobotnie starcie nie ma jednak większego znaczenia. Dlaczego?
To akurat proste. Wystarczy spojrzeć w ligową tabelę. Milan jest na 2. miejscu, a Juventus na 3. Inter zaklepał już sobie mistrzostwo, pokonując sąsiada zza miedzy w poniedziałkowych derbach miasta. Tym samym Rossoneri nie mają już nawet matematycznych szans na Scudetto – faktycznie nie mieli ich już od dawna. Trzecie Juve traci do Milanu 5 punktów. Wicemistrzostwo dla klubów o takim potencjale i aspiracjach to wyłącznie nagroda pocieszenia i status „pierwszego przegranego”. Ale to również jedyna stawka sobotniego meczu.
Nie ma bowiem praktycznie żadnych szans, by obaj sobotni rywale wylecieli poza strefę Ligi Mistrzów. Włosi będą mieli w sezonie 24/25 aż pięciu przedstawicieli w piłkarskiej elicie, zatem musiałby się stać kataklizm, by w ostatnich tygodniach rozgrywek Atalanta lub Lazio wyprzedziły Juve (mają 10 i 12 punktów straty). Wprawdzie Starą Damę z podium strącić może np. Bologna (2 pkt straty), ale nie miejmy złudzeń – medal to naprawdę skromna nagroda pocieszenia. Liczy się mistrzostwo, a w dalszej kolejności miejsce w strefie gwarantującej Ligi Mistrzów. Reszta to didaskalia.
Zarówno Bianconeri, jak i Rossoneri, nie spisują się w ostatnim czasie szczególnie dobrze. Milan przed derbową porażką 1:2, wcześniej zremisował 3:3 z Sassuolo. Z kolei Juve wygrało zaledwie jeden z pięciu ostatnich meczów w Serie A. Porażką zakończyła się również wtorkowa potyczka Starej Damy z Lazio w Pucharze Włoch. Była to jednak… zwycięska porażka. Udało się bowiem obronić zaliczkę z pierwszego meczu i w finale Coppa Italia zagrają właśnie zawodnicy Massimiliano Allegriego, a ich rywalem będzie Atalanta Bergamo. I to właśnie jest najważniejszy cel ekipy ze stolicy Piemontu w tym sezonie – zdobycie trofeum. Cel nr 2 – powrót do Ligi Mistrzów – jest już praktycznie zrealizowany.
Milan na pewno zakończy sezon bez trofeum – odpadł bowiem zarówno z krajowego pucharu, jak i z Ligi Europy, gdzie musiał uznać wyższość Romy w ćwierćfinałowym dwumeczu. Ekipa Stefano Pioliego przegrała również październikowy, bezpośredni mecz z Juventusem na San Siro. Jedyną bramkę w tamtym spotkaniu strzelił Manuel Locatelli. Milan od 40. minuty grał w dziesiątkę po czerwonej kartce Malicka Thiawa.
W kontekście Juventusu ostatnio najwięcej mówi się o potencjalnym, a może nawet bardzo prawdopodobnym odejściu Wojciecha Szczęsnego latem. Ponoć klub z Piemontu chce sprowadzić Michele Di Gregorio z Monzy. Szczęsny zarabia sporo, a tajemnicą poliszynela są problemy finansowe Starej Damy. Tym samym po siedmiu latach przygoda Polaka z Turynem miałaby się skończyć. Czy te spekulacje niebawem znajdą potwierdzenie? Tego nie wiemy, ale bez wątpienia dla wielu klubów Szczęsny będzie łakomym kąskiem. Mówimy o jednym z najlepszych bramkarzy na Starym Kontynencie.
Faworytem sobotniego klasyku są turyńczycy. Nie tylko dlatego, że mecz odbędzie się na ich stadionie. Milan zagra bez zawieszonych za kartki Fikayo Tomoriego, Davida Calabrii i Theo Hernandeza, a także bez kontuzjowanych Piere’a Kalulu i Tomasso Pobegi. W ekipie Allegriego prawdopodobnie wszyscy zdrowi i gotowi do gry o pełną pulę. Czy w sobotni wieczór to Bianconeri zameldują się na 2. miejscu w tabeli? Zobaczymy koło 20:00, bo mecz rozpocznie się o 18:00. Transmisje Serie A dostępne są w Unibet TV.