Skip to main content

Gdy mierzy się przedstawiciel Katalonii z przedstawicielem Madrytu, możemy być pewni jednego – będzie gorąco. Na otwarcie roku 19. kolejka LaLiga, a w niej potyczka Girona – Atletico Madryt. El Clasico to nie jest, ale pojedynek drugiej z trzecią ekipą ligi. Nie ma wątpliwości, że to najciekawiej zapowiadający się mecz kolejki, po której będziemy na półmetku sezonu.

Oczywistym jest, że nikt nie spodziewał się przed sezonem, że noworoczna kolejka będzie miała właśnie taki hit. Wtedy można było zakładać, że ciekawiej zapowiadać się będą dwa inne spotkania. Mowa o wtorkowych derbach Comunidad Valenciana, czyli spotkaniu Valencii z Villarrealem lub czwartkowemu spotkaniu Sevilli z Athletikiem. Tamte mecze może i pod wieloma względami zapowiadają się ciekawie, ale wg tabeli zdecydowanym numerem jeden będzie potyczka na Montilivi.

Strach przed rozbiorem
W biało-czerwonej części Katalonii towarzyszą trzy uczucia. Dwa pozytywne i jedno niekoniecznie. Radość ze świetnej pierwszej części sezonu. Już teraz niemal wyrównali wynik punktowy z ubiegłego sezonu – 45 obecnie do 49 w minionych rozgrywkach – co tylko pokazuje, jak mocno punktują. Nadzieja na walkę o tytuł. Być może to jedyna okazja w historii klubu, by po prostu zgarnąć najcenniejsze trofeum na hiszpańskiej ziemi. Trzecim zaczyna być niepokój. O co? O kadrę swojego zespołu. Praktycznie cała jedenastka się wyróżnia, a co za tym idzie chętnych na tych piłkarzy nie brakuje. Oczywiście tacy gracze, jak Daley Blind czy David Lopez, a nawet Paulo Gazzaniga potencjału sprzedażowego nie mają. Jednak reszta bandy Michela to w dużej mierze gracze na dorobku. W dodatku wielu z nich to gracze niezwykle perspektywiczni, z których można mieć pociechę na długie lata.

W zasadzie nie ma dnia, by w hiszpańskiej i zagranicznej prasie nie pojawiały się plotki transferowe o graczach Girony. Najnowszą jest zainteresowanie Chelsea osobą Artema Dowbyka. Tutaj jednak spore szczęście jest po stronie wicelidera LaLiga. Ukrainiec latem rozegrał dwa mecze eliminacji Ligi Mistrzów w barwach Dnipro i dopiero później przeniósł się do Girony. Przepisy pozwalają na grę maksymalnie w dwóch klubach w jednym sezonie, zatem obecnie jego transfer nie dawałby jakichkolwiek możliwości gry w Europie.

Nadal bardzo głośno jest o Aleixu Garcii. Kilka tygodni temu środkowy pomocnik dolał oliwy do ognia, gdy na kilka dni przed meczem z Barceloną głośno powiedział, że chciałby tam trafić. To nie spodobało się kibicom, ale również samemu Michelowi. Finalnie nie wpłynęło na grę samego zainteresowanego oraz całej drużyny, która na Montjuic wygrała efektownie 4:2. Teraz jednak Aleix Garcia znowu znalazł się na celowniku kibiców i mediów. Po otwartym treningu drużyny podpisywał koszulki i inne gadżety kibiców Girony, a ci wykorzystali okazje, by zapytać czy zostanie w klubie. “No se” czyli “Nie wiem” padło z ust pomocnika i od nowa ruszyła lawina spekulacji. W teorii Barca interesuje się losem tego gracza, zwłaszcza wobec absencji Pedriego i Gaviego. Z drugiej strony pewnie wiele osób ma w pamięci ostatni transfer Blaugrany z Girony. Latem tę drogę przeszedł Oriol Romeu i raczej nie jest oceniany wysoko, delikatnie mówiąc.
Warto także dodać, że klauzula Aleixa wydaje się być śmiesznie niska. Początkowo hiszpańskie media informowały o kwocie 20 milionów euro. Teraz jednak mówi się, że może wynosić zaledwie 12 milionów! Jak za tak jakościowego gracza to grosze. Z drugiej strony Michel na konferencji przedmeczowej wyraził nadzieję, że zawodnik do końca sezonu pozostanie w drużynie.

“Derbowo” dla Michela
Jako ciekawostkę można dodać, że Michel znalazł się na czwartym miejscu wśród najlepszych trenerów w 2023 roku wg portalu Score 90. Ranking wygrał Pep Guardiola, a TOP5 składało się wyłącznie z… Hiszpanów – Xabi Alonso, Mikel Arteta czy Unai Emery. Za ich plecami wielkie tuzy – Luciano Spaletti, Simone Inzaghi, Carlo Ancelotti, Roberto De Zerbi czy Juergen Klopp. Swoją drogą w rankingu zabrakło dwóch innych hiszpańskich trenerów, którzy wygrywali ważne trofea w minionych dwunastu miesiącach. Mowa o Xavim, który wygrał LaLigę oraz Jose Luisie Mendilibarze i jego wygranej Ligi Europy z Sevillą.

Dla Michela każda potyczka z madryckimi ekipami ma szczególne znaczenie. W stolicy Hiszpanii przyszedł na świat w 1975 i z nią jest związana praktycznie cała piłkarska w kariera. Poza trzema rocznymi epizodami na południu kraju – Malaga, Almeria i Murcia – resztę spędził w Rayo Vallecano. Zresztą drużyną z Vallecas to jego prawdziwy dom. Tam zaczynał piłkarską karierę i tam spędził kilkanaście lat w roli piłkarza. Rozpoczynał w tym klubie również swoją trenerską przygodę. Dość udanie, gdyż w sezonie 2017/2018 zanotował pierwszy awans do LaLiga. Tych na jego koncie już trzy! Po jednym z Rayo, Hueską oraz Gironą. Długo także miał łatkę trenera, który jest idealnym szkoleniowcem na awans do LaLiga, ale niekoniecznie na pracę już na najwyższym poziomie. Przecież zarówno Rayo, jak i Huesca zwalniały go w kolejnych sezonach. Dopiero na Montilivi udało się pozostać w elicie. W dobrym stylu, bo tak trzeba nazwać 10. miejce w ubiegłym sezonie. Dodatkowo wypromował wielu piłkarzy do teoretycznie mocniejszych i bogatszych klubów – Taty Castellanos do Lazio, Oriol Romeu do Barcelony, Santiago Bueno do Wolves czy Rodrigo Riquelme, który wrócił do Atletico i może liczyć na regularną grę. To było, gdy zespół zajął miejsce w środku sezonu. Strach pomyśleć, co się wydarzy w zimowym, a zwłaszcza letnim okienku transferowym.

Trudny koniec, trudny początek
Atletico Madryt nie ma łatwego terminarz na przełomie 2023 i 2024. Kończyli wyjazdem do Bilbao oraz domowymi spotkaniami z Getafe i Sevillą. Efekt? Zaledwie 4 punkty, co trudno uznać za pozytywny rezultat. Tym bardziej że dwa ostatnie mecze na Metropolitano kończyli w osłabieniu. Przeciwko Getafe wyleciał Stefan Savić, co początkowo nie… utrudniło gry Los Colchoneros. Potem jednak ze stanu 3:1 zrobiło się 3:3, a gdyby mecz trwał kilka minut dłużej, to Getafe mogłoby wygrać. Przeciwko Sevilli strzelili przed czerwoną kartką Caglara Soyuncu. Swoją drogę Turek dokonał niesamowitej rzeczy, bowiem jego występ trwał niecałe cztery minuty! Wszedł po upływie godziny gry na boisko i błyskawicznie wyleciał z boiska, niemal kopiując faul Nacho z meczu w Vitorii.
Teraz Atletico też nie ma spacerku. Girona na start w lidze, za tydzień półfinał Superpucharu Hiszpanii w Rijadzie z Realem Madryt. Co prawda po powrocie czekają ich mecze z Granadą, Valencią czy Rayo, ale do nich jeszcze trochę czasu. Swoją drogą Valencia i Rayo to drużyny kojarzące się z dwoma skrajnymi występami Rojiblancos w tym sezonie. W Vallecas wygrali 7:0 będąc bezbłędnym, a na Mestalla dostali lanie 0:3 i się ośmieszyli.

Cel – powalczyć o mistrzostwo
Pisałem w podsumowaniu pierwszej części sezonu, że Atletico wraz z Barceloną było… najlepszym zespołem LaLiga za kalendarzowy rok 2023. 88 punktów to wynik naprawdę godny, bo udało się wyprzedzić Real Madryt, do którego aktualnie w lidze tracą przecież siedem punktów. To oznaczało, że na przestrzeni wszystkich dwunastu miesięcy Los Colchoneros punktowali wyjątkowo równo i mocno. Swoje też zrobił Antoine Griezmann będąc najlepszym strzelcem i najlepszym asystentem ligi w minionym roku. Dodatkowo przed chwilą dwunastą rocznicę pracy nad rzeką Manzanares świętował Cholo Simeone. – Swoją drogą w Wigilię Cholo Simeone obchodził 12. rocznicę swojej pracy w roli szkoleniowca Atletico Madryt. Dzień wcześniej Marcos Llorente zadbał o odpowiedni prezent, strzelając ostatniego gola w LaLiga w 2023 roku. Mimo ostatnich gorszych meczów w Bilbao oraz domowego z Getafe(0:2 i 3:3), wskoczyli z powrotem na podium, wyprzedzając Barcelonę. Zresztą podium to miejsce, z którego Rojiblancos nie spadają od sezonu 2012/2013. To był pierwszy pełny sezon Atleti pod jego wodzą i skończony na trzeciej lokacie. Dwanaście miesięcy później świętowali jedno z dwóch mistrzostw zdobytych z Argentyńczykiem na ławce – tak pisaliśmy o legendarnym już trenerze w podsumowaniu.

Atletico za jego kadencji ani razu nie spadło poniżej podium, więc teraz również nikt sobie tego nie wyobraża. Co więcej, celem będzie rzecz jasna mistrzostwo kraju. Lekko nie będzie, bo o ile siedem punktów do Girony traktuje się jako “w końcu zaczną się potknięcia rewelacji”, o tyle taki sam dystans do Realu Madryt już stwarza nieco problemy. Dodajmy jeszcze będącą na tym samym etapie punktowym Barcelonę, która chciałby także obronić trofeum z maja 2023.

Kadrowo
Atletico na pewno bez zawieszonego Soyuncu, a także być może bez Marcosa Llorente. Hiszpan odczuwa jeszcze skutki zderzenia z Rodrigo De Paulem z jednego z treningów. Dodatkowo nie ma kontuzjowanych Pablo Barriosa czy Thomasa Lemara, ale do tego zdążyliśmy się przyzwyczaić.

Girona ostatnio musiała sobie radzić bez dwóch podstawowych graczy – Yangela Herrery oraz Wiktora Cygankowa. W tym momencie ich status nie jest do końca pewny. Lada moment powinni wrócić, a być może któryś z nich zagra już w teraz.

***

Początek środowego meczu na Montilivi o godzinie 21:30.

Related Articles