Skip to main content

Jeden hat-trick, a kolejkę później drugi. Bardzo szybko Harry Kane wysunął się na prowadzenie w klasyfikacji strzelców Bundesligi. W tej chwili ma 15 goli i straszy rekord Roberta Lewandowskiego z sezonu 2020/21.

15 goli z 19 strzałów celnych i współczynnik expected goals na poziomie +4,4, 100% skuteczności z rzutów karnych (3/3) i trzy oficjalne piłki Bundesligi zabrane do domu po hat-trickach. No trzeba przyznać, że nie jest to przeciętne wejście do ligi niemieckiej w wykonaniu Harry’ego Kane’a. Anglik strzela więcej niż powinien i właśnie wyprzedził w klasyfikacji Serhou Guirassy’ego, który niestety nie jest w stanie odpowiedzieć, ponieważ opuścił dwa ostatnie ligowe spotkania przez kontuzję. To ułatwiło robotę snajperowi Bayernu, ale chyba nikt się nie spodziewał, że wysunie się na czoło tak szybko, po dwóch hat-trickach w odstępie dwóch kolejek ligowych – dziewiątej i dziesiątej.

Bayern po prostu rozbił, zdemolował, rozwalcował, zniszczył Borussię Dortmund. Błyszczeli zwłaszcza Leroy Sane oraz właśnie Harry Kane, którzy wypracowali pomiędzy sobą w tym sezonie wyjątkową nić porozumienia. Często szukają się na murawie i obdarowują wzajemnie asystami. Akurat w Klassikerze to Niemiec odnalazł Anglika w akcji na 2:0, gdzie wystawił mu piłkę do “pustaka”. Bayern już w 9. minucie prowadził dwiema bramkami na Signal Iduna Park. Defensywa gospodarzy grała wstydliwie. Kane i koledzy mieli momentami hektary miejsca i nawet nie potrzebowali bardzo dokładnych zagrań. Dwie doskonałe okazje w drugiej połowie zmarnował Jamal Musiala. Wyrok mógł być jeszcze większy.

Na nieszczęście dla Dortmundu – nie marnował okazji Harry Kane. Statystyki “WhoScored” podają, że oddał cztery strzały celne. Trzy razy piłka znalazła się w siatce. Ta jedna obrona Kobela to trochę sytuacyjna główka po dobitce strzału Musiali. W zasadzie był to półstrzał. Jeżeli miał piłkę na nodze i przed sobą tylko szwajcarskiego bramkarza, to był absolutnie bezwzględny. Gdy Bayern demolował Darmstadt aż 8:0, to Kane miał trochę bardziej rozregulowany celownik, bo oddał dziewięć strzałów, z czego pięć celnych, ale i tak zdołał skompletować hat-tricka. Zabłysnął zwłaszcza uderzeniem z własnej połowy. Takim w stylu Davida Beckhama z Wimbledonem. Strzelił gola z 56 metrów. To pokazało, jak bardzo pewny siebie czuje się na boisku.

Czy Lewandowski może się obawiać tego, że straci rekord? Przecież dokonał niemożliwego, odrodził się jak cyborg, gdy wydawało się nam, że już nie da rady. Przypomnijmy, że rekord wynosi 41 goli. Warte podkreślenia, że w Niemczech jest 18 ekip w Bundeslidze, czyli o dwie mniej niż w najwyższych ligach w Anglii, Włoszech i Hiszpanii, a tyle samo, co we Francji. To oznacza, że “Lewy” miał o cztery mecze mniej na strzelenie tylu goli, niż na przykład Erling Haaland, zdobywca 36 bramek w zeszłym sezonie Premier League. A przecież wtedy w końcówce “Lewego” ograniczyła kontuzja. 30 goli Kane’a w barwach średniaka ligowego, jakim był rok temu Tottenham, to wynik znakomity. Teraz w Bayernie ma 50% tamtej roboty i to po 10 meczach. Jak łatwo wyliczyć, strzelając z podobną częstotliwością, uzbierałby więcej niż 45 goli (15 goli po 10 kolejkach —> 30 goli po 20 kolejkach —> 45 goli po 30 kolejkach). Robert Lewandowski w sezonie 2020/21 na tym etapie rozgrywek miał 12 trafień.

 

Related Articles