Początek Pucharu Narodów Afryki nie zapowiadał wielkich emocji. Kolejne mecze kończyły się rezultatami 1:0 lub 0:0, a najgłośniej mówiło się o „popisie” sędziego meczu Tunezji z Mali. My zresztą też pisaliśmy o tym TUTAJ. Na szczęście impreza się rozkręciła, a końcowe rozstrzygnięcia w fazie grupowej były doprawdy interesujące. Od niedzieli startują spotkania 1/8 finału.
W fazie play-off zobaczymy np. obydwu debiutantów – zarówno Komory, jak i Gambia, uzyskały awans do najlepszej szesnastki. Komory trochę szczęśliwie – jako ostatni „lucky loser” z trzecich miejsc. Co innego Gambia, która ograła Mauretanię i Tunezję oraz zremisowała z Mali. Tylko minimalnie gorszym bilansem bramek Gambijczycy ustąpili Mali w tabeli grupy, ale awans z 2. miejsca to także ich sukces. Tunezji zresztą wystarczyło tylko wysokie zwycięstwo 4:0 nad Mauretanią, by wyjść do dalszych gier z 3. miejsca.
Nie jest jednak tak, że w fazie pucharowej zameldowali się wszyscy faworyci, a nikt nie rozczarował. Ba, cały piłkarski świat mówi o kompromitacji Algierii. Obrońcy tytułu tegoż tytułu już na pewno nie obronią, bo właśnie pożegnali się z turniejem. Zaczęli od remisu ze Sierra Leone, a potem było jeszcze gorzej – 0:1 z Gwineą Równikową i 1:3 z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Więcej o klęsce Algierii wspomnimy jeszcze w oddzielnym tekście, ale póki co trzeba odnotować, że Riyad Mahrez wraca już do klubu, a Pep Guardiola zaciera ręce.
Zdziwić się mogli także średnio zorientowani w Pucharze Narodów Afryki kibice Arsenalu, gdy zobaczyli wczoraj w składzie swojej drużyny Thomasa Parteya. Tymczasem Ghana już we wtorek zakończyła udział w kameruńskiej imprezie. Partey i spółka przegrali z Komorami (sic) 2:3 i Marokiem 0:1, a te dwa mecze przedzielili marnym remisem z Gabonem. I pomyśleć, że 12 lat temu Ghana była o krok od półfinału mundialu…
Poza Algierią i Ghaną w dalszej fazie Pucharu Narodów Afryki zabraknie Mauretanii, Gwinei-Bissau, Zimbabwe, Etiopii, Sierra Leone i Sudanu. Ta ósemka zawija się do domu, czyli w większości przypadków po prostu do klubów.
A kto nas przekonał w czasie meczów grupowych? Na pewno Nigeria, bo to jedyny zespół, który zgromadził komplet punktów. Super Orły na dzień dobry pokonały Egipt 1:0, a to już znaczące osiągnięcie. Potem było 3:1 z Sudanem i 2:0 z Gwineą-Bissau. Akcenty bramkowe rozłożyły się bardzo równo – ani jeden z zawodników nie strzelił nawet dwóch goli. A warto pamiętać, że na turniej nie pojechał Victor Osimhen z Napoli, którego wykluczył covid. Jego obecność na pewno znacznie wzmocniłaby siłę ognią Nigeryjczyków.
Bardzo pewny awans do 1/8 finału wywalczyli gospodarze. Kameruńczycy na inaugurację 2:1 pokonali Burkina Faso, potem 4:1 Etiopię, a w ostatnim spotkaniu podzielili się punktami z Wyspami Zielonego Przylądka. Nieposkromione Lwy mają także póki co najlepszego strzelca turnieju – Vincent Aboubakar zgromadził już pięć bramek i wyraźnie prowadzi w wyścigu o snajperską koronę. Trzy trafienia ma Ibrahima Kone, a dalej plejada zawodników z dwoma golami. Jednak próżno wśród nich szukać największych gwiazd – Sebastiana Hallera, Sadio Mane czy Mohameda Salaha. Każdy z nich strzelił raptem po golu.. Notabene gol Mane to w ogóle jedyna bramka Senegalu, który awansował do 1/8 finału z rezultatami 1:0; 0:0 i 0:0. Być może asy czekają na fazę pucharową, by rozwinąć skrzydła.
A w fazie pucharowej w oczy rzuca się przede wszystkim środowy mecz Wybrzeża Kości Słoniowej z Egiptem. Pełna lista spotkań poniżej:
23 stycznia (niedziela):
17:00 Burkina Faso – Gabon
20:00 Nigeria – Tunezja
24 stycznia (poniedziałek):
17:00 Gwinea – Gambia
20:00 Kamerun – Komory
25 stycznia (wtorek):
17:00 Senegal – Wyspy Zielonego Przylądka
20:00 Maroko – Malawi
26 stycznia (środa):
17:00 Wybrzeże Kości Słoniowej – Egipt
20:00 Mali – Gwinea Równikowa
Liczymy, że teraz impreza dopiero się rozkręci i nie będziemy musieli szukać zastępczych tematów takich jak pierwsza kobieta sędziująca mecz Pucharu Narodów Afryki (Zimbabwe – Gwinea) czy wspomniany już niechlubny występ pana Sikazwe.