Skip to main content

Legia pożegnała się z europejskimi pucharami, zmazując dobre wrażenia z jesieni. Teraz nikogo nie będzie już zajmować czwartkowa rywalizacja w Europie. Wszyscy skupiają się na ligowej młócce, a kilka drużyn również na Pucharze Polski. W tym klimacie rozpoczynamy 22. kolejkę Ekstraklasy.

Rozpoczynamy w Gliwicach, od meczu Piasta z Cracovią. Gliwiczanie w dobrym stylu kończyli rundę jesienną, a wiosenną zaczęli od dwóch porażek. Cracovia, która w grudniu była blisko utknięcia w strefie spadkowej, teraz jest nad Piastunkami. Różnica między tymi zespołami to tylko punkt, a przewaga nad znajdującą się pod kreską Puszczą nie jest duża, więc to spotkanie ma spory ciężar gatunkowy.
Wyraźnego faworyta ma za to drugi piątkowy mecz. Pogoń Szczecin rozpoczęła rundę od dwóch wyjazdowych zwycięstw – we Wrocławiu i Radomiu. Bilans bramkowych tych dwóch eskapad? 5:0! Portowcy grają dziś u siebie, a przyjeżdża do nich zamykający tabelę ŁKS. Naprawdę nic nie przemawia w tym spotkaniu za czerwoną latarnią rozgrywek. No chyba, że mityczny „efekt nowej miotły”, bo kilka dni Marcin Matysiak zastąpił zwolnionego Piotra Stokowca. ŁKS poszedł w ślady Napoli i dokonał drugiej zmiany trenera w trakcie jednego sezonu.

Sobotę zaczynamy od kolejnego meczu, w którym wskazanie faworyta nie będzie trudne. Przewodząca stawce Jagiellonia podejmie Ruch Chorzów, który jest partnerem niedoli ŁKS-u. Chorzowianie mają wprawdzie 4 punkty więcej, ale strata Niebieskich do bezpiecznego miejsca wynosi 7 oczek, a to naprawdę dużo. Jaga wprawdzie ostatnio przegrała, ale przegrał też Śląsk i białostoczanie utrzymali fotel lidera. Wiele wskazuje na to, że utrzymają również w ten weekend, bo trudno uwierzyć, by Ruch miał wywieźć z Podlasia jakąś zdobycz.
Szlagier kolejki w sobotę o 17:30, ale o meczu Lecha ze Śląskiem napiszemy w oddzielnym tekście.
A ekstraklasową sobotę skończymy na Podkarpaciu, gdzie Stal Mielec podejmie Raków Częstochowa. Medaliki rundę rozpoczęły od falstartu, czyli porażki z Wartą. Mało brakowało, a byłaby druga strata punktów, jednak częstochowianie zdołali w końcówce (m.in. dzięki VAR) wygrać z Piastem. Wciąż są w grze o tytuł, bo mają w perspektywie zaległy mecz. Ale miejsca na kolejne wpadki już nie ma, więc do Mielca team Dawida Szwargi musi przyjechać jak po swoje. Inna sprawa, że los nie oszczędza mistrzów kraju – do całkiem sporego już grona kontuzjowanych dołączył właśnie Srdjan Plavsić, dla którego to już koniec sezonu.

W niedzielę pół godziny po 12:00 rozpocznie się mecz na stadionie Cracovii. Puszcza Niepołomice podejmie Zagłębie Lubin. Sytuację beniaminka znamy – walka o utrzymanie. Walka ambitna i niepozbawiona nadziei, czego dowodem był ostatnio punkt zdobyty przy Łazienkowskiej 3. Zagłębia najwyraźniej nawet Waldemar Fornalik nie jest w stanie uchronić przed rolą typowego przeciętniaka. Początek był obiecujący, a dziś Miedziowi pałętają się w środku tabeli, mając raptem 5 punktów więcej niż Puszcza. Po tym meczu teoretycznie dystans między rywalami może stopnieć do dwóch oczek. I w Lubinie może się zrobić gorąco, bo zespół nie wygrał od listopada, a i wtedy było to ogranie ŁKS-u, co jest takim samym sukcesem jak pobicie przedszkolaka. Wcześniej lubinianie wygrali… 2 października. Wygląda to naprawdę kiepsko i Puszcza ma prawo myśleć o pełnej puli.
Widzew vs Górnik to druga niedzielna propozycja. Łodzianie po serii porażek pokonali lokalnego rywala i choć trochę złapali oddech. Górnik tymczasem coraz śmielej dobija się do ligowej czołówki. To pokazuje, jak dobrą robotę w Zabrzu robi trener Jan Urban. Pięć ostatnich meczów Górnika to cztery zwycięstwa. W tej rundzie 3:1 z Piastem i 3:1 z Koroną. W tej sytuacji pokonanie Widzewa nie będzie żadną niespodzianką.
Na niespodziankę liczą zapewne fani Korony Kielce. W niedzielę do ich miasta przyjeżdża obita przez Molde Legia. Warszawski zespół nie błyszczy jesienią – poza zakończonym bilansem 2:6 dwumeczem z Norwegami, wicemistrzowie Polski wymęczyli skromne zwycięstwo w Chorzowie i stracili punkty z Puszczą u siebie. Bida. A jeśli misja zdobycia tytułu ma się powieść, to na kolejne potknięcia nie ma przestrzeni.

W poniedziałek kolejka dobiegnie końca w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie przyjedzie Radomiak. Warta zdobyła wiosną 4 punkty, w tym 3 na Rakowie. Radomiak? Nie strzelił nawet gola, za to stracił aż 10. Nagle zespół z Radomia musi się oglądać za siebie, choć miał przecież raczej patrzeć przed siebie. Ciekawe, co z tego wyjdzie w poniedziałkowy wieczór.

Related Articles