Skip to main content

Syndrom trzeciego sezonu po raz kolejny dopadł Jose Mourinho. Mało przekonujący mecz z Milanem okazał się jego ostatnim. Skończyła się w Rzymie cierpliwość do “Special One”. Trudny terminarz okazał się zabójczy i pogrążył trenera.

AS Roma miała prawdziwe “Runmageddon”. W terminarzu brakowało im już tylko zmierzyć się z drużyną Snow Kids z bajki “Galactic Football”, żeby za trzy dni pojechać na wyjazd do Nankatsu z Tsubasą Ozorą w składzie. Jose Mourinho oblał kolokwium. Pięć ostatnich meczów Romy z sześciu to były hity, a gdyby podciągnąć pod to rewelację tego sezonu, czyli Bolognę, to nawet sześć na siedem. Roma musiała się zmierzyć kolejno z: Bologną, Napoli, Juventusem, Cremonese, Atalantą, Lazio i Milanem. Naprawdę istna masakra. Trudno nie współczuć takiego zestawu przeciwników w krótkim czasie. Ile z tych spotkań wygrali “Giallorossi”? Otóż dwa. Z pogrążonym w ogromnym kryzysie Napoli i z Cremonese w Coppa Italia, choć i tak bardzo się tam męczyli i do 77. minuty przegrywali 0:1. Zostali za to pokonani przez Bolognę, Juventus, Lazio (odpadnięcie z Pucharu Włoch) i Milan.

Kiedyś Mourinho po prostu popadał w konflikty i to był główny powód jego zwolnień. Tutaj nie ma takiej historii. W Romie zadecydowały kwestie czysto sportowe. Trudno zaakceptować bilans 8-5-7 w lidze i zaledwie 9. miejsce. Fanów “Giallorossich” musiało boleć też to, że ich lokalny i znienawidzony rywal zdołał wygrzebać się z kryzysu i po czterech z rzędu zwycięstwach, wyprzedzić finalnie Romę w tabeli. To przede wszystkim słabiutkie wyniki i mało przekonujący styl gry przesądziły o zwolnieniu Mourinho. Jego miejsce zajął, tymczasowo, Daniele De Rossi, czyli piłkarska legenda Romy. To właśnie takich, noszących klub w sercu, często ubiera się w specjalny strój i przyznaje im rolę strażaka.

Jose Mourinho poprowadził Romę w 138 meczach. Zostanie zapamiętany na zawsze z wygranego finału Ligi Konferencji. Stał się zresztą pierwszym trenerem, który tryumfował w Lidze Mistrzów, Lidze Europy i właśnie Lidze Konferencji. Roma czekała na jakikolwiek puchar od 2008 roku i wygranej w Coppa Italia. Wówczas grali tam na przykład tacy piłkarze: Ludovic Giuly, Alberto Aquilani, Juan czy Mirko Vucinić, a klub prowadził Luciano Spalletti. Roma więc pragnęła czegoś wielkiego, a Mourinho niesamowicie opakował Ligę Konferencji i zabrał ich na niezapomnianą przygodę, zwieńczoną wygranym finałem z Feyenoordem po bramce Zaniolo. Był “noszony na rękach” po zwycięstwie. Dlatego olbrzymia część kibiców będzie go wspominać z sentymentem. Można powiedzieć, że ich kupił i przekonał.

Został mianowany głównym trenerem Romy w ciszy, bez wielkiego medialnego boomu, w maju 2021 roku, niecały miesiąc po zwolnieniu z Tottenhamu. W tym sezonie miał trochę pecha do urazów. Przecież ani minuty nie zagrał jeszcze Tammy Abraham, a Chris Smalling wystąpił tylko w trzech meczach. Napastnik w zeszłym sezonie spędził na boisku ponad 3000 minut, a stoper nawet ponad 4000. Kontrakt Mourinho wygasał z końcem sezonu. W piłce wszystko szybko się zmienia, bo jeszcze w październiku czy listopadzie spekulowano, że podpisze nową umowę. Mecz z Milanem okazał się jego ostatnim. Obserwował go zresztą z trybun, bo został zawieszony za czerwoną kartkę z Atalantą. Zakończył pracę z przytupem, bo aż dwiema czerwonymi kartkami w ciągu czterech dni – w lidze z Atalantą i Coppa Italia z Lazio. W sumie otrzymał aż siedem czerwonych kartek jako szkoleniowiec Romy.

Dla Milanu dodatkowym smaczkiem jest to, że swoim zwycięstwem zwolnił przecież byłego trenera Interu.

Related Articles