Skip to main content

Dziś finisz Bundesligi. Większość spraw jest roztrzygnięta. Werder Brema powalczy jeszcze o utrzymanie kosztem Arminii Bielefeld, a Borussia Moenchengladbach, podobnie jak VfB Stuttgart i SC Freiburg po cichu liczą na wyprzedzenie 7. w tabeli Unionu Berlin, co dałoby awans do UEFA Europa Conference League. Nie ma jednak cienia wątpliwości, że najważniejsze będzie walka Roberta Lewandowskiego o 41. gola w sezonie.

Polak przed tygodniem zdobył bramkę nr 40, pewne egzekwując rzut karny w meczu z Freiburgiem. Dzięki temu zrównał się z Gerdem Mullerem, który prawie pół wieku temu w jednym sezonie dał radę strzelić 40 bramek. Jednak nie ma się co oszukiwać, rekordy są po to, by je bić, a nie po to, by je wyrównywać. Dlatego skoro nadarza się okazja, Robert Lewandowski z całą pewnością będzie dziś chciał wejść do historii Bundesligi jako samodzielny posiadacz rekordu bramek w jednym sezonie. By tak się stało, musi pokonać Rafała Gikiewicza, bramkarza Augsburga.

To niemały smaczek tej rywalizacji. Polak będzie chciał pokonać rodaka. Gikiewicz w wywiadach zapowiada, że nie ma żadnej taryfy ulgowej dla Lewego i dziś celem jest powstrzymanie snajpera Bayernu. W ten sposób także można zapisać się w historii. Jeśli ktoś w naszym kraju liczy, że Gikiewicz celowo przepuści strzał Lewandowskiego, to raczej nie ma pojęcia o zawodowym sporcie.

Inna sprawa, że Augsburg to jedna z ulubionych ofiar Lewandowskiego. W 16 meczach z tym rywalem Lewy strzelił 20 goli i zaliczył 5 asyst. W ostatnim meczu, rozegranym 20 stycznia, kapitan reprezentacji Polski skutecznie wykonał jedenastkę, a Bayern wygrał 1:0.

Globalnie Lewandowski rozegra dziś 350. mecz w lidze niemieckiej i poszuka swojej bramki nr 277 (a może także 278, 279 itd.). W tej klasyfikacji doścignąć Mullera będzie niesamowicie ciężko, bo niegdysiejsza legenda Bayernu wyśrubowała wynik 355 trafień. Jeśli Lewy zostanie w Bayernie jeszcze przez minimum cztery sezony i omijać go będą kontuzje oraz kryzysy formy, nie jest to jednak wykluczone.

Dziś jednak cel jest jeden. Bramka nr 41. Oczywiście przy okazji tematu sędziwego rekordu Mullera pojawiły się różne wypowiedzi. Były piłkarz Liverpoolu Dietmar Hamann uważa, że Lewandowski pokazałby większą klasę, gdyby usiadł na ławce i zrezygnował z bicia rekordu, okazując tym samym szacunek legendarnemu Mullerowi, któremu Bayern zawdzięcza swój dzisiejszy blask. Ta teoria jest tak wyjęta tak głęboko z od… z odmętów psychiki Hamanna, że nie warto jej nawet komentować. Mocno za Mullerem ujął się także trener Augsburga, Markus Weinzierl, który za cel postawił sobie chronienie rekordu 40 goli.

– Będziemy kryć Lewandowskiego, żeby chronić rekord Muellera. Kiedy byłem młodszy, Gerd Mueller był moim wielkim idolem i bardzo go cenię. Dlatego chciałbym, żeby ten rekord był dalej współdzielony. I ja, i cała drużyna zrobimy wszystko, żeby tak pozostało – powiedział Weinzierl, który dodał nawet, że rozważa wystawienie jednego zawodnika, który w całości zajęty będzie indywidualnym kryciem Lewandowskiego. Pomysł rodem z piłkarskiego średniowiecza. Dziwnym trafem w dzisiejszych czasach nikt nie „plastruje” ani Messiego, ani Ronaldo, ani Neymara. Bo to po prostu nie zdaje egzaminu. Chciałoby się doradzić szkoleniowcowi Augsburga, by rzeczywiście tak zrobił…

Oczywiście tak mocna wypowiedź Weinzierla powoduje obawy o zdrowie kapitana reprezentacji Polski. Oby przemotywowani piłkarze Augsburga nie urządzili sobie polowania na nogi Lewego. Byłby to niebywały skandal, szczególnie, że drużynowo jedni i drudzy nie walczą już o nic.

Początek wszystkich meczów 34. kolejki Bundesligi dziś o 15:30.

Related Articles