Trochę niepostrzeżenie Real Madryt wypracował sobie sporą przewagę w tabeli La Liga. Jak tak dalej pójdzie to Królewscy pomkną po mistrzostwo kraju, nie niepokojeni przez nikogo. To chyba ostatni moment, by aktualny mistrz Hiszpanii spróbował temu zapobiec. W niedzielę derby Madrytu.
Na dziś Los Blancos mają 10 punktów więcej niż czwarte Atletico. Jeśli ekipa Diego Simeone wygra, zmniejszy dystans do siedmiu oczek, a trzeba pamiętać, że Los Colchoneros rozegrali jeden mecz mniej. W teorii więc wirtualna przewaga może stopnieć do czterech punktów. Problem w tym, że to Real jest w gazie i będzie wyraźnym faworytem niedzielnego derbowego meczu na Santiago Bernabeu.
Królewscy wygrali 9 ostatnich meczów we wszystkich rozgrywkach. Z 1. miejsca awansowali do 1/8 finału Ligi Mistrzów, a w La Liga budowali sobie przewagę punktową nad najgroźniejszymi rywalami, wśród których nie ma w tym sezonie FC Barcelony. Siódma w tabeli Duma Katalonii ma 16 oczek mniej niż lider. Jakąkolwiek presję mogą próbować wywierać ekipy z Sewilli lub niedawno pokonany przez Królewskich Real Sociedad. Jednak największym potencjałem piłkarskim wśród kontrkandydatów Realu dysponuje wciąż Atletico.
Można mówić, że Los Colchoneros tego potencjału w bieżącym sezonie nie wykorzystują. W Lidze Mistrzów psim swędem udało się uzyskać awans do następnej fazy rozgrywek. W kraju wygląda to kiepsko. Bilans 8-5-2 to zdecydowanie za słabe liczby jak na mistrza. W dodatku największy atut drużyny, jakim była żelazna defensywa, gdzieś uleciał. W 15 kolejkach Atletico straciło 16 goli. Niby niedużo, ale lepiej broni Real (15 goli straconych w 16 meczach), Sevilla (11 goli straconych w 15 meczach), Real Sociedad (13 goli straconych w 16 meczach), Athletic Bilbao (11 goli straconych w 16 meczach) czy Espanyol (15 goli straconych w 16 meczach). Nawet tak marnie spisująca się Barcelona straciła raptem jednego gola więcej.
Czy Simeone zdoła naprostować sytuację i wprowadzić Atletico na właściwe tory? W sezonie ubiegłym to znakomita runda jesienna wypracowała ekipie z Wanda Metropolitano dużą przewagę punktową. Teraz jest wręcz odwrotnie. Jeśli Atletico będzie chciało obronić tytuł, musi dużo lepiej zagrać w drugiej części sezonu. Dość powiedzieć, że w ostatni weekend Los Colchoneros przegrali u siebie 1:2 z Mallorcą, której nijak nie da się zaliczyć do ligowych potentatów.
Atletico przez pewien czas ubiegłej dekady potrafiło doskonale radzić sobie w derbach Madrytu. Gdy dochodziło do starć obu ekip w La Liga, to było niemal pewne, że Real zgubi punkty. Od sezonu 2013/14 przez siedem kolejnych spotkań derbowych Real nie wygrał ani razu. Jednak teraz to Atletico jest w odwrocie. Los Colchoneros nie wygrali żadnego z 11 ostatnich spotkań z Realem w lidze. Wprawdzie duża ich część (siedem) to remisy, ale wciąż ta statystyka nie wygląda obiecująco w kontekście niedzielnego meczu.
Carlo Ancelotti nie jest ostatnimi czasy człowiekiem wielu zmartwień. Real wygrywa, a najważniejsi gracze są do jego dyspozycji. W derbach nie zagra na pewno Gareth Bale i Dani Ceballos, ale – umówmy się – zdarzają się większe tragedie. Głowić się musi za to Simeone, bo znów zdrowotne problemy dopadły jego obrońców – Stefana Savicia i Josę Marię Gimeneza. Znaków zapytania jest zresztą więcej, ale gdy poznamy ostateczny skład, wątpliwości zostaną rozwiane i liczyć się będzie już tylko boiskowa rzeczywistość. Start w niedzielę o 21:00.