Wczoraj bez goli i większych emocji, ale dzisiaj liczymy na coś znacznie lepszego. Drugi weekendowy hit w Hiszpanii ma równie duże znaczenie w kontekście walki o mistrzostwo w LaLiga. W końcu Real Madryt wygrywając dzisiaj mecz… może wskoczyć na fotel lidera. Co na to Sevilla?!
Wydawało się, że niedzielny mecz w Valdebebas będzie drugim pojedynkiem pomiędzy zainteresowanymi o mistrzostwo. Niestety, Sevilla w poniedziałek prawdopodobnie wypisała się z walki o tytuł. Domowa porażka z Athletikiem Bilbao musiała być bolesna. Wcześniej podopieczni Julena Lopeteguiego zdobyli 22 na 24 punkty w ośmiu spotkaniach. Bilans robiący duże wrażenie, ale pościg chyba zakończony niepowodzeniem. Mowa oczywiście o kwestiach mistrzowskich. Nadal bowiem sevillistas mają spore szansę na podium. W końcu do Realu tracą 4 punkty i jeden więcej do Barcelony. Dlatego dzisiaj grają o stawkę, a że jest trochę mniejsza niż być miała jeszcze tydzień temu, to już inna sprawa.
Ponadto ciekawy będzie kolejny powrót Julena Lopeteguiego w progi Realu Madryt. Pobyt w stolicy może mu się kojarzyć negatywnie. Szybko mu podziękowano za współpracę, a przeciek o podpisanym kontrakcie wyrzucił go z reprezentacji na kilkadziesiąt godzin przed mundialem w Rosji. Odkąd odszedł z Realu zagrał trzy mecze w roli trenera i… wszystkie przegrał! Można mówić, że nie ma złości i że zapomniał. Po takich wydarzeniach zadra na pewno jednak zostaje.
Po drugiej stronie nie zobaczymy tego, który ma w pamięci swoje początki w Sevilli. Sergio Ramos jest znowu kontuzjowany i nikt się temu nawet nie dziwi. Liczba urazów i kontuzji w Realu Madryt to jest coś niesamowitego. Nie ma tygodnia, by Zinedine Zidane nie stracił kogoś z podstawowego składu. Mimo tego Francuzowi udało się doprowadzić do sytuacji, w której odpadł dopiero w półfinale Ligi Mistrzów i na początku maja nadal walczy o tytuł w kraju. Za to pucharów i medali nie przyznają, ale kibice Realu nie będą mieli prawa mieć pretensji do niego za ten sezon. Mając tyle kłopotów potrafił zmienić sposób gry – przejście na trójkę obrońców i dostosować się do nowych warunków. Słowo klucz: elastyczność!
Zresztą radość z pełnej kadry w tyłach nie trwała długo, bo oprócz Ramosa nie będzie dzisiaj Mendy'ego i kolejny raz – co za niespodzianka! – Carvajala oraz Varane'a. W normalnych warunkach podstawowego kwartetu obrońców. Znowu więc będzie szycie i pomysłowość trenera.
Ciekawie też wygląda kwestia ofensywy Eden Hazard zagrał słabo w Londynie, a jeszcze gorzej wypadł po meczu. Śmiechy z byłymi kolegami skończyły się morzem – zasłużonej – krytyki. Czas Belga w Madrycie dobiega końca, pozostaje kwestia zaufania ze strony trenera. Co innego słowa na konferencji, ale prawdę poznamy przy wyborze składu. Ławka może oznaczać, że również francuski szkoleniowiec ma dosyć z najdroższą "zabawką" klubu w ostatnich latach. Oczywiście przy walce o mistrzostwo nie będzie sentymentów i patrzenia długoterminowego. Jeśli Hazard może pomóć tu i teraz, zagra. Pozostaje kwestia tego "jeśli"…