Koniec fazy grupowej Ligi Narodów 2022/23 to moment, gdy dowiemy się, czy w kolejnej edycji tych rozgrywek zagramy wśród najlepszych, czy jednak piętro niżej. Innymi słowy – czy podzielimy los Anglików, którzy sensacyjnie spadli do dywizji B. Dziś o 20:45 mecz o życie, spotkanie Walia – Polska.
Po pięciu kolejkach na koncie podopiecznych Czesława Michniewicza raptem cztery punkty, ale to wciąż dorobek, który pozwala wyprzedzać Walię. Smoki mają tylko punkt. Tę różnicę zrobiliśmy już w pierwszym spotkaniu, gdy na własnym terenie pokonaliśmy Walię. Rywale prowadzili wtedy 1:0, ale mimo słabej gry Polacy odwrócili losy rywalizacji i zainkasowali komplet punktów. Ta zaliczka wystarczyła, by trzymać się na bezpiecznym miejscu do dziś. Teraz jednak trzeba dołożyć coś jeszcze. Pewne jest to, że cztery punkty nie wystarczą nam do utrzymania.
Walia ma punkt, ale legitymuje się lepszym bilansem bramkowym. Oznacza to, że jeśli dziś podopieczni Roberta Page’a wygrają z Polakami, zakończą zmagania na 3. pozycji i utrzymają się w dywizji A. Biało-czerwoni chcąc pozostać wśród elity, muszą przynajmniej zremisować na Cardiff City Stadium.
Czesław Michniewicz ma o czym myśleć. Jego bilans w reprezentacji jest mizerny. Dwa zwycięstwa, dwa remisy i trzy porażki. Wygrał wprawdzie kluczowy mecz ze Szwedami, dzięki czemu myśleć może nie tylko o słabej grze kadry, ale też o tym, by poprawić ją przed mundialem. Po dzisiejszym meczu z Walią naszą drużynę narodową czeka już tylko listopadowy sparing z Chile przed samym wylotem do Kataru. Potem już turniejowe spotkania z Meksykiem, Arabią Saudyjską i Argentyną.
Czwartkowy mecz z Holandią był jednym z najgorszych w wykonaniu reprezentacji Polski od lat. Porażka 0:2 to może jeszcze nie tragedia, ale już jej styl był absolutnie tragiczny. Niemal w każdym aspekcie biało-czerwoni wyglądali jak reprezentacja dwie lub trzy półki gorsza od Oranje. Przez cały mecz team Michniewicza stworzył jedną groźną sytuację, którą zresztą zaprzepaścił jak zawsze nieskuteczny w narodowych barwach Arkadiusz Milik. Wystarczyło zremisować, by dziś w Cardiff grać już towarzysko. Tak się jednak nie stało.
A skoro dzisiejsze spotkanie ma sporą stawkę, to można się spodziewać, że selekcjoner nie dokona zbyt wielu zmian w składzie i nie będzie rotował zawodnikami. Plotki jakie docierają z obozu Polaków wskazują, że spodziewać się możemy raptem kilku zmian. Do gry po kartkowej pauzie powraca Szymon Żurkowski, który zastąpić ma Karola Linettego. Z kolei Michał Skóraś może wskoczyć do składu na wahadło, zastępując Przemysława Frankowskiego. I jeśli wierzyć doniesieniom dziennikarzy to chyba tyle. Michniewicz wierzy w swoje ustawienie z trójką obrońców, wahadłowymi i ofensywnym tercetem Szymański – Zieliński – Lewandowski.
Walia w czwartek przegrała wyjazdowy mecz z Belgią. Na gole De Bruyne i Batshuayia odpowiedział po przerwie Kieffer Moore. Do samego końca rezultat pozostawał sprawą otwartą, ale Czerwone Diabły ujarzmiły walijskie Smoki, dowożąc korzystne 2:1 do samego końca. Dzięki temu Belgia zagra dziś z Holandią o awans, równolegle do naszego meczu w Cardiff.
W Brukseli mecz na ławce rozpoczął Gareth Bale. Dziś można się spodziewać, że największa gwiazda walijskiej piłki wyjdzie w podstawowej jedenastce. To on poprowadził Walijczyków do awansu na MŚ, a teraz chce poprowadzić ich do utrzymania w dywizji A Ligi Narodów. Mimo, że znalazł się na peryferiach wielkiej piłki (w MLS), to wciąż dla Walii jest nieocenionym skarbem, a dla Polaków największym zagrożeniem. – Wielkie mecze wymagają wielkich nazwisk. Bale w klubie nie gra zbyt regularnie, ma za sobą długą podróż i zmianę stref czasowych, ale trenuje ciężko i dziś już wygląda dobrze. Będę z nim rozmawiał, bo to on najlepiej zna swoje ciało – powiedział o występie Bale’a trener Page.