Skip to main content

Jak w dwie sekundy zrazić do siebie fanów i stracić długo wypracowywany szacunek? Tego uczy przypadek Ivana Toneya. Napastnik został nagrany, jak krótkim filmiku powiedział: "jebać Brentford". Zdążył już wszystkich przeprosić, ale nie da się tego wymazać.

W internecie zaczął krążyć króciutki filmik, który trwa może kilka sekund. Tyle wystarczyło, żeby pogrążyć największą gwiazdę Brentford. Jakaś panna mówi tam jednocześnie do kamery i do Ivana Toneya, żeby powtórzył: "jebać Brentford". Anglik, jak przystało na kozaka, chciał pewnie panience zaimponować i powiedział dokładnie te słowa do kamery. Później w żałosny sposób pokazał jeszcze dwa palce od zewnętrznej strony (nie mylić z symbolem zwycięstwa), co w Wielkiej Brytanii jest gestem obraźliwym. Patrzył w obiektyw i miał pełną świadomość, że wszystko się nagrywa. Nie jest to sytuacja, gdzie ktoś go prowokuje i kameruje po kryjomu.

– Zdaję sobie sprawę, że na filmiku, który dziś zalał social media, a został nagrany w Dubaju, gdzie przebywam podczas zimowej przerwy – użyłem języka, który jest nieakceptowalny. Wideo zostało skrócone i zmontowane, ale muszę zaakceptować jaki miał wpływ i nie powinienem w ogóle znaleźć się w takiej sytuacji. Wszystko wyjaśniłem menadżerowi i przeprosiłem, ale chcę też przeprosić wszystkich fanów Brentford. Szanuję wasze wsparcie i muszę podkreślić, jak bardzo kocham dla was grać. Wrócę w następnym tygodniu i będę mocno pracował, żeby strzelać więcej goli i wygrywać więcej spotkań – tak brzmi pełne oświadczenie Toneya zamieszczone w social mediach.

Ivan Toney w Brentford znalazł swój azyl. Tam robił furorę w Championsip sezon temu, gdzie zdobył 31 bramek w sezonie zasadniczym, a kolejne dwie dołożył w play-offach. Skutecznie wykonał wtedy dwa rzuty karne – jeden w rewanżowym półfinale z Bournemouth, a drugi w finale ze Swansea. W całym sezonie zresztą świetnie bił jedenastki trafiając 11/11, ale nie tylko na tym zbudował swoje liczby. Gdyby odjąć karne, to i tak były to 22 bramki z gry, a do tego także 10 asyst, co tylko pokazywało, że oprócz bycia liderem strzelców – Toney był też graczem, który lubił się cofnąć, grać zespołowo i obsługiwać podaniami kolegów. Na jego plecach Brentford po 74 latach awansował do najwyższej ligi w Anglii.

W tym sezonie dorobek Toneya nie jest już tak imponujący. Nie dojechał jeszcze do dwucyfrowej liczby bramek, a z gry trafił tylko czterokrotnie. Wynik poprawił w dwóch ostatnich kolejkach, bo David De Gea i Jose Sa przepuścili jego strzały. W obu przypadkach były to jednak trafienia honorowe. Brentford nieco się zaciął, a na osiem ostatnich meczów wygrał jedno i przegrał aż siedem. Jeśli prześledzić heatmapy Toneya i jego poruszanie się po boisku, to widać, że dużo pracuje dla drużyny, ale brakuje najważniejszego – goli. Od jakiegoś czasu czytamy, że pojawiło się też zainteresowanie ze strony Arsenalu. Trudno będzie Toneyowi odzyskać serca fanów Brentfordu i status w klubie. Wszystko, na co pracował od lata 2020 roku, zniszczył dwiema sekundami w celu zaimponowania jakiejś kobiecie.

Related Articles