W styczniu tego roku 76-letni Sven-Goran Eriksson wyznał, że cierpi na raka trzustki i nic nie da się z tym zrobić. Został mu maksymalnie rok życia, dlatego postanowił szybko wziąć się za spełnianie marzeń. Takim było poprowadzenie drużyny Liverpoolu. Jest to bardzo inspirująca historia.
Sven-Goran Eriksson najbardziej kojarzy się z prowadzeniem reprezentacji Anglii na początku XXI wieku. To on był selekcjonerem w czasach, gdy grali tam: Paul Scholes, Michael Owen, Steven Gerrard, Frank Lampard, Wayne Rooney. Poprowadził “Synów Albionu” na trzech wielkich turniejach: MŚ 2002, ME 2004 oraz MŚ 2006, jednak zawsze czegoś brakowało. Na mundialu w Korei i Japonii Anglicy prowadzili w ćwierćfinale z Brazylią 1:0, lecz przegrali 1:2. To wtedy miał miejsce słynny lob Ronaldinho, który zaskoczył z wolnego Davida Seamana. Kolejne dwa turnieje to wielka trauma rzutów karnych i przeklęty Portugalczyk Ricardo. Na Euro 2004 obronił strzał Dariusa Vassella bez rękawic, a później sam wymierzył sprawiedliwość. Dwa lata później jedynym z czterech, który pokonał go z jedenastki był Owen Hargreaves. Spudłowali: Steven Gerrard, Frank Lampard i Jamie Carragher.
Eriksson Anglików prowadził pięć i pół roku – od stycznia 2001 do MŚ 2006. Za jego kadencji odbył się mecz, z którego Wyspiarze są do dziś ogromnie dumni i wspominają go z wielką nostalgią. W eliminacjach do MŚ 2002 rozbili Niemców na Olympiastadion w Monachium aż 5:1, a hat-trickiem popisał się Michael Owen. Dlatego w Anglii bardzo docenia się pracę Svena-Gorana Erikssona, który wcześniej prowadził też Lazio, gdzie zdobył mistrzostwo Włoch. Trzy mistrzostwa zdobył także z portugalską Benficą. Prowadził AS Romę, Sampdorię, Manchester City tuż przed erą szejków, a wybił się w szwedzkim IFK Goteborg. Jest to na pewno menedżer bardzo w Europie rozpoznawalny. W zawodzie nie pracuje od 2017 roku, a ostatnią jego pracą trenerską było chińskie Shenzhen FC. Z kolei w 2023 roku zrezygnował z funkcji dyrektora sportowego w IF Karlstad przez kłopoty ze zdrowiem.
Sven-Goran Eriksson w styczniu 2024 roku przypomniał się wszystkim kibicom światowej piłki, lecz w bardzo smutny sposób. Wyznał, że cierpi na raka trzustki i nie da się już z tym nic zrobić. Lekarze rozkładają ręce i dają mu jeszcze maksymalnie rok życia, a najprawdopodobniej będzie to mniej czasu. Tu brutalna diagnoza, ale Szwed musiał się z nią pogodzić. Jego metodą jest… oszukiwanie własnego mózgu, by nie siedzieć w domu, nie płakać i nie zadręczać się tak krótkim czasem, który pozostał, ale dobrze go wykorzystać. Jego marzeniem było poprowadzić Liverpool. Podłapał to Jurgen Klopp i powiedział, że Eriksson jest mile widziany na Anfield i zaprasza go do swojego gabinetu. “The Reds” rokrocznie organizują pokazowe charytatywne mecze legend, więc wymyślono, że drużynę w 2024 roku poprowadzi właśnie Eriksson, którego 60 tysięcy fanów na stadionie przywitało wielkimi owacjami. Wzruszył się także, gdy usłyszał hymn, że tak naprawdę “nigdy nie będzie szedł sam”, bo rzeczywiście nie idzie.
Podziękowali mu także byli reprezentanci Anglii. Channel 4, a konkretnie dziennikarz i komentator tej stacji Steve Bower przeprowadził ze Szwedem wywiad i zrobił mu niespodziankę w postaci wideo, gdzie wypowiadają się: Paul Scholes, Steven Gerrard, Michael Owen, Owen Hargreaves, Joe Cole oraz Gary Neville. Jego byli podopieczni wypowiadali się o nim w ciepłych słowach i dziękowali za to, jaki po prostu dla nich był dobry i w jaki sposób przyczynił się do ich rozwoju. Hargreaves wspomniał na przykład, że Eriksson w niego uwierzył w momencie, gdy tak naprawdę nie wierzył w niego nikt. Trenerowi wtedy właśnie pociekła po policzku łezka za tę wdzięczność. Paul Scholes przeprosił, że nie udało im się taką paczką czegoś wygrać.
Pod koniec życia Sven-Goran Eriksson spełnił marzenie – stał się na jeden dzień menedżerem Liverpoolu. Poprowadził wiele byłych gwiazd tego klubu, w tym naszego Jerzego Dudka. Oprócz Polaka zagrali tam także: Steven Gerrard, Djibril Cisse, Dirk Kuyt, Fernando Torres, Daniel Agger, Martin Skrtel, Maxi Rodriguez, Sami Hyypia, Ryan Babel, Sander Westerveld, Igor Biscan. Całkiem mocne nazwiska. Legendy “The Reds” ograły w pokazowym spotkaniu legendu Ajaksu 4:2, lecz wszyscy przyszli na Anfield po to, by wesprzeć w ostatniej drodze Erikssona. W drodze, w której za chwilę będzie odchodził z tego świata i doskonale sobie z tego zdaje sprawę. Cieszył się z tego, że może jeszcze słuchać tych wszystkich komplementów w swoją stronę, bo zawsze pojawiają się one dopiero na pogrzebach, a ludzi docenia się dopiero po śmierci. U niego jest jednak inaczej. Szwed zachowuje radość z życia.