Oczywistym jest, że oczy piłkarskiej Polski będą skupione w ten weekend na powrocie Ekstraklasy. Jednak pierwszoligowcy nie mają się czego wstydzić i lada moment czeka nas niezwykle ciekawy sezon. Nazwy, jakie zobaczymy na zapleczu robią wrażenie, a wyścig zbrojeń trwa i na horyzoncie pojawiają się coraz ciekawsze nazwiska!
Sytuacja na pierwszoligowym froncie jest niezwykle dynamiczna, ale trudno się dziwić. Zawirowania wokół wielu klubów albo przybierają na sile, albo powoli są wygaszane. Ponadto za nami dopiero 20 dni lipca, a to znak, że okienko transferowe nie jest nawet w połowie. Przypomnijmy, że polskie kluby mogą rejestrować nowych graczy aż do 4 września, zatem jeszcze półtorej miesiąca batalii na rynku transferowym. To może zmienić układ sił. Dlaczego? Im niższa liga, tym wiele transferów wydarzy się później. Kluby Ekstraklasy czekają na łakome kąski z zagranicy, z kolei pierwszoligowcy czekają na to, co spadnie z ekstraklasowego stołu itd. Piłkarski łańcuch pokarmowy tak już jest skonstruowany.
***
Czas podzielić ligę na kilka kategorii i zebrać to, co najważniejsze. O przygotowaniach w wielu klubach mogliście już przeczytać, zatem wiele ciekawostek już się znalazło. Teraz pora wrzucić kluby do odpowiednich “koszyków”, które przecież mogą się zmieniać.
Faworyci
Tutaj chcieliby znaleźć się wszyscy. Jednak aż tylu miejsc nie ma na status faworyta. Z drugiej strony bycie faworytem może ciążyć na przestrzeni sezonu i nie każdy sobie z tym radzi. Najlepszym przykładem Wisła Kraków z ubiegłego sezonu. Jesień tragiczna pod wodzą Jerzego Brzęczka, wiosna znacznie lepsza już z Radosławem Sobolewskim na ławce, ale to nic nie dało. Porażka w półfinale baraży przekreśliła i zakończyła marzenia o szybkim powrocie do Ekstraklasy. Trzeba będzie pomęczyć się przynajmniej o rok dłużej. Biała Gwiazda nadal będzie w centrum uwagi i nadal będzie zespołem, który będzie wyzwalać najwięcej emocji w wielu miejscach. To na pewno nie ułatwi grania pod presją. Jednak tak duży klub po prostu nie może pozostać na takim poziomie i koniec kropka.
Drugim faworytem wydaje się być Miedź Legnica. Spadkowicz z Ekstraklasy przeżył najmniejszą rewolucje spośród całej trójki. “Miedzianka” dodatkowo dokonała wielu ciekawych transferów, które z miejsca powinny dać jakość. Tutaj jednak sporą zagadką jest osoba trenera. Radosław Bella to fanatyk Marcelo Bielsy, ale swoje pomysły będzie wprowadzać na żywym organizmie, a dla niego samego to pierwsza okazja, by spróbować pracy na poziomie centralnym. Lekko nie będzie i tutaj również będzie spora presja.
Do takich drużyn bezsprzecznie będzie należeć Bruk-Bet Termalica Nieciecza. “Słonie” chciały błyskawicznie wrócić do Ekstraklasy, ale na przeszkodzie stanęła Puszcza Niepołomice. Tym samym liczba drużyn z małych miejscowości została zredukowana do minimum na pierwszoligowym froncie. Co ciekawe do Niecieczy wraca Mariusz Lewandowski, który jeden awans pod Tarnowem już zrobił. Czy teraz uda mu się sztuka, która nie wyszła Radoslavowi Latalowi?
Ogromne aspiracje zaczyna zgłaszać w ostatnich dniach Zagłębie Sosnowiec. Spadek po sezonie 2018/2019 z Ekstraklasy miał oznaczać krótki rozbrat z najwyższą klasą rozgrywkową. Jednak wiadomo, jak to jest. Wrócić błyskawicznie to nie taka prosta sprawa. Teraz przekonała się o tym Wisła, wcześniej ŁKS, czy Arka oraz Podbeskidzie. Zresztą Zagłębie w ostatnich sezonach bliżej było spadku do II ligi, aniżeli powrotu na piłkarskie salony. Teraz sytuacja zaczyna się układać. Mocne transfery: Joel Valencia, Juan Camara, Kamil Biliński czy Hubert Matynia to nazwiska robiące ogromne wrażenie w I lidze. Dodatkowo Marcin Malinowski to trener na dorobku i ktoś nowy na trenerskiej karuzeli, w przeciwieństwie do zgranych kart typu Skowronek czy Dudek, którzy w ubiegłym sezonie wylatywali z roboty w Sosnowcu. No i Zagłębie nie musi się już martwić o kwestie infrastrukturalne – jest nowy stadion.
👤 Arkadiusz Aleksander (prezes Zagłębia Sosnowiec):
– Postrzegam trenera Marcina Malinowskiego jako polskiego Diego Simeone. Szkoleniowiec z charyzmą. były piłkarz z dużym doświadczeniem. Styl prowadzenia zespołu jest podobny – nacisk na defensywę, przy linii bocznej swoim… pic.twitter.com/EvrnMCsBj0
— Meczyki.pl (@Meczykipl) July 19, 2023
Jak poradzą sobie po spadku?
Tutaj można było wrzucić także Miedź Legnica, ale wydaje się, że ekipa z Dolnego Śląska przeszła najmniej zawirowań po spadku do I ligi. Co innego w Płocku, nie mówiąc o Gdańsku. Wisła Płock spore roszady, ale oczywistym jest, że będą chcieli z powrotem awansować. W Gdańsku proces sprzedaży klubu zakończony, a po chwili okazało się, że bieda prawdopodobnie się kończy. Mowa oczywiście o transferze Luisa Fernandeza. Tego ruchu nie spodziewał się nikt. Zawodnik zarabiał w Wiśle Kraków 120 tysięcy złotych miesięcznie i chciał podwyżki o jakieś 50%. Nie dostał jej pod Wawelem, nikt w Ekstraklasie nie chciał tyle dać, ani poza Polską. Tymczasem sypnęła Lechia kasą i Hiszpan pojechał nad morze. Nieoficjalnie stanęło na pensji w okolicach 150 tysięcy złotych miesięcznie. To około 400 tysięcy euro za sezon, co w warunkach pierwszej ligi jest kosmosem.
W Gdańsku czekają na kolejne transfery, ale kłopot jest taki, że do meczu z Chrobrym pozostały dwa dni i w zasadzie trener Szymon Grabowski… nie ma obrony. Środek defensywy jest pusty, dodatkowo nie zagra David Stec. Już za niedługo Lechia powinna straszyć rywali, kolejnymi transferami. Póki co jednak pierwsi przeciwnicy będą mieli szczęście, bo trafią prawdopodobnie na najsłabszą z możliwych Lechii w tym sezonie.
Kto czarnym koniem, a kto sezon na przeczekanie?
Grono klubów, które mogą zaskoczyć jest bardzo szerokie. Zaczynając od beniaminków – Motoru i Polonii – a kończąc na tych nazwach, które na tym poziomie rozgrywkowym już się pojawiają. Mowa tutaj chociażby o obu GKS-ach. Tyski GKS w teorii powinien walczyć o coś więcej, niż środek tabeli, skoro wszedł fundusz inwestycyjny zza granicy. Z drugiej strony wiele się mówiło złego o funduszu, który rozkładał na łopatki wiele klubów w różnych krajach. Oby taki los nie czekał tyszan. Po sąsiedzku w Katowicach trudno powiedzieć, czego się spodziewać. Wydawało się jasnym, że będzie nowe rozdanie – trener i dyrektor sportowy z prezesem włącznie. Tymczasem cała ekipa trzyma się na stołkach. Kadrowo wielkich zmian na plus nie ma, więc trudno oczekiwać GieKSy w czubie tabeli.
Ciekawe, jak letnie zawirowania wpłyną na Arkę, w której również atmosfera bliższa grobowej, aniżeli weselnej. Spore straty w letnim okienku transferowym poniosło Podbeskidzie Bielsko-Biała, które straciło m.in. duet odpowiedzialny za strzelenie 32 goli – Biliński i Roman. Z kolei mocarstwowe plany są w Łęcznej. Wiele wskazuje na to, że remontu doczeka się stadion, na którym dojdzie do zadaszenia ostatniej z trybun. Ponadto Bogdanka chce wpompować większe pieniądze i w szybkim tempie wrócić na piłkarskie salony, czytaj: do Ekstraklasy.
Potencjalni spadkowicze
Również kilka drużyn jest niemalże od samego początku wskazywanych w roli faworyta do opuszczenia szeregów pierwszoligowych. Znicz Pruszków to najniżej notowany zespół i trudno się dziwić. Awans Znicza był poczytywany jako niespodzianka i także super praca trenera Mariusza Misiury. Jednak stracił swojego najlepszego strzelca – Macieja Firleja, który wybrał ofertę ekstraklasowego Ruchu Chorzów. To potężna strata i wyrwa w linii ataku podwarszawskiego zespołu.
Nisko stoją akcje takich klubów, jak Chrobry Głogów, Odra Opole, Resovia, a nieoczekiwanie do tego grona dołączyła wg wielu… Stal Rzeszów. Klub, który miał iść tylko w górę, teraz mocno wyhamował ostatnimi działaniami. O kłopotach nad Wisłokiem już pisaliśmy, ale tutaj warto skupić się nad osobą nowego trenera Żurawi. Marek Zub w Polsce raczej nie miał i nie ma najlepszej prasy. A to przecież szkoleniowiec z ogromnymi sukcesami poza granicami kraju. Zdobywał mistrzostwa trochę tytułów na Litwie z Żalgirisem Wilno, udanie pracował swego czasu w Spartaksie Jurmala na Łotwie, a w swoim CV ma także pobyt i pracę w Kazachstanie, na Białorusi czy Chinach! Mówimy zatem o obieżyświecie, który po wielu latach wraca do Polski. Wraca do zespołu w rozbiórce, który musi w krótkim czasie sam zmontować i poskładać do kupy. Póki co nie wróży to najlepiej i możliwe, że niespełna 59-latek został wrzucony na minę.
Resovia także nie wygląda na najmocniejszy zespół w tej stawce, chociaż został dwa ciekawe ogniwa transferowe – Kornela Osyrę oraz Adriana Łyszczarza. Mirosław Hajdo przejął drużynę jesienią ubiegłego roku i utrzymał Sovie w I lidze, a teraz specjalista od awansów rozpocznie pracę od pierwszej kolejki i wtedy łatwiej będzie zweryfikować tylko jego pracę. Póki co robi świetną robotę, ale nie czeka go łatwe zadanie. Podobnie jak Adama Noconia w Opolu. Tam również drużyna może i solidna, ale porównując do pozostałych ekip mało jakości. No i kwestia stadionów w obu przypadkach. Jedni i drudzy będą musieli trochę grać poza swoim domem. Dla rzeszowian to nie pierwszyzna, dla opolan pewne novum, do którego będzie trzeba się przygotować na koniec jesieni.
Zaskakująco nisko stoją akcje Chrobrego Głogów. W ubiegłym sezonie niezłe 9. miejsce, chociaż po jesieni były apetyty na coś więcej. Podobnie, jak po sezonie 2021/2022, gdy głogowianie byli o krok od Ekstraklasy, przegrywając finał baraży. Trener Marek Gołębiewski to raczej gwarant tego, że będzie pomysł na granie. Personalnie zespół znowu zyskał Mikołaja Lebedyńskiego, mega bramkostrzelnego zawodnika ze wspomnianej kampanii, gdy Chrobry atakował Ekstraklasę. W niej samej sobie nie poradził, ale rok wcześniej strzelił 12 goli, w tym dwa w meczach barażowych. Tutaj również powinien zrobić robotę.
Hity transferowe
W tym momencie już wiele ciekawych transferów za nami. Można układać pierwsze rankingi tych najciekawszych ruchów kadrowych. Czas zatem wybrać subiektywne TOP10 pierwszych trzech tygodni okienka:
1. Luis Fernandez (Lechia Gdańsk)
2. Joel Valencia (Zagłębie Sosnowiec)
3. Kamil Biliński (Zagłębie Sosnowiec)
4. Joan Roman (Wisła Kraków)
5. Nenad Srecković (Wisła Płock)
6. Eneko Satrustegui (Wisła Kraków)
7. Juan Camara (Zagłębie Sosnowiec)
8. Damian Michalik (Miedź Legnica)
9. Bartosz Wolski (Motor Lublin)
10. Bartosz Śpiączka (GKS Tychy)
Można się kłócić, można spierać, ale wydaje się w tym momencie, że właśnie na tych piłkarzy najbardziej trzeba zwrócić uwagę. Tutaj pewnie wielu graczy pominąłem, ale cóż, takie uroki tego typu zestawień.
Dobrze poinformowane wróble ćwierkają, że Luis Fernandez w Lechii może liczyć na 150 tys. zł miesięcznie. To przekonało go do przeprowadzki nad morze, bo miał też oferty z Ekstraklasy, ale nie tak atrakcyjne finansowo.
— Krzysztof Marciniak (@Marciniak_k) July 19, 2023
Nieoczywiste nazwiska
Jednak poza hitami transferowymi warto spojrzeć także w kierunku zawodników, którzy być może dzisiaj nie są na pierwszych stronach gazet. Nie mówię o tych ogólnopolskich, ale nawet lokalnych. Jednak wielu młodych piłkarzy może się tu wypromować, z których udało się wyłonić kolejną dziesiątkę. Kolejność w tym przypadku przypadkowa:
Kasjan Lipkowski (Arka Gdynia)
Lewy defensor rok temu jeszcze nie miał meczu na poziomie centralnym, a wypożyczenie do KKS-u Kalisz sprawiło, że wrócił jako… młodzieżowy reprezentant Polski. Wydaje się, że on oraz bramkostrzelny Patryk Czubak to dwie polisy Arki na to, by dobrze zarobić na młodych zawodnikach. Czubak rocznik 2000 strzela mnóstwo goli, zaś Lipkowski jest trzy lata młodszy i wydaje się, że jeśli podtrzyma dyspozycje w I lidze, to za pół roku albo rok trafi nawet do Ekstraklasy!
Maciej Kikolski (GKS Tychy)
Stopniowo idzie młody bramkarz Legii Warszawa. Były trzecioligowe rezerwy, a w ubiegłym sezonie drugoligowa Pogoń Siedlce. Szans na grę przy Łazienkowskiej nie miał, ale trzeba było stawiać kolejny krok, więc wybrał GKS Tychy. Tutaj wydaje się, że może ten krok wykonać. Zwłaszcza pod wodzą Dariusza Banasika, gdzie młodzi bramkarze potrafili rozkwitać, jak chociażby Mateusz Kochalski czy Filip Majchrowicz w Radomiaku. To może być także kolejny legijny talent bramkarski, na miarę Tobiasza, Miszty czy Kobylaka, którzy trochę już pograli w Ekstraklasie.
Fryderyk Janaszek (Górnik Łęczna)
Ubiegły sezon był dla niego pierwszym w dorosłej piłce i bardzo udany. Jesień spędził w biednej trzecioligowej Lubliniance. Zaprezentował się tam na tyle dobrze, że trafił na testy do GKS-u Tychy. Wtedy nie trafił do I ligi, ale wylądował po chwili w KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i dokończył sezon w III lidze. Kolejna dobra runda i tym razem – 8 goli, co łącznie dało 12 trafień przez cały sezon 2022/2023 zaowocował testami i szybkim podpisaniem kontraktu w Górniku Łęczna. Dla niego to idealny model, gdyż zostaje na Lubelszczyźnie, skąd pochodzi i ma szansę na regularną grę w tym sezonie.
Filip Luberecki (Motor Lublin)
Pół roku temu nikt go nie znał, poza skautami. W końcu był jeszcze w Escoli Varsovii. Trafił wtedy jednak do Motoru Lublin i odpalił bardzo mocno. Rocznik 2005, a wiosną był jedną z kluczowych postaci drużyny Goncalo Feio, która awansowała na zaplecze Ekstraklasy. Dobre występy nie przeszły bez echa i stąd “Luberek” trafił do reprezentacji U18. Wydaje się, że przed nim świetlana przyszłość, chociaż w najbliższej przyszłości… rywalizacja na lewej stronie obrony z Krystianem Palaczem pozyskanym z Lecha Poznań.
Daniel Stanclik (Miedź Legnica)
Świetny sezon za Stanclikiem w drugoligowym GKS-ie Jastrzębie musiał zaowocować transferem. 15 goli w lidze plus jedno trafienie w pucharze zrobiły swoje. Może nie jest to najbardziej dynamiczny oraz finezyjny zawodnik, ale typ wysokiej “9”, którą niezwykle trudno jest przepchnąć, a co dopiero mówić o wygraniu pozycji. Taki zawodnik przyda się niemal w każdym zespole i nie inaczej będzie z Miedzią Legnica, gdzie powinien trochę goli strzelić. Zwłaszcza, że ma kto mu dogrywać piłki!
Patryk Warczak (Stal Rzeszów)
O tego młodzieżowca na bok obrony Stal wygrała rywalizacje z kilkoma innymi klubami. Warczak był nielicznym pozytywnym aspektem w spadającej do III ligi Garbarni Kraków. Teraz przed nim idealna okazja, a więc pokazać się w odmienionej Stali, gdzie miejsce w składzie powinien mieć ot tak. To powinna być idealna okazja do wypromowania się.
Jakub Antczak (Odra Opole)
W ubiegłym sezonie było dwóch liderów drugoligowych rezerw Lecha Poznań. Filip Wilak i Jakub Antczak. Pierwszy dostał awans do pierwszego zespołu i tam spróbuje swoich sił. Drugi idzie śladem… Jakuba Modera, który kilka lat temu trafił na takie wypożyczenie do pierwszoligowej Odry. Zresztą w akademii Lecha to częsta droga, że po dobrych występach w rezerwach trzeba jeszcze ruszyć otrzaskać się w ligowych warunkach gdzieś indziej. Tak robili Skóraś, Jóźwiak, Gumny czy Bednarek i raczej żaden nie żałował takiego ruchu. Antczak to również może być taki zawodnik, który lada moment odpali.
Nikodem Zawistowski (Polonia Warszawa)
Wychowanek legijnej akademii, w której spędził niemal dekadę. Teraz wraca z Kalisza do stolicy, ale wybiera drugi klub z Warszawy. Polonia świeżo po awansie wzmacnia zespół, m.in. zawodnikiem, z którym przed chwilą rywalizowała. Nikodem Zawistowski to jeden z tych zawodników, którzy ciągnęli KKS w ubiegłym sezonie do przodu. Oczywiście nie była to klasa Nestora Gordillo czy Piotra Giela, ale razem z Lipkowskim czy Mateuszem Gawlikiem zrobili bardzo dużo dobrego, by udało się dojść do półfinału Pucharu Polski. Teraz czas na krok na zaplecze Ekstraklasy.
Shun Shibata (GKS Katowice)
Technika, jak to u Japończyków – na topowym poziomie. Teraz lada moment trafi do Katowic i tam powinien być jednym z liderów drugiej linii. Do dzisiaj trudno zrozumieć ruch Szymona Grabowskiego w finale baraży o I ligę, gdy posadził Shibatę na ławce rezerwowych. Gdy tylko wszedł Stomil Olsztyn wielokrotnie potrafił, dzięki jego podaniom zagrażać bramce Motoru. Na wyższym poziomie powinno być mu łatwiej pokazywać swoje możliwości, skoro będzie grał w lepszym środowisku i otoczony lepszymi piłkarzami.
Shibata niebawem ma zostać oficjalnie zaprezentowany w @_GKSKatowice_.
— Luka Pawlik 🇵🇱 🇮🇹 (@LukaPawlik) July 19, 2023
Dariusz Kamiński (Motor Lublin)
Kolejny transfer z GKS-u Jastrzębie do I ligi. Skrzydłowy już od pierwszego sparingu wpisał się w to, czego oczekuje Goncalo Feio. Nie gwarantuje mu to jeszcze pierwszego składu, ale po cichu w Lublinie liczą, że to będzie spore wzmocnienie w bardzo szerokim składzie beniaminka. Kamiński strzelił 7 goli w II lidze, dorzucił trochę asyst i był jednym z tych – obok Stanclika – którzy ciągnęli zespół z woj. śląskiego do góry, pozwalając na spokojną batalię o utrzymanie.
Mateusz Grudziński (Znicz Pruszków)
Znicz stracił najlepszego strzelca – Macieja Firleja. Jednak udało się zachować – póki co – innego lidera. Grudziński to był topowy środkowy obrońca w warunkach drugoligowych, więc chętnych na niego nie brakowało. Mariusz Misiura, trener Znicz, chciał zdecydowanie jego pozostania w klubie i na ten moment mu się to udało. Jednak długo pewnie nie uda się zatrzymać wciąż perspektywicznego stopera – rocznik 2000 – który ma już za sobą debiut w Ekstraklasie, gdy dostał kilka minut w barwach Legii.
***
Terminarz 1. kolejki:
Piątek 21 lipca
18:00 Arka Gdynia – Bruk-Bet Termalica Nieciecza
20:30 Motor Lublin – Zagłębie Sosnowiec
Sobota 22 lipca
15:00 Chrobry Głogów – Lechia Gdańsk
17:30 Górnik Łęczna – Wisła Kraków
20:00 Polonia Warszawa – GKS Tychy
Niedziela 23 lipca
12:40 Podbeskidzie Bielsko-Biała – GKS Tychy
15:00 Znicz Pruszków – Resovia
18:00 Miedź Legnica – GKS Katowice
Poniedziałek 24 lipca
18:00 Stal Rzeszów – Odra Opole