Skip to main content

Mistrzostwa Europy rozpoczniemy meczem z Holandią. Patrząc nie tylko na wyniki, ale też jakość gry rywali w ostatnich sparingach – jest się czego obawiać. “Oranje” ograli najpierw Kanadę 4:0, a później Islandię także 4:0. Są przed meczem z nami bardzo pewni siebie.

Holandia zmierzyła się ze słabszymi od siebie przeciwnikami, ale nie można nazwać ich jakimiś leszczami. Kanada nie prezentuje wybitnego piłkarskiego poziomu, ale warto zauważyć, że po 36 latach dostała się na mistrzostwa świata i co prawda odpadła tam w fazie grupowej, jednak była powszechnie chwalona za bardzo odważny, ofensywny i bezkompromisowy styl. No i gra tam Alphonso Davies, gwiazda Bayernu Monachium. Złote pokolenie Islandii przeminęło. Przecież jest to zespół, który wyrzucił z EURO 2016 Anglików w 1/8 finału. W barażach Islandczycy przegrali awans z Ukrainą, choć prowadzili 1:0 i zapowiadało się na dogrywkę, a dopiero Mychajło Mudryk w 84. minucie trafił na 2:1. Wcześniej z łatwością poradzili sobie z Izraelem, wygrywając aż 4:1. No i najważniejsze – dopiero co wygrali na Wembley z Anglią i stworzyli tam kilka groźnych okazji. Na pewno Holandia na tle Islandii wypadła jakieś pięć razy lepiej niż “Synowie Albionu” na tle tego samego rywala.

Defensywa reprezentacji “Oranje” pozwoliła w dwóch sparingach na oddanie trzech celnych strzałów – dwóch Kanadzie i jednego Islandii. Zwłaszcza druga połowa przeciwko drużynie z Ameryki Północnej to koncert w wykonaniu podopiecznych Ronalda Koemana. Strzelili w niej aż cztery gole. Jeremie Frimpong zagrał dopiero trzeci mecz w kadrze i zapisał na swoje konto asystę oraz bramkę. Ewidentnie sprzyja mu pozycja bardziej ofensywna. Selekcjoner nie ma zamiaru marnować jego potencjału, wystawiając go na boku obrony. Holendrzy bowiem grają 4-3-3 lub 4-2-3-1 i nie ma tu miejsca na wahadła. Koeman zatem ustawił Frimponga… w ataku, konkretnie po prawej stronie – obok Brobbeya oraz Depaya. W obu spotkaniach cały blok defensywny się zmieniał. Jedni i drudzy to jednak bardzo mocne nazwiska. Na Kanadę: van de Ven, Blind, de Ligt, Geertruida; na Islandię: Ake, van Dijk, de Vrij, Dumfries.

Jeremie Frimpong szalał w pierwszym spotkaniu na prawej stronie. Oddał dwa celne strzały i jeden niecelny, wykreował dwie szanse kolegom, z czego jedną tzw. “big chance”, z której to wyszła idealna asysta do Memphisa Depaya po dośrodkowaniu z prawej strony. Robił także przewagę dryblingami. Świetnie wypadł w ciągu godziny gry. Koeman będzie miał twardy orzech do zgryzienia, ale taki bardziej pozytywny, ponieważ tę pozycję w kadrze obstawia także młody Xavi Simmons. Wspólny mianownik obu sparingów to także Wout Weghorst, który wchodzi z ławki rezerwowych i wpisuje się na listę strzelców jako joker. Memphis Depay powinien być za to pewny miejsca w podstawowej jedenastce, bo grał jako lewy napastnik i jako wysunięty w systemie 4-2-3-1. Holandia mogła wygrać jeszcze więcej, ale w pierwszej połowie Brian Brobbey zmarnował sytuację sam na sam, a piłkę po strzale Giniego Wijnalduma wybił Derek Cornelius, choć zmierzała już do siatki. Zatem 4:0 to i tak niski wymiar kary.

Virgil van Dijk w obu meczach zdobył po bramce, co pokazuje, że Holendrzy mogą czuć się mocni przy stałych fragmentach. Z Islandią “Oranje” ruszyli już od samego początku. Przez 45 minut grała tylko jedna drużyna, tworząc aż 14 okazji podbramkowych. Islandczycy nawet nie podchodzili blisko Barta Verbruggena i wyglądali na kompletnie zagubionych. To był pokaz siły zespołu Ronalda Koemana. W drugiej części gry tych okazji było już mniej, ale za to celniej do siatki trafiali. Tym razem to Donyell Malen popisał się bramką i asystą, a potrzebował do tego zaledwie 15 minut na murawie. Holendrzy strzelili dwa niemal identyczne gole w obu tych spotkaniach. Frimpong dogrywa z prawej, a Depay kończy dośrodkowanie na dalszym słupku. Islandczyków uratował jednak w tej drugiej sytuacji VAR. Szybkość skrzydłowych to wielki atut “Pomarańczowych”. Malen przecież urwał się wcześniej w akcji na 3:0. Holendrzy w obu tych sparingach zagrali porywająco. Ronald Koeman raczej o formę się nie martwi.

Related Articles