Skip to main content

Ćwierćfinałowe pary Ligi Europy przedstawiają się bardzo ciekawie. Czwartkowy wieczór powinien zadowolić nawet najbardziej wymagających kibiców. Ze szczególną uwagą przed ekranami zasiądą przede wszystkim zwolennicy włoskiego futbolu, a to dlatego, że na pokładzie są jeszcze trzy ekipy z Serie A.

AC Milan – AS Roma
To starcie będzie wewnętrzną sprawą Włochów. Jedni i drudzy nie mogą być w pełni zadowoleni z przebiegu tego sezonu ligowego, ale różnica jest jednak spora – Milan niemal na 100% zagra w kolejnej edycji Ligi Mistrzów, podczas gdy mająca 13 punktów mniej Roma walczy o realizację tego celu. Ta walka nabrała rumieńców, po tym jak z klubem pożegnał się Jose Mourinho. Pod wodzą Daniele De Rossiego klub z wilczycą w herbie zaczął punktować dużo lepiej, czego najlepszym dowodem było weekendowe zwycięstwo w derbach z Lazio. Powolny marsz w górę tabeli aktualnie dał Giallorossim 5. miejsce. Czwarta Bologna jest już na wyciągnięcie ręki, więc być może w przyszłym sezonie na Stadio Olimpico słyszany będzie hymn Ligi Mistrzów. Przepustką może być zresztą również triumf w Europa League.

Czego by jednak nie mówić o kadencji Mourinho w Romie, europejskie puchary kibice w Rzymie mogli oglądać do samego końca. W sezonie 21/22 Roma wygrała pierwszą edycję Ligi Konferencji, a rok temu dotarła do finału Ligi Europy, gdzie musiała uznać wyższość Sevilli. Tymczasem Rossoneri finału europejskiego pucharu nie oglądali od 17 lat, kiedy to Milan wygrał Ligę Mistrzów, pokonując Liverpool 2:1. Czy pod koniec maja na stadionie Aviva w Dublinie zobaczymy którąś z tych ekip? Po pokonaniu przeciwnika w „bratobójczym” starciu, trzeba będzie ograć jeszcze Bayer Leverkusen lub West Ham.

Bayer Leverkusen – West Ham
Bayer może być jednym z największych wygranych tego sezonu w Europie. Drużyna Xabiego Alonso nadal nie przegrała ANI JEDNEGO meczu w kampanii 23/24. W Bundeslidze koronacja może nastąpić już w najbliższy weekend, w Pucharze Niemiec czeka już finał z Kaiserslautern, a całość zwieńczyć może sukces w Lidze Europy. O ten będzie najtrudniej, bo konkurencja jest silna, a już Karabach mocno postraszył Bayer w poprzedniej rundzie. Ekipa z Leverkusen w pierwszym meczu doprowadziła do remisu 2:2 w doliczonym czasie gry, a w rewanżu najpierw znów w doliczonym czasie gry wyrównała na 2:2, by finalnie zadać jeszcze jeden cios i wygrać 3:2. Udało się nie przegrać i awansować dalej. Teraz formę Bayeru weryfikować będzie West Ham, czyli zwycięzcy Ligi Konferencji sprzed roku. W Londynie mają apetyt na kolejne trofeum.

Młoty mogą już zapomnieć o awansie do Ligi Mistrzów poprzez ścieżkę ligową. W tym roku kalendarzowym drużyna Davida Moyesa nie zachwycała formą i wynikami, w efekcie czego strata do piątego miejsca wynosi już ponad 10 punktów. Ostatnią nadzieją na Ligę Mistrzów jest więc wygranie Ligi Europy. To byłaby niezwykła sprawa dla Moyesa i jego podopiecznych. Chyba nawet najwięksi optymiści wśród kibiców The Hammers nie liczyli na wygranie dwóch europejskich trofeów rok po roku. Póki co jednak trzeba wygrać ćwierćfinałowy dwumecz, a jak pokonać niepokonany Bayer Leverkusen? Czy to w ogóle jest wykonalne?

Najprawdopodobniej w zespole West Hamu w akcji zobaczymy Łukasza Fabiańskiego. Alphonse Areola jest kontuzjowany, a i tak w Lidze Europy Moyes stawiał na Polaka, bowiem przed sezonem uznał, że zmieni hierarchię bramkarzy, stawiając na Francuza w Premier League.

Liverpool – Atalanta
Kolejna elektryzująca para. Liverpool wyrasta na głównego faworyta rozgrywek, a Jurgen Klopp to kolejny z trenerów, którzy mierzy w potrójną koronę na koniec sezonu. Puchar Ligi już wygrał, w lidze idzie łeb w łeb z Arsenalem i Man City, a w Lidze Europy musi przebrnąć jeszcze trzy przeszkody. Pierwszą z nich jest Atalanta. Dzielenie pucharowych czwartków z ligowymi weekendami nie jest sprawą prostą, szczególnie że w drużynie nie brakuje kontuzji, ale Klopp będzie chciał grać „all in”, bo przecież to jego pożegnalny sezon. Latem pożegna się z Anfield i zrobi sobie przerwę od piłkarskiego zgiełku.

Atalanta oczywiście nigdy nie grała w finale europejskich rozgrywek i nijak nie może równać się z potęgą The Reds. Dziś jednak historia nie będzie grała, a liczyć się będzie forma piłkarzy. Nie trzeba być jednak wielkim ekspertem, by ocenić, że większą jakością piłkarską dysponuje Klopp. Podopieczni Gian Piero Gasperiniego ostatnio często rozczarowują. Wystarczy spojrzeć na ostatni weekend i porażkę z Cagliari. Marzenia o TOP 4 i grze w Lidze Mistrzów powoli odjeżdżają – czwarta Bologna ma 8 punktów więcej. Ale jest jeszcze szansa na uchylenie kuchennych drzwi. Tyle tylko, że w wygranie Ligi Europy mierzy cała ósemka drużyn, a dla kilku jest to właśnie szansa nie tylko na ładny pucharek w gablocie, ale również na grę w europejskiej elicie.

Benfica – Olympique Marsylia
W teorii najmniej ciekawa para, ale praktyka wcale nie musi iść w parze z teorią. Ekipa z Portugalii już po raz szósty wylądowała w najlepszej ósemce Ligi Europy i będzie chciała odbić sobie niepowodzenie w lidze. Po ostatniej porażce ze Sportingiem (1:2) wszystko wskazuje, że tytuł mistrzowski trafi właśnie do lokalnego rywala, który ma 4 punkty więcej i jeden mecz zaległy. Był to zresztą drugi mecz ze Sportingiem w krótkim odstępie czasowym, bo parę dni wcześniej Benfica zremisowała z sąsiadem zza miedzy w Pucharze Portugalii, odpadając w dwumeczu z bilansem 3:4. Jeśli nie wydarzy się zatem żaden cud, podopieczni Rogera Schmidta mogą skupić się na rywalizacji w Europie.

A tutaj los nie był dla nich zbyt surowy, bo Marsylia wydaje się być kopciuszkiem w stawce ćwierćfinalistów. Ekipa ze Stade Velodrome zajmuje 8. miejsce w Ligue 1, z niewielkimi szansami na awans do europejskich pucharów. Do dzisiejszego meczu marsylczycy przystępują z serią czterech kolejnych porażek. O ile przegrany mecz rewanżowy z Villarreal nie miał większego znaczenia, bo wcześniej udało się wygrać z Żółtą Łodzią Podwodną aż 4:0, o tyle trzy kolejne porażki w lidze to już spory kłopot. Składa się na to 0:2 z Rennes, 0:2 z PSG i 1:3 z Lille. Drużyna Jean-Louisa Gasseta najwyraźniej nie uznają półśrodków, bo wcześniej notowali pięć zwycięstw z rzędu od razu po przejęciu drużyny przez nowego trenera. Ten zastąpił 20 lutego Gennaro Gattuso. Początek miał znakomity, a teraz wahadło odchyliło się w drugą stronę. Co będzie dziś? Piąta z rzędu porażka czy rozpoczęcie nowej serii?

Wszystkie dzisiejsze ćwierćfinały rozpoczną się o 21:00.

Related Articles