Miało być spokojne spotkanie na szczycie Ekstraklasy, tuż po występach dwóch pucharowiczów na arenie europejskiej. Tymczasem oba zespoły przygotowywały się do niedzielnego hitu ligi w kompletnie różnych okolicznościach. Raków sportowo, zaś Legia miała i ma na plecach skandal, do którego doszło w Alkmaar.
Holenderski cyrk
Oba zespoły w czwartkowy wieczór przegrały swoje mecze pucharowe po 0:1. Dla Rakowa spotkanie ze Sturmem “u siebie” miało być największą szansę na walkę o puchary na wiosnę. Ta szansa być może uciekła już w drugiej kolejce. Chwilę po częstochowskiej ekipie, na boisko wybiegła Legia Warszawa. Stołeczni mają czego żałować. Przez sporą część meczu dyktowali tempo i warunki w holenderskim Alkmaar. Jednak to gospodarze strzelili jedynego gola meczu. Czołowa ekipa Eredivisie wytrwała nawet końcówkę, gdy grała w osłabieniu po czerwonej kartce dla jednego ze swoich graczy, który w bandycki sposób zaatakował legionistę w wyskoku. Gdy wydawało się, że to, co najgorsze jest za Legią, czytaj: porażka, dopiero piątkowy poranek dla większości kibiców pokazał, że jednak nie. Wtedy wszyscy mogli dowiedzieć się o “interwencji” holenderskiej policji do spółki z miejscową ochroną, którzy spacyfikowali kib… I tutaj przerwa. Nie kibiców, ale piłkarzy oraz prezesa Legii! Radovan Pankov oraz Josue zostali aresztowani, zaś Dariusz Mioduski kilkukrotnie odepchnięty i uderzony przez “siły porządkowe”. Wytłumaczenia były absurdalne, bowiem w teorii Serb i Portugalczyk mieli dopuścić się dotkliwego pobicia holenderskiego ochroniarza. Szkopuł w tym, że od meczu minęło ponad 48h, a ochroniarza nikt nie widział, a dodatkowo nie ma jakiegokolwiek dowodu, choćby w postaci nagrania z okamerowanego stadionu, że takie wydarzenie miało miejsce. Obaj gracze w piątkowy wieczór, a nie południe, jak pozostali, wrócili do kraju. Nie ma jednak wątpliwości, że trudno mówić o jakiejkolwiek regeneracji po nocy spędzonej “na dołku”, oczekując na przesłuchanie.
Policja i ochrona nie chciała wypuścić piłkarzy i członków sztabu szkoleniowego Legii spod stadionu. Zaatakowani zostali piłkarze, sztab i prezes Mioduski. Trener przygotowania motorycznego został pobity pałkami!!! Gigantyczny skandal w Holandii!!!!!!! @PrawdaFutbolu… pic.twitter.com/VIHCFREWqQ
— Paweł Gołaszewski (@golaszewski_p) October 5, 2023
Oba kluby wydały swoje oświadczenia. Holendrzy w irracjonalny sposób domagają się usunięcia takich klubów, jak Legia z pucharów. Sami chyba zapomnieli, że dla nich to kolejna gigantyczna wtopa organizacyjna. Przypomnijmy o sytuacji, gdy kilka miesięcy temu miejscowi chuligani szturmowali strefę VIP podczas meczu z West Hamem. Chcieli zaatakować siedzących tam kibiców angielskich oraz rodziny piłkarzy. Finalnie kilkudziesięciu miejscowych musiało uznać wyższość… dwóch starych chuliganów WHUFC, którzy bez problemów odparli atak.
***
Wróćmy jednak to kwestii sportowych, bo tych również nie brakuje przed takim hitem.
Mistrz vs wicemistrz
W ostatnich latach ten duet miał wiele interesujących potyczek. Najlepszy był poprzedni sezon, gdy korzystając ze słabszej postawy na krajowym podwórku Lecha (zajęci europejskimi pucharami) kluby z Warszawy i Częstochowy zdominowały polskie rozgrywki. W Ekstraklasie lepszy okazał się Raków, którzy swego czasu wypracował sobie odpowiednią przewagę i mógł w spokoju dogrywać sezonu. Legii pozostało pocieszenie w Pucharze Polski. To właśnie stołeczna ekipa sięgnęła nieoczekiwanie – szybka czerwona kartka w finale – po trofeum na Stadionie Narodowym, przerywając dwuletnią dominacje na tym polu Rakowa. Ekipa spod Jasnej Góry jednak dopięła swego i Marek Papszun zgarnął ostatni brakujący skalp w kraju, jeszcze przed swoim odejściem.
Najbardziej zapracowani
Raków ma za sobą 20 meczów, zaś Legia 18, co czyni te drużyny najbardziej zapracowanymi w naszym kraju. Żeby uzmysłowić wszystkim, o jakich liczbach mówimy, to warto odnieść mecze do aktualnego lidera ligi – Śląska Wrocław. Ekipa Jacka Magiery swój 18 mecz w sezonie rozegrają dopiero na początku grudnia, czyli za dwa miesiące! Liczba meczów pomiędzy opisywaną dwójką a resztą ligi będzie się tylko rozwarstwiać. W końcu Legię oraz Raków czekają jeszcze cztery mecze fazy grupowej LE i LKE, spotkania 1/16 finału Pucharu Polski oraz odrobienie ligowych zaległości. Krótko mówiąc ani Kosta Runjaić, ani Dawid Szwarga nie będą mogli “narzekać” na nadmiar wolnego czasu pod względem przygotowania zespołów do kolejnych gier. Kluczem będzie bardziej zarządzanie zespołem i minutami dla stałych bywalców podstawowego składu oraz tych, którzy głównie rozpoczynają z ławki. Podobnie zresztą, jak w przypadku regeneracji. Już wiemy, że w przypadku warszawian będzie mocno zaburzona przed niedzielnym hitem.
8 sold out
Dla legionistów to będzie dziesiąty mecz w tym sezonie przy Łazienkowskiej i już ósmy, na którym klub mógł ogłosić “sold out”. Późniejsza frekwencja to już inna sprawa, bowiem zawsze kilka tysięcy posiadaczy wejściówek nie przychodzi na stadion, dodatkowo nie zwalniając swoich miejsc. Tyle że klub i tak może być zadowolony z tego, jak wygląda procent wypełnienia obiektu. Zresztą najlepiej oddają to liczby przedstawione przez dziennikarza TVP Sport Piotra Kamienieckiego.
– Legia po raz 8 wyprzedała wszystkie bilety na mecz
– Średnie zapełnienie stadionu przekracza 82% (o 13% więcej niż w poprzednim sezonie)
– Frekwencja Legii w tym sezonie to prawie 230 tysięcyBardzo godnie wygląda ten temat w Warszawie 👏. @sport_tvppl https://t.co/5MKppOMnfg
— Piotr Kamieniecki (@PKamieniecki) October 3, 2023
***
Początek niedzielnego meczu o godzinie 17:30.