Skip to main content

Reprezentacja Niemiec została wykręcona, zmiażdżona i zmielona w ostatnim meczu Ligi Narodów. Hiszpanie zdemolowani naszych zachodnich sąsiadów, wygrywając aż 6:0. A mogli nawet więcej…

Niemcy na boisku w Sewilli nie istnieli. Nie znając składów, moglibyśmy śmiało stwierdzić, że po oklep przyjechała tu jakaś drużyna z ostatniego koszyka. Statystyki są porażające. Hiszpanie oddali aż 24 strzały, Niemcy tylko 2, posiadanie piłki w granicach 70:30, "La Furia Roja" miała aż ponad dwa razy więcej kontaktów z piłką. Podopieczni Joachima Loewa przegrywali wiele pojedynków, fatalnie kryli przy stałych fragmentach, zostawiali mnóstwo miejsca, popełniali banalne błędy, dawali wjeżdżać w swoją obronę, jak w masło. Nie oddali nawet celnego strzału na bramkę.  – To był dzień czarny, jak smoła. Po pierwszym golu cała nasza koncepcja siadła, nic nie funkcjonowało. Musimy zadawać pytania – dlaczego wszystko było dziś tak złe pod każdym względem – mówił rozżalony Loew.

Hiszpanie meldują się w najlepszej czwórce Ligi Narodów. Niemców pogrążył zwłaszcza duet z Manchesteru City – Rodri strzelił gola głową, posłał też kluczowe prostopadłe podanie przy bramce na 6:0. Hat-tricka skompletował, będący ostatnio w niezłej klubowej i reprezentacyjnej dyspozycji, Ferran Torres. Po jednym golu strzelili też Morata i Mikel Oyarzabal. Ten pierwszy, w ramach tradycji, dołożył też gola ze spalonego. Sam Torres mógł mieć tych goli z 5, bo oddał aż 7 strzałów. Niemcy grali tak fatalnie, że Manuel Neuer nawet się nie wściekał po wpuszczonych bramkach. Widział, co się dzieje. Nie było najmniejszego sensu dodatkowo drzeć się na tak miażdżonych kolegów. Dopiero po szóstej bramce puściły mu nerwy, bo ta akcja była naprawdę żenująca…

Joachim Loew stracił poparcie narodu. Spuścił doświadczenie w toalecie, dziękując za występy Mullerowi, Boatengowi czy Hummelsowi. Kibice i eksperci chcą ich znowu w kadrze. Młodzieżowa rewolucja się nie udała po tym, jak Niemcy fatalnie zagrali na ostatnim mundialu. Tam odpadli już w fazie grupowej, a zwieńczeniem ich występu był gol Sona na pustą bramkę. Zresztą jedyną wówczas wygraną odnieśli w samej końcówce, po pięknym strzale Toniego Kroosa w okienko. Miało dać to impuls, a było chyba łabędzim śpiewem wypalonego już materiału. Swój pierwszy mecz w rozgrywkach Ligi Narodów wygrali w siódmym podejściu i to ledwo co, z osłabioną przez COVID Ukrainą. Dziś powinni grać w Lidze Narodów B, gdyby nie reorganizacja. W poprzedniej edycji ani razu nie wygrali z Holandią ani z Francją. Teraz przegrali awans do Final Four i zostali ośmieszeni. Fanom trudniej też identyfikować się z takimi reprezentantami, jak choćby Ilkay Gundogan, który wstawił sobie kiedyś zdjęcie z Erdoganem.

Ostatnia taka klęska Niemców to rok 1939 i spotkanie z Austrią. Wtedy także przegrali 0:6. "Bild" pyta wprost – czy Loew jest nadal odpowiednim człowiekiem na turniej, czy nie warto pomyśleć o alternatywach, jak Rangnick czy Kuntz. 0:6 to najwyższa porażka w 14-letniej kadencji Loewa. Nie tylko my mamy problemy.

Related Articles