Ostatnią polską drużyną, która wygrała wiosenny dwumecz europejskich pucharów była Legia Warszawa. W tym zdaniu nie ma jeszcze nic szokującego, ale gdy dodamy do tego fakt, że było to ponad 30 lat temu… To już robi duże wrażenie i obrazuje nędzę polskiego futbolu klubowego. Dziś pierwszy krok do przełamania tej fatalnej passy spróbuje zrobić Lech, który w meczu 1/16 finału Ligi Konferencji zagra z Bodo/Glimt.
Lechici przebrnęli przez fazę grupową, pokonując w końcowym rozrachunku Hapoel Beer Szewa i Austrię Wiedeń. Kolejorz dwukrotnie zremisował z zespołem z Izraela, raz wygrał i raz zremisował z Austriakami, ale co istotne – wygrał też ostatni mecz z pewnym już awansu z 1. miejsca Villarreal. Tym samym mistrzowie Polski przeszli do drabinki play-off, zajmując drugie miejsce. Oznacza to grę w 1/16 finału, podczas gdy zwycięzca grupy trafia od razu do 1/8 finału.
Tutaj los skojarzył Lechitów ze „spadochroniarzem” z Ligi Europy, czyli Bodo/Glimt. Norwegowie zajęli w swojej grupie Europa League 3. miejsce, za plecami Arsenalu i PSV, ale przed szwajcarskim Zurichem. Oznaczało to przejście do najmniej prestiżowych europejskich rozgrywek, a tutaj traf chciał, że Bodo znów zagra z mistrzem Polski – w zeszłym sezonie na etapie eliminacji do Champions League norweska ekipa mierzyła się z Legią – tamten dwumecz przegrała, ale potem robiła furorę w Lidze Konferencji, dochodząc do ćwierćfinału rozgrywek. Żółto-czarni zasłynęli bojami przeciwko Romie – w jednym z meczów ekipa Jose Mourinho sensacyjnie przegrała z Bodo/Glimt 1:6! Zrewanżowała się w ćwierćfinałowym dwumeczu.
Bodo jest w specyficznym okresie, bowiem liga norweska gra systemem wiosna-jesień. Rozgrywki 2022 dobiegły końca, a rywale Lecha zakończyli je na 2. miejscu, z gigantyczną stratą do mistrza, Molde. Nowy sezon Eliteserien jeszcze nie wystartował, więc pierwszym oficjalnym meczem żółto-czarnych w nowym sezonie jest dzisiejsza rywalizacja z Lechem. Za tydzień mecz rewanżowy, potem w marcu spotkanie krajowego pucharu, a mecze nowego sezonu Eliteserien rozpoczną dopiero w kwietniu!
Dwóch najlepszych snajperów całej ligi to właśnie gracze drużyny Kjetila Knutsena. Amahl Pellegrino strzelił 25 bramek, a Hugo Vetlesen 16. Bodo, mimo dużej straty punktowej do Molde, było bezdyskusyjnie najskuteczniejszym zespołem rozgrywek, zdobywając 86 bramek w 30 meczach. Mistrzowskie Molde strzeliło ich „tylko” 71.
Jeśli bycie w rytmie meczowym traktować jako atut, to zdecydowanie jest on po stronie Lechitów, którzy po wznowieniu rozgrywek zagrali już cztery spotkania – trzy planowe kolejki i zaległość z Miedzią Legnica. Wyniki? Dwa remisy i dwa zwycięstwa. W oczy rzuca się niezła postawa linii obrony, bowiem zespół Johna van den Broma stracił „wiosną” tylko dwa gole, trzy razy notując czyste konto. Do poprawy wyraźnie jest jednak skuteczność.
Fanów Kolejorza niepokoić może również postawa ich drużyny w wyjazdowych meczach w Europie. Lech można bez dwóch zdań nazwać drużyną własnego boiska. Na 10 ostatnich wyjazdów poznaniacy nie wygrali żadnego! Składają się na 4 remisy i aż 6 porażek. A mierzyli się z drużynami z naprawdę różnego pułapu i niekiedy remisy czy porażki były mocno wstydliwe. Patrząc na dzisiejszy mecz wyłącznie z tej perspektywy, trzeba liczyć na remis lub skromną porażkę, a potem odpalić protokół „cała naprzód” w rewanżu. To jednak tylko statystyczne „michałki”, a każda seria się kiedyś kończy. My mamy nadzieję, że w przyszły czwartek skończy się beznadziejna seria polskiej piłki, która nie oglądała zwycięskiego dwumeczu po zimowej przerwie od ponad 3 dekad… Jest historia do napisania, panowie!
Początek dzisiejszego meczu w chłodnej Norwegii na sztucznej murawie o 18:45. Trzymamy kciuki za Kolejorza.