Dziś w stolicy Finlandii wielkie sportowe święto – mecz o Superpuchar Europy. Triumfator Champions League, Real Madryt, zmierzy się z niespodziewanym zwycięzcą ostatniej edycji Ligi Europy – Eintrachtem Frankfurt. Zapowiada się jednostronne widowisko?
Eintracht tylko raz w swojej historii zmierzył się z Realem Madryt. Wielka drużyna Królewskich rozbiła Niemców 7:3 w finale Pucharu Europy w 1960 roku. Trzy bramki zdobył legendarny Alfredo di Stefano, a cztery – nie mniej legendarny – Ferenc Puskas. Dla Los Blancos było to piąte z rzędu zwycięstwo w rozgrywkach. Był to jednocześnie finał europejskiego pucharu z największą liczbą goli. Do dziś ten rekord nie został pobity.
Dziś na rekord w Helsinkach nie ma się co nastawiać, ale warto wspomnieć o tym, że Eintracht sezon zaczął od solidnego lania. W piątkowej inauguracji Bundesligi drużyna Olivera Glasnera przegrała z Bayernem aż 1:6! A przecież dziś skala trudności zadania się nie zmniejszy. Real w zeszłym sezonie wygrał rozgrywki La Liga i przede wszystkim Ligę Mistrzów, pokonując w finale Liverpool. Eintracht został sensacyjnym triumfatorem Ligi Europy, ale ogrania w finale Rangersów nijak nie można zestawić z sukcesem Królewskich.
Latem Real wzmocnił się, sprowadzając dwóch nowych piłkarzy – Antonio Rüdigera i Aureliena Tchouameniego. Pierwszy przyszedł na zasadzie wolnego transferu z Chelsea, ten drugi za 80 milionów euro z AS Monaco. Co istotne, Carlo Ancelotti nie stracił żadnego z ważnych piłkarzy w swojej układance. Oczywiście – nie brak opinii, że Florentino Perez nie może być w 100% zadowolony z okienka, skoro nie powiodło się sprowadzenie Kyliana Mbappe, ale nawet bez francuskiego brylantu Real potrafił pozamiatać całą Europę w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Rudiger i Tchouameni powinni tylko zwiększyć piłkarską jakość tej brygady.
Eintracht oczywiście nie wydaje takich pieniędzy jak Real. Latem do Frankfurtu trafiło kilku graczy, a najwięcej zapłacono za Jensa Pettera Hauge z Milanu – około 10 mln euro. Sprowadzono m.in. także Mario Goetze z PSV. Wszystko jednak wskazuje na to, że z drużyny Glasnera odejdzie jej największa gwiazda – Filip Kostić. Serb jest już dogadany z Juventusem i nie przyleciał z drużyną do Helsinek. Jego transfer do stolicy Piemontu wydaje się kwestią godzin. W zeszłym sezonie Kostić strzelił dla Eintrachtu 7 bramek i zanotował 15 asyst.
Dla Realu dzisiejszy mecz to faktycznie rozpoczęcie sezonu. W weekend podopieczni Ancelottiego zagrają mecz 1. kolejki w La Liga, a zmierzą się z Almerią. Drużyna ze stolicy Hiszpanii nie rozegrała w przerwie letniej zbyt wielu sparingów. Porażka z Barceloną, remis z meksykańskim Club America i wygrana z Juventusem to komplet rezultatów Realu. Eintracht ma za sobą już dwa spotkania o stawkę – o klęsce na inaugurację Bundesligi wspominaliśmy, a ponadto kilka dni wcześniej zespół z Frankfurtu ograł 4:0 w Pucharze Niemiec drugoligowy Magdeburg.
Cztery z ostatnich meczów o Superpuchar Europy kończyły się remisami – dwa razy o wygranej decydowały rzuty karne (2019 Liverpool, 2021 Chelsea) i dwukrotnie dogrywka (2018 Atletico, 2020 Bayern). Na 10 ostatnich edycji tylko raz zdarzyło się, by Superpuchar wygrała drużyna z Ligi Europy – w 2018 Atletico. W pozostałych wypadkach górą byli triumfatorzy Champions League. I nie zdziwi nas na pewno, jeśli ta tendencja zostanie podtrzymana dziś w Helsinkach.