Skip to main content

Szymon Włodarczyk jesienią robił furorę. Wiosną już nie wyglądał tak dobrze, a ostatnio grzał ławę i nawet się z niej nie podnosił. Nie zmienia to jednak faktu, że może trochę mniej, ale także przyczynił się do strącenia z tronu Red Bulla, który nieprzerwanie był mistrzem od sezonu 2013/14. Przyszedł teraz czas na Sturm Graz.

Kiedy Red Bull Salzburg rozpoczynał dominację w Austrii, to prowadził go Roger Schmidt, a pieczę nad całym tym projektem sprawował Ralf Rangnick. W bramce stał wówczas Peter Gulacsi, który nie zmienił sponsorskiego szyldu, tylko przeszedł do siostrzanego klubu z Lipska. Stefan Ilsanker zrobił podobnie. Martin Hinteregger i Kevin Kampl także zrobili kariery w Bundeslidze, ale największym i najbardziej znanym piłkarzem, który przyczynił się do pierwszego i drugiego roku dominacji był Sadio Mane. Nie tylko strzelał, lecz także bardzo dużo asystował. Ligowe double-double w postaci 13 goli i 13 asyst w drugim już mistrzowskim sezonie zwróciło uwagę działaczy Southampton.

Przez Salzburg przewijało się mnóstwo graczy, którzy potem najczęściej nie zmieniali szyldu, tylko przechodzili do RB Lipsk. Tak było też z Marcelem Sabitzerem, Nabym Keitą, Konradem Laimerem… Przez wiele lat w Austrii szalał Jonathan Soriano, który nie przebił się w Barcelonie. Jego bramki gwarantowały Salzburgowi tytuły. Przez cztery sezony z rzędu ładował do siatki jak zły i wydatnie pomógł w zdobyciu trzech mistrzostw. Zaliczył potem epizod w lidze chińskiej i następnie nie szło mu już tak dobrze, jednak wcześniej w Austrii odnalazł prawdziwe miejsce na ziemi. Red Bull kosił wszystkich w swojej lidze, ale regularnie kompromitował się w Europie, ponieważ nie był w stanie dostać się do fazy grupowej Champions League przez kilka lat – aż do sezonu 2019/20.

W lidze austriackiej długo nie było żadnych udziwnień. Każdy z każdym grał po cztery razy. 10 drużyn w lidze dawało 36 kolejek. Salzburg był nie do ruszenia. Wpadli tam więc na pomysł, żeby pomóc tej rywalizacji, powiększyli liczbę zespołów do 12 i podzielili tabelę na pół po 22 grach, redukując punkty o 50%, by podbić jeszcze emocje. Przykładowo, jeśli Salzburg miałby w tym czasie 19 punktów przewagi, to malały one do… dziewięciu. Dopiero następne 10 kolejek przesądzało o mistrzostwie. Red Bull zdobył ich i tak 10 z rzędu. Zdominował ligę na dekadę. Zaczął rok później niż Bayern, a dzielenie punktów długo nie przynosiło skutku. Przeciwnie – Salzburg wiedział, że pierwsza runda to trochę pic na wodę. Spinał się na tę play-offową, gdzie w 2020/21 potrafił wygrać osiem meczów na dziesięć.

Przewaga punktowa w lidze austriackiej w tym czasie wyglądała następująco:
– 2013/14 – 18 punktów nad Rapidem Wiedeń
– 2014/15 – 6 punktów nad Rapidem Wiedeń
– 2015/16 – 9 punktów nad Rapidem Wiedeń
– 2016/17 – 18 punktów nad Austrią Wiedeń
– 2017/18 – 13 punktów nad Sturmem Graz
– 2018/19 – 12 punktów przewagi nad LASK Linz (pierwszy po podziale)
– 2019/20 – 12 punktów przewagi nad Rapidem Wiedeń
– 2020/21 – 15 punktów przewagi nad Rapidem Wiedeń
– 2021/22 – 15 punktów przewagi nad Sturmem Graz
– 2022/23 – 7 punktów przewagi nad Sturmem Graz

Widzimy więc, że Sturm Graz nie deptał po piętach Salzburgowi, ale dwa razy z rzędu kończył na drugiej lokacie. Nareszcie ci, którzy wymyślili dzielenie punktów na pół, mogą odtrąbić sukces. Dominatorzy mieli cztery punkty przewagi po fazie zasadniczej, lecz totalnie skasztanili play-offy. Wszystko układało się dobrze. Red Rull pokonał Sturm 1:0 po bardzo ostrym meczu, obfitującym w czerwone kartki za niesportowe zachowanie. Potem nastąpił ogromny kryzys i tylko jedno zwycięstwo na sześć kolejnych gier. Salzburg uległ nawet najgorszej w grupie mistrzowskiej i przegrywającej non stop Austrii Klagenfurt. 4:3 z Salzburgiem pozostało jej jedynym zwycięstwem po podziale punktów. Sturm nie musiał się nawet wysilać, żeby wyprzedzić wielkich rywali. Nie przeszkodziła mu zawalona sytuacja w rewanżowym pojedynku, gdzie prowadził 2:0 i dał Red Bullowi doprowadzić do remisu.

Piłkarzem Sturmu Graz jest Szymon Włodarczyk, który strzelił w austriackiej Bundeslidze pięć goli. Wszystkie jednak miały miejsce jeszcze w 2023 roku, gdy wychodził regularnie w podstawowej jedenastce. Wiosną już było z jego formą dużo, dużo gorzej. Właściwie to 25 listopada po raz ostatni wyszedł w pierwszym składzie. Potem wchodził z ławki na kilkanaście minut, a w ostatnich dwóch miesiącach albo w ogóle nie łapał się do kadry meczowej, albo przesiadywał na ławie. Dopiero teraz trener Christian Ilzer wpuścił go raptem na dwie-trzy minuty. Młodzieżowy reprezentant Polski od robiącego furorę zaliczył olbrzymi regres. Sturm Graz po raz ostatni mistrzem był w 2011 roku. Bardziej zorientowani kibice mogą z tamtego teamu kojarzyć takie nazwiska jak Roman Kienast oraz Imre Szabics. Austriacka liga ma w Europie tyle punktów, że Sturm zagra od razu w fazie grupowej Champions League i będzie to absolutnie wielka sprawa, bo ostatnio grał tam 23 lata temu.

Related Articles