Skip to main content

Eden Hazard ledwo wrócił do gry, a już znów z niej wypada… Czy kogokolwiek jeszcze to dziwi? Chyba nie.

Belg w sobotnim meczu Realu z Elche pojawił się na boisku na kwadrans. Był to powrót po 1,5-miesięcznej przerwie i jednocześnie dopiero 11 występ byłego skrzydłowego Chelsea w tym sezonie. Co znamienne, żaden z tych występów nie był w pełnym wymiarze czasowym. Hazard albo wchodzi z ławki, albo jest zmieniany. Łącznie zaliczył 646 minut na boisku. Ile spędził w gabinetach lekarskich? Tego zliczyć się nie da.

Ale przez najbliższy miesiąc Hazard nie powinien być ani zmieniany, ani wchodzić jako zmiennik. Wraca bowiem do roli, którą w Realu zna najlepiej – kontuzjowanego. Kolejne L4 zostało potwierdzone przez oficjalną stronę Królewskich w komunikacie. „Po badaniach przeprowadzonych na naszym piłkarzu przez służby medyczne Realu Madryt zdiagnozowano kontuzję prawego mięśnia lędźwiowego. Uraz pod obserwacją”.

Jeśli przerwa Hazarda faktycznie potrwa około miesiąca, to tym razem Belg opuści m.in. El Clasico, rewanż z Atalantą w 1/8 finału Ligi Mistrzów i prawdopodobne spotkania ćwierćfinałowe w tych rozgrywkach.

Historia problemów zdrowotnych Hazarda w tym sezonie jest wręcz szokująca. We wrześniu był w fatalnej dyspozycji fizycznej, w październiku borykał się z kontuzją mięśniową w prawej nodze, w listopadzie był zarażony koronawirusem, w grudniu zmagał się z urazem prawego uda, a w lutym i przez połowę marca z kontuzją lewego uda. Wystarczył kwadrans gry w Elche by znów wypaść z gry. Zinedine Zidane musi być wściekły. Zapewne liczył, że oprze linię ataku o Hazarda i Benzemę. Francuz jest jednak osamotniony w braniu ciężaru gry na swoje barki. I nie zanosi się na szybką zmianę w tej kwestii.

Related Articles