Odliczanie trwa praktycznie od początku jesieni. Do końca sezonu w angielskiej elicie pozostaje 11 kolejek, a Erling Braut Haaland ma już na koncie 28 ligowych trafień. Norweski snajper Manchesteru City jest u progu najlepszej 11 strzelców Premier League w jednej kampanii. Czy w 30. rocznicę powołania najlepszej ligi świata pobije rekord?
O to nie będzie jednak łatwo. Jesienią Haaland strzelał jak na zawołanie, kompletując w obecnych rozgrywkach aż cztery hat-tricki, ustanawiając tym samym rekord klubu. Początek drugiej połowy sezonu nie jest już tak udany. W ostatnich siedmiu ligowych spotkaniach Norweg trafił zaledwie trzykrotnie. „Zaledwie” jest tu słowem kluczowym, bowiem sam zawodnik kapitalnym wejściem w Premier League zawiesił sobie poprzeczkę niezwykle wysoko. Jednocześnie zamknął usta wszystkim krytykom, którzy przed debiutem wyśmiewali jego dorobek z Bundesligi, nazywając go strzelaniem w lidze farmerów. O jakże się wówczas pomylili.
Urodzonego w Leeds napastnika świat na dobre poznał w sezonie 2018/2019. Erling Braut Haaland, talent z norweskiego Molde, 1 lipca 2018 w ciągu 17 minut i 4 sekund strzelił w Elitserien 4 gole niepokonanej wówczas drużynie SK Brann Bergen. Chwilę później wylądował w austriackiej kuźni talentów Red Bull Salzburg. Tam z marszu rozpoczął „złomowanie” ligi zdobywając w pierwszy 7 meczach 11 bramek. W debiucie w Champions League „zapakował” hat-tricka belgijskiemu Genk. W maju 2019 roku podczas Mistrzostw Świata do lat 20 rozgrywanych w Polsce, Haaland na Arenie Lublin strzelił 9 goli w wygranym 12:0 spotkaniu z Hondurasem. Pół roku później wylądował w Borussii Dortmund. Resztę historii znacie.
Jakie rekordy są do pobicia? Zacznijmy od rekordu klubowego. Strzelcem największej liczby goli w jednym sezonie we wszystkich rozgrywkach w barwach Manchesteru City jest obecnie Tommy Johnson. Napastnik „The Citizens” w sezonie 1928/1929 strzelił łącznie 38 goli w 39 występach w ówczesnej First Division. Do wyrównania niemal stuletniego wyczynu angielskiego napastnika Haaland potrzebuje tylko czterech trafień, piąte ustanowi nowy rekord. Biorąc pod uwagę, że zespół Pepa Guardioli oprócz ligowych występów wciąż gra w Champions League oraz Pucharze Anglii szanse na poprawienie wyniku Johnsona są naprawdę duże. Anglik zdobył jednak wszystkie bramki w lidze, zatem aby pobić to osiągnięcie Norweg musiałby trafiać w każdym z pozostałych ligowych spotkań.
Zdobycie 28 goli w obecnym sezonie pozwoliło Haalandowi ustanowić rekord klubu w liczbie zdobytych goli w jednym sezonie Premier League. Takiego wyniku nie osiągnął nawet Sergio Aguero, żywa legenda „Obywateli”, który mimo znakomitej gry nie był nawet blisko historycznej czołówki ligi. Tę zamykają czterej zawodnicy z liczbą 30 bramek – Kevin Phillips z Sunderlandu, który błysnął w swoim debiutanckim sezonie na najwyższym szczeblu, Thierry Henry z genialnego sezonu 2003/2004, w którym Arsenal nie zaznał smaku porażki, Robin van Persie również w barwach Arsenalu (wówczas jego wynik dał „Kanonierom” zaledwie trzecie miejsce w lidze) oraz Harry Kane z Tottenhamu, który ze swoim wynikiem w sezonie 2017/2018 nie został królem strzelców Premier League.
„Oczko” wyżej na liście rekordów znajdziemy kolejne trzy nazwiska. Pierwszym z nich jest Cristiano Ronaldo. Sezon 2007/2008 był dla Portugalczyka najlepszym w barwach Manchesteru United – 31 goli ukoronowało mistrzowski tytuł dla „Czerwonych Diabłów”. Ex eaquo znajduje się Luis Suarez, który szalał w rozgrywkach 2013/2014. Cztery gole i asysta w meczu z Norwich były prawdziwym koncertem Urugwajczyka, który – według Transfermarkt – do 31 trafień w lidze dołożył łącznie 17 asyst. Wynik wprost kosmiczny! Ostatni z zawodników, aż dwukrotnie popisał się zdobyciem 31 goli, ale o nim nieco później w naszej opowieści.
Podium otwiera Mohammed Salah z 32 bramkami z sezonu 2017/2018. Słodko-gorzki był smak indywidualnego triumfu. Zarówno Salah, jak i Kane z 30 golami, musieli oglądać plecy obu klubów z Manchesteru. Rekord Egipcjanina jest jednym z dwóch uznawanych przez władze ligi. Zawodnik Liverpoolu, w przeciwieństwie do dwóch liderów klasyfikacji, swój wynik zdobył bowiem w 20-zespołowej lidze. We wspomnianym sezonie Mo Salah pobił wyczyn współpiastującego pierwszą lokatę w zestawieniu rekordzistów Premier League pod względem bramek zdobytych w jednym sezonie.
Alan Shearer – bo o nim mowa był pierwszym liderem powyższej klasyfikacji w sezonie z 38 kolejkami. Jest on także współrekordzistą Premier League bez podziału na sezony (do kampanii 1995/1996 liga liczyła 22 drużyny i rozgrywano 42 kolejki – red.). Ale nie był pierwszy. Podczas rozgrywek 1993/1994 Shearer w barwach Blackburn Rovers trafił do bramki rywali 31 razy. Lepszy był jednak zawodnik Newcastle United Andy Cole – późniejsza legenda Manchesteru United. Z wynikiem 34 goli Cole został nie tylko najlepszym strzelcem ligi, ale także otrzymał Złotego Buta dla najlepszego snajpera w Europie. Rok później jego wynik powtórzył Shearer, aby w kolejnym sezonie po raz kolejny zanotować 31 trafień. Tym samym król strzelców Euro ’96 jest jedynym zawodnikiem w historii Premier League, którzy trzykrotnie przebił barierę 30 goli w sezonie.
Jeśli tylko Erling Haaland na dłużej zakotwiczy w angielskiej elicie będzie mógł spoglądać w kierunku rekordów Shearera. W dobie nowoczesnej piłki, bicia rekordów transferowych i nieustannej pogoni piłkarzy za coraz większymi pieniędzmi utrzymanie Norwega na Wyspach Brytyjskich może nie być prostym zadaniem. Obecnie nikt rozsądny nie myśli o dalszej przyszłości Haalanda. Tu i teraz dzieje się niezwykła historia być może spektakularnego sezonu reprezentanta Norwegii, który mimo świetnego dorobku bramkowego, może obejść się smakiem tytułów. City traci w lidze do Arsenalu pięć punktów, a klątwa Ligi Mistrzów od lat ciąży nad Guardiolą.
Fani futbolu są podzieleni. Jedni rekord Shearera i Cole’a traktują jak świętość i zaklętą liczbę, której nie pobije nikt. Inni gorąco ściskają kciuki za powodzenie „misji” Haalanda, którego rekord zada wreszcie kłam powiedzeniu, że „kiedyś to było”. Rok 2023 przyniósł już historyczny wynik LeBrona Jamesa w NBA. Czy przyniesie także rekord Haalanda w Premier League?