W derbach Bawarii sensacja! Bayern przegrał 1:2 z Augsburgiem, a więc drużyną, która znajdowała się w strefie spadkowej. Dzięki temu spektakularnemu zwycięstwu awansowali na 15. miejsce. Lewandowskiego pokonali Gikiewicz i Gumny, którzy zagrali po 90 minut.
Futbol klubowy po przerwie reprezentacyjnej zaczął się od sensacji. Bayern przegrał drugie ligowe spotkanie w tym sezonie. Na początku października na Allianz Arena ograł ich Eintracht. Teraz Bayern przegrał w lidze pierwszy raz na wyjeździe. Trudno było się spodziewać, że ulegną akurat drużynie znajdującej się w czerwonej strefie, którą prześladują kontuzje, a z konieczności musi tam w pierwszym składzie grać Robert Gumny. Tylko 20% posiadania piłki, statystycznie aż dwa niecelne podania na pięć, sporo mniej okazji, ale trzy punkty zostały na WWK Arena. Jako ciekawostka – Robert Gumny miał najwięcej kontaktów z piłką z całego zespołu Augsburga.
Inna, już mniej pozytywna ciekawostka – Robert Lewandowski miał najmniej kontaktów z piłką ze wszystkich zawodników Bayernu, którzy wyszli w pierwszym składzie. A do tego Jamal Musiala, który wszedł na boisko w 52. minucie zaliczył od Lewego… o jeden kontakt z piłką więcej. Wiadomo, że do napastnik i mniej uczestniczy w grze siłą rzeczy, ale jesienią już narzekał na to, że chciałby jednak częściej czuć piłkę i otrzymywać podania. Lewy i tak zdobył bramkę numer 14 w tym sezonie Bundesligi. Może i nie uczestniczy tak przy rozegraniu, ale swoje trafia. W ostatnich dziewięciu meczach tylko raz mu się to nie udało. Był to ten totalny blamaż z Moenchengladbach w pucharze. Trafiał w Champions League, w eliminacjach z Andorą, a jeśli chodzi o samą Bundesligę, to jest to dla niego piąty mecz z rzędu z golem.
Augsburg miał mocny początek i tym chciał zaskoczyć dużo mocniejszego rywala. Nie był to udany mecz Marcela Sabitzera, który zjechał do bazy po 52 minutach. Przy golu na 1:0 kompletnie stracił z radaru Madsa Pedersena, zawiesił mu się Windows i pierwszy przy wybitej piłce był Duńczyk, który po prostu kropnął z lewej nogi, ile tylko miał sił. Neuer był bez szans. Przy akcji na 2:0 znów zawalił Sabitzer, bo się przewrócił i stracił piłkę na własnej połowie. Poszła akcja lewą stroną, wrzutka i Neuera pokonał Andre Hahn. Bayern klepał gdzieś na 30-40 metrze, ale nie miał z tego żadnych świetnych okazji, a rywal wszystko, co miał, to trafiał.
Bawarczyków stać było na błyskawiczną odpowiedź. Widz mógł sobie pomyśleć – o, zaczęło się i pewnie skończy na jakimś 2:5. Nic bardziej mylnego, bo w drugiej połowie bramki już nie padły. Augsburg wybronił we własnym polu karnym korzystny wynik. Bayern zagrał po prostu słabo i mało kreatywnie. To nie tak, że Rafał Gikiewicz fruwał od lewej strony do prawej i łapał kolejne piłki. Tak naprawdę to w pierwszej połowie nie miał dużo pracy, a w drugiej tylko niewiele więcej. Obrońcy przejmowali piłkę i wywalali lagę. Głównie tak to wyglądało. Zawodnicy Augsburga zaliczyli aż 46 wybić, a królował w tym Jeffrey Gouweleeuw. Sensacja tak, ale na pewno nie cud.