Zaledwie cztery razy mierzyły się te drużyny w XXI wieku na arenie europejskiej, mimo wielu potencjalnych okazji. Dzisiaj PSG i Borussia Dortmund staną naprzeciwko siebie w 1. kolejce nowego sezonu Champions League. Trzeba przyznać, że grupa F zapowiada się na jedną z najmocniejszych w historii rozgrywek. Poza tymi ekipami są tam jeszcze Newcastle oraz Milan, co oznacza wszystkich przedstawicieli z lig TOP5.
To jedyna taka grupa w stawce, co mogłoby dać podstawy, by twierdzić, że jest najmocniejsza. Ciekawie jest także w grupach B i C, gdzie jest trzech przedstawicieli z lig TOP5, uzupełnionych odpowiednio klubami z Holandii oraz Portugalii. Tutaj jednak zestawienie mega mocne. W teorii spotkanie w Paryżu powinno być potyczką dwóch faworytów grupy, chociaż tym numer jeden jest oczywiście mistrz Francji.
***
Warto dodać, że ostatnie potyczki pomiędzy tymi ekipami to 1/8 finału Ligi Mistrzów 2019/2020. Wówczas dortmundczycy wygrali u siebie 2:1 po golach Erlinga Haalanda, a dla gości trafił Neymar. W rewanżu Brazylijczyk także strzelił, a drugie trafienie Juana Bernata przypieczętowało wygraną francuskiej ekipy 2:0 i awans do 1/4 finału. Dalsze losy tej edycji Ligi Mistrzów miały już miejsce w Portugalii, gdzie odbył się mini turniej finałowy od ćwierćfinałów.
Co ciekawe pierwsze potyczki odbyły się w sezonie 2010/2011, gdy oba zespoły grały jeszcze w Lidze Europy. W obu przypadkach padały remisy – 1:1 w Dortmundzie i 0:0 w Paryżu. Wówczas dla ekipy z zachodnich Niemiec grali jeszcze Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski czy Łukasz Piszczek.
Obsesja Ligi Mistrzów
– Nie ma w nas obsesji tego trofeum czy też presji. Pracujemy mocno i chcemy rywalizować z najlepszymi. To normalne, że takie klub jak PSG chce wygrać Ligę Mistrzów. Wiemy jaka czeka nas droga i musimy iść nią krok po kroku. To trudne rozgrywki a co dopiero wygranie ich. Musimy pozostać spokojni, ale wiemy, że zawsze jest wielki hałas gdy te rozgrywki pojawiają się w terminarzu – powiedział przed pierwszym meczem Marquinhos. Jego słowom niejako wtórował Luis Enrique. – Nie można mieć obsesji, ponieważ to nigdy nie jest dobry znak zarówno w piłce jak i w życiu. Trzeba mieć nadzieje, ambicje i pracować ciężko, ale to nie może być twoją obsesją. Wszyscy mamy w sobie nadzieję i ciężko trenujemy. Chcemy ucieszyć naszych fanów w tych rozgrywkach – mówił szkoleniowiec PSG.
Wszyscy jednak dobrze wiemy, że w Paryżu kolejne mistrzostwa i krajowe trofea nijak się mają do tego, co się wydarzy w Lidze Mistrzów. Najbliżej było w 2020 roku, ale tam na ich drodze stanął Bayern. To zresztą podobnie, jak w przypadku Borussii Dortmund sprzed dekady, która także w finale przegrała z aktualnym mistrzem Niemiec. W PSG cele się nie zmieniają, chociaż w obecnym sezonie nieco inaczej wygląda zespół. Nie ma już gwiazd, jak Messi czy Neymar. Postawiono także na graczy bardzo głodnych sukcesów, jak Manuel Ugarte, Goncalo Ramos, Randal Kolo Muani czy Milan Skriniar. Są także piłkarze chcący się odbudować na najwyższy poziom, jak chociażby wzmocnienia z Realu i Barcy – Marco Asensio i Ousmane Dembele. Czy to przyniesie sukces? Na pewno potrzebny będzie czas na zgranie się praktycznie nowej ekipy.
Falstart kontra niedosyt
Jedni i drudzy nie mogą być zadowoleni z dotychczasowego startu w swoich ligach. Obie ekipy mają po 8 punktów, tyle że paryżanie zdążyli rozegrać pięć kolejek przy czterech BVB. Borussia Dortmund ma na swoim koncie dwa zwycięstwa i dwa remisy. Póki co bez porażki, ale to daje tylko siódme miejsce. Zresztą wygrali w teorii te trudniejsze mecze, pokonując Koeln i Freiburg(1:0 i 4:2). Po drodze zgubili punkty w Bochum(1:1) oraz u siebie z beniaminkiem Heidenheim. Zwłaszcza ten drugi przypadek musiał być bolesny. Borussia Dortmund prowadziła po kwadransie 2:0 i wszyscy szykowali się na pogrom nowicjusza w Bundeslidze. Tymczasem skończyło się remisem 2:2 i sporą wpadką ze strony faworyta.
To jednak wynik lepszy niż dotychczasowe osiem oczek PSG. Mistrz Francji zaczął sezon od dwóch remisów, z Lorient i Tuluzą(0:0 i 1:1), gdzie jeszcze nie było wiadomo, jak potoczy się przyszłość Kyliana Mbappe. Największa gwiazda paryżan wróciła już na ten drugi mecz i zaczęła regularnie grać. Wydawało się, że wszystko jest pod idealną kontrolą. PSG ograło Lens 3:1, a później Lyon 4:1, gdzie Mbappe notował dublety. Zresztą lider zespołu dorzucił trzeci dublet w miniony piątek, gdy PSG nieoczekiwanie przegrało 2:3 na własnym obiekcie z Niceą z Marcinem Bułką w składzie. Najbogatsi w lidze ponownie nie grają na miarę wydawanych pieniędzy oraz swojego potencjału. W tym momencie stracili już siedem punktów, a w tabeli są dopiero na piątym miejscu. Oczywiście zapewne lada moment złapią jakąś serię zwycięstw, ale trzeba też pamiętać o nie najłatwiejszym terminarzu. W najbliższy weekend już czeka nas Le Classique, czyli spotkanie z Marsylią, a tuż przed przerwą reprezentacyjną wyjazd do Bretanii na mecz ze Stade Rennes.
Kadrowo
PSG nadal bez kontuzjowanych Asensio, Kimpembe oraz chorego Nuno Mendesa. Po stronie BVB sytuacja wygląda lepiej. Tam w zasadzie brakuje postaci drugo-, a może nawet trzecioplanowych. Wraca za to Giovanni Reyna, a także do pełnej dyspozycji powinien być Niclas Fullkrug, który przeciwko Freiburgowi zagrał 30 minut. – Zdecydowanie jest o krok dalej, także ze względu na czas gry, jaki znotował w weekend. Nie należy jednak zapominać, że podczas przerwy reprezentacyjnej prawie nie mógł trenować. To fajna sytuacja, że mamy kilka opcji na dziewiątce. Trener podejmie właściwą decyzję – powiedział o napastniku Sebastian Kehl, dyrektor sportowy niemieckiego zespołu.
Przewidywane składy:
PSG: Donnarumma; Hakimi, Marquinhos, Skriniar, Hernandez; Ugarte, Zaire-Emery, Vitinha; Dembelé, Kolo Muani, Mbappé
Borussia Dortmund: Kobel; M. Wolf, Süle, Hummels, Ryerson; Sabitzer, Can; Malen, Brandt, Adeyemi; Füllkrug
***
Początek meczu na Parc des Princes o godzinie 21:00.