Są grupy, w których rywalizacja toczy się już wyłącznie o Ligę Europy. Jest jednak taka, w której wszystko jest… zgodnie z planem. Grupa F miała być grupą śmierci i faktycznie nią jest. Po czterech kolejkach nadal nie ma pewniaka do odpadnięcia, “spadku do LE” czy 1/8 finału w Lidze Mistrzów. Jednak po wtorkowych meczach w Mediolanie i Paryżu mogą zapaść pierwsze rozstrzygnięcia.
Na czele grupy Borussia Dortmund z 7 punktami oraz bilansem bramkowym… 3:2. To dość zaskakujące, bowiem BVB od lat uchodzi za zespół, w którego meczach dzieje się zazwyczaj bardzo dużo. Tymczasem w miniony weekend ligowy wpadło więcej goli, niż przez cztery dotychczasowe potyczki w Lidze Mistrzów. Ekipa Edina Terzicia pokonała imienniczkę z Moenchengladbach 4:2, chociaż wcale nie musiało być tak różowo, skoro po 28. minutach było 0:2! Do przerwy już jednak gospodarze prowadzili 3:2. Teraz czas wrócić do rozgrywek, w których najwięcej dobrego dla siebie zrobili w ostatnich dwóch meczach. Start grupy nie był dla nich dobry. 0:2 w Paryżu i 0:0 u siebie z Milanem zwiastowało kłopoty. Jednak kluczem były dwie wygrane nad Newcastle – 1:0 w Anglii i 2:0 w domu. Teraz mają prowadzenie w grupie, a dodatkowo serie trzech meczów bez porażki i starty gola, co przy takim zestawie przeciwników robi wrażenie. Jednocześnie wicemistrz Niemiec doskonale zdaje sobie sprawę, że wygrana na San Siro zapewnia 1/8 finału i spokój przed rewanżem z PSG, które nadal może być uwikłane w walkę o awans.
BVB ma przed sobą zestaw, który będzie wielkim testem. Wg wielu to także egzamin dla Terzicia i gra o posadę:
Milan – LM (wyjazd)
Bayer – liga (w)
Stuttgart – puchar (w)
Lipsk – liga (dom)
PSG – LM (d)
Jeśli wszystko pójdzie po myśli żółto-czarnych, wówczas dołączą do duetu Bayer i Bayern w Bundeslidze, zameldują się w kolejnych rundach DFB Pokal oraz Ligi Mistrzów. Jest jednak scenariusz wyjątkowo pesymistyczny, czytaj: dwa odpadnięcia plus zakończenie walki o tytuł w lidze. To oczywiście wiązałoby się z końcem pracy trenera w 2023 roku. Taka informacja zapewne ucieszyłaby… dyrektora sportowego Sebastiana Kehla. W Niemczech głośno jest na temat konfliktu, który ma niemal skale mini-wojny pomiędzy oboma panami od długiego czasu związanymi z BVB.
Młody debiutant musi czekać
Milan fatalnie wszedł w fazę grupową, jeszcze gorzej od niemieckiego rywala. Po połowie zmagań miał na swoim koncie 2 punkty i… zero strzelonych goli. Wydawało się, że nie ma dla nich nadziei, lecz ta przyszła wraz z przyjazdem PSG i Gianluigiego Donnarummy na San Siro. Wtedy duet Rafael Leao i Olivier Giroud zapewnili pierwsze zwycięstwo w tych rozgrywkach od wielu miesięcy. To też pewien paradoks, bowiem Francuz asystował także przy golu zawodnika, na którego ponoć swego czasu paryżanie mocno byli napaleni.
Rossoneri to jednak nieobliczalna ekipa w tym sezonie. Przecież tuż przed i tuż po meczu z PSG zanotowali duże ligowe wpadki. 0:1 z Udinese u siebie, a potem 2:2 w Lecce, gdzie prowadzili dwoma bramkami. Dobry ligowy rezultat przyniosła pierwsza potyczka po przerwie reprezentacyjnej. Wygrana 1:0 z Fiorentiną po golu Theo Hernandeza to nie było jednak największe wydarzenie sobotniego wieczora w Mediolanie. Była nim zmiana z 83. minuty, gdy Francesco Camarda zastąpił Luke Jovicia. Ten pierwszy to rocznik 2008 i najmłodszy debiutant w historii Serie A! Co ciekawe jeszcze na początku listopada strzelił gola przeciwko PSG w meczu… młodzieżowej LM, ale na dorosłą będzie musiał poczekać przynajmniej do marca. Zgodnie z przepisami UEFA nie może zagrać w Lidze Mistrzów przed 16. urodzinami. Te dopiero za kilka miesięcy. Camarda miałby szansę na grę, patrząc na to, jak długa jest lista nieobecnych. Za kartki pauzuje Yunus Musah. Kontuzjowani są: Matia Caldara, Simon Kjaer, Pierre Kalulu, Rafael Leao czy Noah Okafor. Niedostępni są także Ismael Bennacer.
Francesco Camarda najmłodszym debiutantem w historii Serie A – 15 lat, 8 miesięcy, 15 dni.
— Marcin Długosz (@DlugoszMarcin) November 25, 2023
Przełamanie Dembele na dobre?
Ousmane Dembele dopiero pod koniec listopada strzelił swojego pierwszego ligowego gola dla PSG. Efektownie przyjął piłkę i jeszcze lepiej wykończył akcje w meczu z Monaco. To było ważne trafienie, bowiem PSG wtedy podwyższyło prowadzenie na 3:1 w piątkowym meczu. Skończyło się na 5:2, co na pewno wlało sporo pozytywów w serca kibiców PSG.
Paryżanie uspokoili swoją formę na krajowym podwórku. Po niespodziewanej porażce z Niceą na Parc des Princes, ruszyli z serią zwycięstw. Bilans 7-1-0 w ośmiu ostatnich grach robi wrażenie i pozwolił wrócić na fotel lidera, nawet przy wysokiej formie wspomnianej ekipy z Lazurowego Wybrzeża. W Lidze Mistrzów dyspozycja ekipy Luisa Enrique zależy od terenu, na którym grają. U siebie dwa pewne zwycięstwa – 2:0 nad BVB i 3:0 nad Milanem. Poza domem jednak byli bezzębni, stąd porażki 1:4 w Newcastle oraz 1:2 w Mediolanie. Co ciekawe jest szansa, że nawet podtrzymanie obu serii – domowej i wyjazdowej – zakończy się awansem z drugiego miejsca w grupie. Istnieje jednak scenariusz, w którym kolejna porażka może skończyć się tragedią pod tytułem “spadek do Ligi Europy”. W stolicy Francji cel nadal jeden – wygrana Ligi Mistrzów – zatem nikomu do głowy nie przychodzi powyższa możliwość. Tym bardziej że teraz paryżanie będą chcieli zemścić się na angielskiej ekipie za wpadkę w północno-wschodniej części Wysp. Ponadto czekają nas mini derby Bliskiego Wschodu, jeśli chodzi o właścicieli. Potyczka na linii Katar – Arabia Saudyjska to także dodatkowy smaczek tego spotkania.
Pogromcy wielkich znowu muszą to zrobić
Czwarte miejsce w ubiegłym sezonie pozwoliło po kilkunastu latach powrócić Srokom do Champions League. Mieli sporego pecha trafiając do najmocniejszej grupy. To oczywiście wszystko kwestia rozstawienia, bowiem po tylu latach nieobecności w Europie, musieli trafić na mocnych przeciwników. Na ten moment największym osiągnięciem wspomniane już 4:1 nad PSG w domu. To jednak był ich jedyny wygrany mecz i jedyne spotkanie, w którym strzelali gole w Lidze Mistrzów. Widać, że to rozgrywki rządzące się swoimi prawami. W końcu to drugi – po Manchesterze City – najskuteczniejszy zespół Premier League. Na ich koncie 31 goli, tyle co Aston Villa. Przede wszystkim miano drużyny, która potrafi ogrywać duże firmy.
1:0 z Manchesterem City – EFL Cup
4:1 z PSG – Liga Mistrzów
3:0 z Manchesterem United – EFL Cup
1:0 z Arsenalem – Premier League
4:1 z Chelsea – Premier League
Abstrahując od rozgrywek czy formy, potrafią “bić się” się z najlepszymi i teraz ponownie muszą to zrobić. Jeśli nie zdobędą przynajmniej punktu w Paryżu, będą mogli zapomnieć o Lidze Mistrzów na wiosnę i zostanie marzenie, co najwyżej o “spadku” do Ligi Europy.
***
Na koniec warto przypomnieć sobie sytuacje w grupie:
1. Borussia Dortmund 7 pkt, 3:2 w bramkach
2. PSG 6, 7:6
3. Milan 5, 2:4
4. Newcastle 4, 4:4
Mecze PSG – Newcastle oraz Milan – Borussia Dortmund ruszą równocześnie o godzinie 21:00 we wtorkowy wieczór. W przypadku wygranych Francuzów oraz Niemców, to te dwie ekipy awansują do kolejnej rundy i w ostatniej kolejce zmierzą się bezpośrednio o wygraną w grupie. Dwa pozostałe kluby raczej zagrają o przedłużenie swoich szans na awans. Ani Włosi, ani Anglicy nie mają szans zapewnić sobie promocji do 1/8 finału LM już po czwartej kolejce.