Dobra faza grupowa nie każdemu wynagrodziła upragnionym rywalem w 1/8 finału. Jednak SSC Napoli zdecydowanie nie może narzekać na przeciwnika w pierwszych dwóch wiosennych meczach Ligi Mistrzów. Lider Serie A trafił na Eintracht Frankfurt. Rywala, którego zdecydowanie nie może lekceważyć, ale nie powinien się bać. Napoli jest faworytem tego dwumeczu rozpoczynającego się we wtorek w Niemczech.
Droga do 1/8 finału
Gdyby stylem Copa Libertadores robić klasyfikacje drużyn z pierwszych miejsc po fazie grupowej, wówczas Napoli byłoby drugim najlepszym zespołem. 15 punktów i bilans bramkowy 20:6 robi wrażenie. Polegli dopiero na Anfield Road 0:2 w ostatniej kolejce, co i tak nie miało przełożenia na pozycje w grupie. Trafili zatem na zespół z przedostatnim bilansem wśród wicemistrzów grup. Eintracht Frankfurt zdobył 10 “oczek” pomiędzy Tottenhamem, Marsylią oraz Sportingiem.
Zresztą triumfator ostatniej edycji Ligi Europy nie miał lekko, by znaleźć się na tej drugiej pozycji. SGE rozpoczęło od… 0:3 ze Sportingiem w domu. Potem ograli Marsylię na wyjeździe 1:0, ale z Tottenhamem uciułali zaledwie punkt. To oznaczało zdobycz na poziomie 4 “oczek” po czterech kolejkach. Potrzebne były dwa zwycięstwa i tak się też stało. Scenariusz ułożył się idealnie, bowiem w szóstej kolejce grali w Lizbonie ze Sportingiem, mając po 7pkt, ale gorszy mecz bezpośredni. Portugalczykom wystarczał remis, a ekipa Rubena Amorima prowadziła do przerwy nawet 1:0. Potem jednak Daichi Kamada oraz Randal Kolo Muani dali awans frankfurtczykom.
Double-double Francuza
Wspomniany Kolo Muani jest w niesamowitym gazie. Wielu kibicom będzie się kojarzył z niewykorzystaną sytuacją w dogrywce finału mundialu, która mogła dać złoto Francuzom. Jednak były gracz Nantes szybko zapomniał o tej sytuacji. W tym roku rozegrał w barwach Eintrachtu siedem meczów, w których strzelił 7 goli i dorzucił dwie asysty! Bilans niesamowity, a jedynie przeciwko Koln zabrakło jego liczb i wtedy SGE boleśnie poległo 0:3. W pozostałych grach albo strzelał – Freiburg, Bayern, Hertha(dublet) albo asystował – Schalke. W DFB Pokal udało się jedno i drugie – jego dublet oraz asysta pozwoliły pokonać Darmstadt 4:2.
Na tym etapie sezonu jego liczby wyglądają po prostu kosmicznie. W samej Buneslidze ma 10 goli i 12 asyst. Zważywszy na rozegrane minuty – 1611 – średnio, co 73 minuty ma bezpośredni udział przy bramce drużyny Olivera Glasnera. Gdyby rozłożyć to na wszystkie rozgrywki, bilans jest nieco gorszy, ale nadal niezwykle imponujący – 29pkt(15 goli i 14 asyst) w 2280 minut, daje udział przy bramce częściej niż, co 79 minut! Wracając jednak do samej Bundesligi, jest pierwszym zawodnikiem w tym sezonie, który zaliczył double-double. 22 pkt w klasyfikacji kanadyjskiej to przewaga czterech zdobyczy nad drugim Jamalem Musialą(10+8). Zważywszy na fakt, że przyszedł latem za darmo(!), można w ciemno zakładać, że Eintracht już niedługo może dostać ogromne pieniądze za 24-latka. Tym bardziej że poniedziałkowe wydanie L’Equipe informowało o mocnym zainteresowaniu ze strony PSG. Co ciekawe Randal Kolo Muani urodził się zaledwie dwa tygodnie przed Kylianem Mbappe, a obaj pochodzą z podparyskiego Bondy. Być może za kilka miesięcy będą dzielić także klubową szatnie.
Ostatni w grupie pościgowej
Czub tabeli Bundesligi jest tak spłaszczony, że dzisiaj, po 2/3 sezonu, Eintracht Frankfurt nadal może myśleć o przypuszczeniu ataku na fotel lidera. Mimo że SGE są na szóstym miejscu. Strata do prowadzącego tercetu: Bayern, BVB i Union Berlin, to ledwie 5 punktów. Niewiele, a przecież w najbliższy weekend czekają nas dwa bundesligowe hity – Bayern zagra z Unionem, a Eintracht pojedzie do Lipska. To może sprawić spore zmiany na górze.
Widać jednak, że Eintracht Frankfurt jest w naprawdę niezłej dyspozycji. Poza ogromną wpadką w Kolonii – 0:3 – pozostałe mecze na duży plus. W lidze trzy wygrane i dwa remisy. Mowa o potyczkach z Freiburgiem i Bayernem Monachium na wyjazdach, a więc ekipach odpowiednio na czwartej i pierwszej pozycji. Po drodze wyeliminowali Darmstadt z Pucharu Niemiec, zatem nadal pozostają na trzech frontach. Co ciekawe w tych ostatnich rozgrywkach poza parą Nurnberg(druga liga) – Stuttgart, w pozostałych ćwierćfinałach spotka się całe TOP6 Bundesligi, a Eintracht podejmie Union za półtora miesiąca.
Serie A > Liga Mistrzów
Nie ma wątpliwości, że w Neapolu tematem numer jeden jest scudetto. Widać to po nastawieniu Luciano Spallettiego, który na piątkowy mecz z Sassuolo wystawił praktycznie galową jedenastkę, mając przed sobą mecz Ligi Mistrzów. Trudno się jednak dziwić, skoro w Neapolu na mistrzostwo kraju czekają już xx lat, a tytuł byłby symbolem zwycięstwa nad znienawidzoną “bogatą północą” kraju. Zapewne nikt nie chce rozprężenia graczy Napoli, ale wiele osób już ich przedwcześnie koronowało, skoro po 23. kolejkach mają 15 punktów przewagi nad drugim Interem. Przewaga ogromna, a jeszcze większe uznanie budzi fakt, że wygrali w tym sezonie 20 z 23. meczów, dokładając dwa remisy i porażkę. To właśnie porażka z Interem na początku roku była uznawana za szansę dla goniących. Nic bardziej mylnego. Od tamtej pory ekpa Spallettiego wygrała siedem kolejnych meczów, zaliczając bilans bramkowy 19:2. Jedyne bramki potrafili im strzelać piłkarze Juventusu i Romy. Zresztą 5:1 nad Juve to chyba najlepszy występ neapolitańczyków w tym sezonie.
Z tropu nie zbiła ich nawet sensacyjna porażka w Coppa Italia z Cremonese. Wtedy szansę dostali zmiennicy. W podstawowym składzie pojawili się choćby Bereszyński, Ostigard, Juan Jesus, Gaetano czy Zerbin i to okazało się zbyt mocnym osłabieniem zespołu i kompromitacją z odpadnięciem na czele. Z drugiej strony Napoli “pozbyło się” kłopotu w postaci trzecich rozgrywek, które w hierarchii stały i tak najniżej.
Niesamowity Victor Osimhen
Od pierwszych dni sezonu wszyscy, bardzo słusznie, zachwycali się Kwiccha Kwaracchelią. Jednak ostatnie tygodnie to zdecydowanie czas Victora Osimhena. Nigeryjczyk to chyba jeszcze mocniejsza odpowiedź na frankfurckiego Kolo Muaniego. Oczywiście to inny typ napastnika, który nie ma tylu asyst. Jednak liczby i tak powalają na kolana. Zwłaszcza w 2023 roku. Podobieństw jest sporo, bo to także rocznik 1998 i także zawodnik urodzony w ostatnim miesiącu tegoż roku – 29 grudnia. Forma również się zgadza.
Przede wszystkim respekt budzi jego regularność w strzelaniu. 18 goli w lidze daje mu oczywiście pozycje “capocannoniere”. Ale to nie jest ładowanie hat-tricków, co tydzień, tylko dokładanie kolejnych goli. Strzelał w czternastu meczach tego sezonu. Aż jedenaście razy trafił raz w spotkaniu, dorzucił dublety z Juventusem oraz Spezią czy hat-trick w domowym spotkaniu z Sassuolo. Z ostatnich czternastu gier, strzelał w dwunastu, “puste” przeloty zaliczając z Empoli oraz Interem. Wspomniane było czternaście gier, w których strzelał, a przecież trzeba przypomnieć o jego absencji na początku rozgrywek. Poza wspomnianymi meczami z Empoli czy Interem, również potyczki z Fiorentiną, Lecce czy Lazio na początku pozbawione były jego goli. Co ciekawe trzy z pięciu tych gier, Napoli nie wygrało!
Kadrowo
Po stronie gości idealna sytuacja, w jakiej znalazł się Luciano Spalletti. Lider Serie A jedzie do Niemiec w najsilniejszym składzie, bez żadnych osłabień. Nieco gorzej wyglądała sytuacja w poniedziałek we Frankfurcie. Na ostatnim treningu zabrakło przeziębionego Sebastiana Rode oraz Diny Ebimbe.
***
Początek meczu na Deutsche Bank Park o godzinie 21:00.