Skip to main content

Przez wielu określane jako najatrakcyjniejsze i najgłośniejsze derby miejskie w Hiszpanii. Gran Derbi, czyli derbowa potyczka w Sewilli piłkarsko oczywiście nie dorównuje takiej potyczce w Madrycie. Nadal jednak spotkania Sevilli z Realem Betis budzą spore emocje w całym kraju, a w szczególności w stolicy Andaluzji. Kto będzie górą w pierwszym pojedynku tego sezonu?

Gdyby popatrzeć na tabelę, wówczas zdecydowanym faworytem byłby Betis. Verdiblancos zajmują 6. pozycję w tabeli i są w bezpośrednim kontakcie ze strefą Ligi Mistrzów. To cztery punkty straty i też pokazuje, że przy dobrze punktującej czołówce, trudno jest tam wskoczyć. Ekipa Mauricio Pellegriniego nie jest może tak efektowna, jak Girona i nie jest o niej głośno, ale na ten moment robi wszystko, co do niej należy. Zresztą na 17 gier w tym sezonie, tylko trzykrotnie przeciwnicy okazali się lepsi. W Europie Rangersi na inauguracje fazy grupowej, a w lidze Barcelona oraz Athletic Bilbao. To też paradoks, bowiem Betis na tych dwóch dalekich wyjazdach stracił 9 z 15 goli, jakie wpadły do ich bramki od początku sezonu LaLiga. Na Montujic byli kompletnie bezradni i prawdopodobnie trafili na najlepszy mecz Barcy od startu rozgrywek. Z kolei na San Mames sami pokpili ewidentnie sprawę. Prowadzili przecież 2:0 po 10. minutach, ale jeszcze przed przerwą pozwolili Baskom na remontadę, która finalnie skończyła się 2:4 z perspektywy gości.

Na ten moment wszystko gra w Heliopolis, zielono-białej dzielnicy Sewilli. W lidze szósta lokata, w Lidze Europy prowadzenie w grupie i niemal pewny udział we wiosennej części tych rozgrywek. Z dobrej strony pokazali się także w pierwszym meczu Pucharu Króla. Drużyna Hernan Cortes z niższych lig nie stanowiła dla nich żadnej przeszkody, co skończyło się wygraną aż 12:1. Mogło być wyżej, bowiem już do przerwy wrzucili dziewięć “sztuk”, ale w drugiej połowie tempo zdecydowanie osłabło.

Odbudowa Isco trwa
Mieszanka rutyny z młodością. Tak można określić skład Betisu w tym sezonie. Są przecież zawodnicy, którzy w swojej karierze rozegrali setki gier. Są tacy, którzy dużo wygrali. Mowa przede wszystkim o duecie Claudio Bravo oraz Isco. Zwłaszcza dla tego drugiego to dobre miejsce, by się odbudować. Kiedyś kluczowa postać reprezentacji Hiszpanii, a w ostatnich latach kula u nogi w Realu Madryt, z którego w końcu zdecydował się odejść. Co ciekawe trafił do… Sevilli. W lokalnym rywalu spędził niecałe pół roku. W grudniu 2022 został z dnia na dzień zwolniony z kontraktu. To był spory szok, a jeszcze większym był fakt, że takiej jakości zawodnik pozostawał bez klubu przez ponad pół roku. Dopiero w końcówce sierpnia trafił do Realu Betis. Nie jest to już ten sam piłkarz, co kilka lat temu, ale nadal na poziomie LaLiga to ktoś potrafiący się wyróżniać. W drużynach pokroju Verdiblancos do przyjęcia, ale na większe granie już szans nie ma. Isco zdecydowanie przegapił wiele momentów i sygnałów, gdy trzeba było odejść z Realu Madryt, zrezygnować z wysokich zarobków i ratować karierę. Zrobił, ale wydaje się, że zbyt późno.

Jednak warto zwrócić uwagę na kilku innych piłkarzy, którzy dopiero wchodzą w szeregi LaLiga. Przede wszystkim dwa nazwiska. Chadi Riad w ubiegłych rozgrywkach był niezwykle chwalony za występy w rezerwach Barcelony. Nawet dostał szansę debiutu w pierwszym zespole, lecz latem było jasne, że pozostanie w stolicy Katalonii raczej nie przyniesie mu wielu minut. Może życie potoczyłoby się niczym u Fermina Lopez, a może grzałby ławkę i nadal grał w trzeciej lidze. Wybrał roczne wypożyczenie do Betisu i chyba nie żałuje. Początkowo nie był pierwszym wyborem, ale w ostatnich tygodniach to on jest partnerem Germana Pezzelli na środku defensywy. Swoją drogą Verdiblancos nic nie ryzykowali i nie ryzykują. Po sezonie mają klauzulę wykupu na poziomie… 2,5 miliona euro. Przy dobrze grającym Marokańczyku to będą grosze. Barca zachowa 50% praw do zawodnika i opcje odkupu, ale karty wtedy już rozdawać będzie klub z Andaluzji.

O Riadzie sporo mówiło się przed sezonem, a znacznie ciszej było o Assane Diao. 18-letni skrzydłowy latem grał jeszcze w kadrze Hiszpanii U19, a w tym sezonie dołączył do grona kilku kolegów, którzy już dostają swoje – często regularne – szansę na poziomie LaLiga. Diao najpierw dostał końcówkę w Glasgow, a tydzień później niespodziewanie rozpoczął mecz z Granadą, który zwieńczył golem. Młodzian poprawił w kolejnych spotkaniach z Valencią i Spartą Praga, co zaowocowało pierwszym powołaniem do kadry U21. W niej zresztą pojawi się także podczas listopadowego zgrupowania. Tempo i rozmach z jakim wszedł do pierwszej drużyny nakazują fanom baczną obserwacje tego skrzydłowego.

Niełatwy początek nowego trenera
Przed poprzednią przerwą reprezentacyjną Sevilla zdecydowała się na zmianę trenera. Jose Luis Mendilibar utrzymał zespół w LaLiga, wygrał Ligę Europy, czym zapewnił awans do aktualnej Ligi Mistrzów. Jednak wszystkie obawy dotyczące jego osoby się potwierdziły. To idealny “strażak”, gdy trzeba dźwignąć drużynę z kryzysu. Jednak sposób grania tego dość staromodnego szkoleniowca nijak nie pasował do tego, co proponowali jego poprzednicy na stanowisku. Mendilibar to niezwykle bezpośrednia gra, oparta na wysokim pressingu i tysiącu dośrodkowań. Nie jest to najbardziej wyrafinowany i skomplikowany futbol. Dopóki jednak przynosił wyniki, nikomu to nie przeszkadzało. Jednak start nowego sezonu był fatalny. Sevilla znowu była na samym dole tabeli. Miejsce Baska po remisie z Rayo Vallecano zajął Diego Alonso. Urugwajczyk, jak pisaliśmy przed meczem z Realem Madryt nie miał łatwego startu, patrząc przez pryzmat terminarza. I to się potwierdziło.

1:1 Real Madryt
1:2 Arsenal
2:2 Cadiz
3:0 Quintanar de la Orden
1:1 Celta
0:2 Arsenal

Zaczął dobrze, od remisu z Los Blancos. Za porażki z Arsenalem nikt go może nie ukamienuje, tym bardziej że nadal jest szansa na awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Pod warunkiem, że pokona PSV i Lens w dwóch ostatnich kolejkach. Kłopotem na pewno były wyjazdowe remisy w Kadyksie i Vigo. To nikogo nie miało prawa zadowolić. Tym bardziej patrząc na terminarz kolejnych gier. Teraz derby, a po reprezentacyjnej przerwie wyjazd do San Sebastian i domowy mecz z Villarrealem, który prawdopodobnie wtedy będzie już z nowym trenerem.

W tym momencie Sevilla uzbierała 11 punktów w jedenastu meczach. Oczywiście mają w zanadrzu zaległy mecz z Atletico, ale bez żadnej gwarancji zdobycia wówczas punktów. Do tego obecność ponad kreską zawdzięczają jedynie słabej postawie innych, a nie swojej dyspozycji. Oczywistym jest, że Diego Alonso nie jest zagrożony, bowiem dopiero miesiąc temu przejął drużynę. Z drugiej strony po takim starcie trudno będzie się odkopać i ruszyć z kopyta. Wygrana w derbach mogłaby być zbawienna, a dodatkowa przerwa na kadrę idealną okazją do spokojnych treningów z zespołem. Wielu piłkarzy wyjedzie, ale wielu także zostanie. Przypomnijmy, że od meczu z Realem Madryt zespół nie miał pełnego mikrocyklu treningowego. Najbliższy dopiero na początku grudnia! Będzie to w zasadzie jedna z dwóch – kolejna w okresie świąteczno-noworocznym – okazji, by potrenować w komplecie, bez konieczności rozgrywania meczów w środku tygodnia. Dla nowego trenera to bardzo ważna kwestia.

***

Początek niedzielnego meczu o godzinie 18:30.

Related Articles