
Jednym z najciekawszych meczów tej serii spotkań w Lidze Mistrzów ma być dzisiejsza (środowa) rywalizacja Bayernu z Atletico Madryt. Obrońca trofeum zmierzy się bowiem z mającym jak zawsze wysokie aspiracje zespołem Diego Simeone. Niestety, mecz stanął pod znakiem zapytania, ponieważ wczoraj wykryto zakażenie koronawirusem u Serge'a Gnabry'ego. Najbliższe godziny okażą się kluczowe.
Gnabry normalnie trenował z zespołem, więc teoretycznie mógł zarazić wielu kolegów. Wczoraj, gdy tylko okazało się, że Gnabry ma koronawirusa, zlecono ponowne testy wszystkim innym piłkarzom. Wyniki będą znane dziś w ciągu dnia. Jeśli okaże się, że zarażonych jest więcej, możliwy jest scenariusz, w którym mecz zostanie odwołany. To oczywiście byłby ogromny problem dla UEFA, bo terminów na dogrywanie zaległości po prostu nie ma. Każdy taki przypadek oznaczać może dodatkowe, ogromne komplikacje.
Zakładając jednak optymistyczny scenariusz, w którym mecz dojdzie do skutku, to wiadomo na 100%, że najlepsza drużyna Europy sezonu 19/20 będzie musiała sobie radzić bez Gnabry'ego, który był drugim strzelcem poprzedniej Ligi Mistrzów w monachijskiej ekipie – strzelił dziewięć goli i zaliczył dwie asysty. Lepszy był tylko rzecz jasna Robert Lewandowski, który od dziś chce zacząć śrubowanie swoich strzeleckich osiągów w Champions League. Niebawem Lewy może być strzelcem nr 3 w historii rozgrywek, za plecami Cristiano Ronaldo i Leo Messiego. Do trzeciego obecnie Raula Gonzalesa kapitan reprezentacji Polski traci już tylko trzy trafienia.
Bayern nic nie stracił ze swojej formy z zakończonego w sierpniu poprzedniego sezonu. W tym wygrał już Superpuchar Europy i Superpuchar Niemiec, a także trzy z czterech ligowych meczów. Wprawdzie przydarzyło się też potknięcie i porażka 1:4 z Hoffenheim, ale dość powiedzieć, że za kadencji Hansiego Flicka Bawarczycy zaliczyli więcej wygranych trofeów niż przegranych meczów! Po czterech spotkaniach Bundesligi mistrzowie Niemiec mają już 17 bramek strzelonych, a 7 z nich to dzieło Roberta Lewandowskiego, który jest oczywiście liderem klasyfikacji strzelców – do tego obrazka się już przyzwyczailiśmy.
Atletico wie na pewno czego się spodziewać po wizycie w stolicy Bawarii. Najlepiej wiedzieć to powinien Luis Suarez, którego ostatni mecz w Lidze Mistrzów to pamiętne 2:8 w lizbońskim ćwierćfinale, jeszcze w barwach Barcelony. Los Colchoneros w tym sezonie La Liga jeszcze nie przegrali, ale bilans dwóch zwycięstw i dwóch remisów daje im póki co zaledwie ósme miejsce. Trzeba jednak pamiętać, że część drużyn ma rozegranych sześć lub pięć meczów, zatem tabela nie jest w żaden sposób wymierna.
Atletico i Bayern mierzyły się ze sobą sześciokrotnie – dwa razy w zamierzchłych czasach (1974 rok) oraz aż cztery razy w 2016 roku. W fazie pucharowej sezonu Ligi Mistrzów 2015/16 Atletico wygrało u siebie 1:0 i przegrało na wyjeździe 1:2, ale dzięki zasadzie bramek wyjazdowych awansowało do finału, w którym lepszy okazał się Real.
Okazją do rewanżu Bayern dostał już "chwilę" później – w fazie grupowej kolejnej edycji rozgrywek. Obie ekipy wygrały wtedy mecze domowe po 1:0 i obie oczywiście przeszły do dalszych gier. Na pewno faworytem dzisiejszego meczu także są gospodarze, tym bardziej, że Atletico ma problemy na wyjazdach w Champions League – wygrało tylko dwa z dziesięciu ostatnich meczów w delegacjach. Bayern zaś wygrał wszystkie 11 spotkań w poprzedniej edycji i zapewne bawarski walec zechce dalej rozjeżdżać kolejne napotkane przeszkody, śrubując tę serię.