Gennaro Gattuso to jedna z legend Milanu. Jako piłkarz spędził w tym klubie ponad dekadę, odnosząc mnóstwo sukcesów. Nic dziwnego, że w karierze trenerskiej także dostał szansę pracy z ekipą Rossonerich. Tamtej szansy jednak nie wykorzystał, a teraz pracuje na swoje trenerskie nazwisko w Napoli. Robi co całkiem przyzwoicie, choć pewnie głodni splendoru fani z Neapolu nie są do końca zachwyceni. Tak czy inaczej, Gattuso wraz ze swoim zespołem przyjeżdża dziś na ligowy mecz na San Siro, a za zadanie będzie miał odebranie punktów walczącemu o Scudetto Milanowi. Cyk Walenty, na bok sentymenty.
Milan wciąż ma realne szanse na mistrzostwo. Przed sezonem nikt raczej nie zakładał takiego scenariusza. To Juventus był głównym faworytem, a jego największym rywalem miał być Inter. Nerazzurri faktycznie spisują się bardzo dobrze i przewodzą ligowej stawce, ale przed Juve jest jeszcze drugi z rezydentów San Siro. To już niespodzianka sporego kalibru. Na dziś Milan traci do prowadzącego Interu 6 punktów. Do końca jeszcze ponad 10 kolejek, więc do rozstrzygnięć jeszcze dość daleko. Rossoneri muszą wystrzegać się jednak niepotrzebnych potknięć.
W czwartek zespół Stefano Pioliego wywalczył cenny remis na Old Trafford w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Europy. Mimo sporych osłabień Milan zagrał w Teatrze Marzeń naprawdę dobre spotkanie i postawił wysokie wymagania faworyzowanemu zespołowi Ole Gunnara Solskjaera. Kwestia awansu rozstrzygnie się zatem w rewanżu. Napoli Ligę Europy ma już z głowy. Ekipa Gattuso pożegnała się z rozgrywkami w dwumeczu z hiszpańską Granadą. Wcześniej neapolitańczycy odpadli także w półfinale Pucharu Włoch, zatem nie powtórzą sukcesu sprzed roku. Ostatni cel Napoli na ten sezon to walka o TOP 4 w Serie A. Wszystko jest w zasięgu ręki, szczególnie, że Piotr Zieliński i spółka mają do rozegrania jeszcze jeden zaległy mecz. To już w środę i znów będzie szlagierowo, bo rywalem Napoli będzie Juve.
Jak zatem widać, jedni i drudzy mają jeszcze o co grać w lidze. Milan goni marzenia o powrocie na mistrzowski tron, a Napoli o powrocie do Champions League. Fanów Rossonerich cieszyć może na pewno fakt, że do zdrowia wracają Hakan Calhanoglu i Theo Hernandez. Być może obaj będą dziś do dyspozycji Pioliego. Poza grą pozostają Ante Rebić i przede wszystkim Zlatan Ibrahimović. Niewątpliwie problemy zdrowotne Szweda to duży zgryz dla Milanu. Mimo wielu opuszczonych kolejek Ibra nastrzelał już 14 goli w lidze. Dwa z nich w pierwszym meczu z Napoli, wygranym przez Milan na wyjeździe 3:1. Antybohaterem tego meczu był Tiemoue Bakayoko, notabene były gracz Milanu, który zaraz po bramce kontaktowej dla gospodarzy, obejrzał czerwoną kartkę. To rzecz jasna mocno utrudniło odrabianie strat.
W Napoli dość niespodziewanie goleadorem nr 1 stał się Lorenzo Insigne (13 bramek). Świetne liczby (wreszcie – chciałoby się powiedzieć) robi też wspomniany Zieliński. Polak ma już 6 bramek i 5 asyst w lidze. Widać wyraźnie, że reprezentant Polski zaczął brać coraz większy ciężar na swoje barki i robić to, czego oczekuje od niego Gattuso.
Co ciekawe Napoli dobrze gra się z Milanem w delegacjach. Piłkarze z Neapolu nie przegrali żadnego z pięciu ostatnich spotkań. Dwa wygrali, a trzy zremisowali. Z drugiej strony ostatnie zwycięstwo drużyny Gattuso na wyjeździe miało miejsce już ponad 2 miesiące temu… Dziś o 20:45 emocji na San Siro nie powinno zabraknąć.